twenty-five

2.4K 302 186
                                    

hej halo przypominam o moim ficzku z taekookami
dużo lowe dla divy taesia ;-(
ps. miłego czytania 😘 i przepiękny gif za to, że tak długo nie było rozdziału!!

*

Chyba jeszcze nigdy nie byli tak zmęczeni, chociaż nie wykazali się jakimś dużym wysiłkiem fizycznym. Po prostu podróż i późniejsze spacerowanie dało im nieźle w kość i gdyby nie chłód jaki wieczorem uderzył w ich ciała, zapewne położyliby się plackiem na plaży.

Seokjin niby tak narzekał, że bolą go nogi i nie może już chodzić, ale gdy tylko zobaczył jakieś stoisko z pamiątkami to zupełnie o tym zapominał i pędził tam jak jakiś maratończyk, a Namjoon był zmuszony chodzić wszędzie za nim. Bez narzekania.

Naprawdę, starszy chyba nie pominął żadnego miejsca gdzie można kupić pamiątki, nawet jeśli były to pluszaki, albo rzeczy typowo dla dzieci. Musiał wszystkiego dotknąć i zachwycać się tym, bo przecież w Seul takich nie mają.

A przynajmniej on takich nie widział. 

- Seokjin, wracajmy już. - zaproponował Namjoon, kiedy niebo oblała ciemna purpura, a oni sami zajadali się goframi. - Musimy zdążyć przed ciszą nocną, bo nie wpuszczą nas do hotelu, a chyba nie chcesz spać na ulicy, hm?

Jin tylko popatrzył na niego błagalnym wzrokiem, ale Namjoon był w tamtej chwili stanowczy więc lekarz musiał się poddać. 

Wstali ze swoich miejsc na ławeczce, która znajdowała się na promenadzie, przez co mieli naprawdę przepiękny widok na morze, które o tej godzinie wydawało się niespokojne, lecz nadal zapierało dech w piersiach.

Najtrudniejszym tutaj zadaniem było zabrać te wszystkie reklamówki z pamiątkami, które nakupił Seokjin, więc szukał teraz pomocy u swojego chłopaka. Namjoon przewrócił tylko oczami, kiedy spojrzał na błagalną minkę niższego i wziął połowę toreb, oczywiście tych cięższych, a Jin uśmiechnął się szeroko, zabierając drugą połowę. 

Szli ramię w ramie, co chwile się szturchając i chichocząc przy tym jak małe dzieci. Szczerze powiedziawszy, gdyby Namjoon nie znał Seokjina, dałby mu najwyżej szesnaście lat. Rzecz jasna jeśli chodzi o zachowanie, bo może wygląda na te swoje dwadzieścia sześć, ale mentalnie zachowuje się jak małe dziecko, które ledwo co wyszło z domu, rozpoczęło samodzielne życie i musi wszystkiego spróbować.

Taki właśnie był. Ciekawski, podekscytowany, radosny, a entuzjazm wylewał się z niego. Blondynowi to  nie przeszkadzało, uwielbiał patrzeć jak ta katarynka nawija o swoim poprzednim dniu, skarży się na swoich współpracowników, robiąc te śmieszne i urocze minki czy kiedy planuje swoją przyszłość. 

Cholera, uwielbiał to i to do takiego stopnia, aż przerażała go myśl, że kiedyś może go stracić, bo przecież skoro ich znajomość zaczęła się źle, to dlaczego wszystko ma się zakończyć dobrze? Jednak starał się o tym nie myśleć, tylko żył chwilą, bo każdy dzień spędzony przy boku tej księżniczki był najlepszy.

Zżył się z lekarzem tak bardzo, że bez niego czułby pustkę, brunet był dla niego jak promień słońca na deszczowym niebie.

Sam do końca nie wierzył w to, że jego zauroczenie już się mogło wypalić, a zamiast niego pojawiła się najprawdziwsza miłość.

*

Przekraczając próg pokoju, pierwsze co zrobili to rzucili te reklamówki gdzieś w kąt. Niby nic takiego, ale nieco utrudniały im drogę, zwłaszcza kiedy tak denerwująco obijały się o ich nogi. 

Namjoon westchnął przeciągle i w tym samym momencie rzucił się na wielkie łóżko, dosłownie padając ze zmęczenia. Oczy już miał zamknięte i dosłownie brakowało kilku sekund, żeby odpłynął, ale zamiast odpłynięcia do krainy Morfeusza, z jego ust wydobył się przeciągły jęk spowodowany bólem. 

𝐀𝐍𝐍𝐍𝐎𝐘𝐈𝐍𝐆 𝐁𝐎𝐘 ゛ 𝐍𝐀𝐌𝐉𝐈𝐍Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz