- Seokjin, ostatnio wcale się nie uśmiechasz.
- Chomik mi zdechł.
- To powód do płaczu?
- Sama płaczesz.
- Przecież widzę Twoje przekrwione oczy.
- To od narkotyków.
Jaehee westchnęła, oglądając jak jej przyjaciel szybko pakuje swoje rzeczy, żeby tylko wyjść z tego szpitala, zanim złapie go Shin. Kochał swoją pracę, nawet bardzo, ale pracowanie ponad godziny bez żadnej zapłaty było trochę nie w porządku. No, przynajmniej dla Kima, bo jak widać większość personelu nie miała z tym żadnego problemu.
- Jesteś niemożliwy i uparty jak osioł. - uznała, co spotkało się z kąśliwym spojrzeniem lekarza, który tylko prychnął i zamknął swoją skórzaną torbę. - Nie patrz tak na mnie, mówię prawdę. Widzę, że jest ci ciężko, ale ty zamiast coś z tym zrobić to dajesz sobą pomiatać!
Mężczyzna odwrócił się przodem do podpierającej ścianę Jaehee i z kamiennym wyrazem twarzy podszedł do swojej koleżanki.
Wyglądał jak siedem nieszczęść, ale wolał oszukiwać samego siebie, że jest w porządku i każdego wieczora nie spędza płacząc w poduszkę. Mówi, że to nie jest tak, że słucha smętnych piosenek podczas robienia kolacji albo ogląda wyciskacze łez, żeby dobić się jeszcze bardziej.
- Tobie łatwo mówić. Nie jesteś odludkiem, wybrykiem natury czy podczłowiekiem - wymieniał Seokjin, próbując nie wybuchnąć płaczem na miana jakimi obdarowywał go Shin przez ostatnie kilka tygodni.
Kilka tygodni, już tyle czasu Kim stara się zachowywać jak gdyby nigdy nic. Codziennie zakłada tą maskę, okłamując wszystkich, że daje sobie z tym radę, a tak naprawdę jego miękkie i wrażliwe serduszko nie jest w stanie pojąć jak bardzo jest poniżany i nieszanowany.
- Nie jesteś żadnym z nich, Seokjin! Opamiętaj się - podniosła nieco głos, rozglądając się zaraz czy nie zwróciła uwagi osób trzecich. - Naprawdę wierzysz w te bzdety? Pomyśl co poczułby Namjoon kiedy dowiedziałby się o tym. Tak bardzo nie wierzysz w was?
Seokjin milczał, a Jaehee otworzyła z niedowierzaniem usta i nie wahała się, żeby dać kuksańca w ramię dla lekarza. Brunet złapał się za bolące miejsce i ze spuszczoną głową gładził swoją rękę.
- Nie masz prawa tak nawet myśleć, rozumiesz? - rozkazała pewnym siebie głosem, a do tego tupiąc nogą, jakby to miało pomóc. - Jak możesz wątpić w to co łączy ciebie i Namjoona? Dajesz im wmówić sobie takie rzeczy, a ty sam wiesz, że to nieprawda. Nie daj mu odejść i się ogarnij zanim będzie za późno!
- Jaehee, proszę, skończ mówić - dosłownie warknął, zarzucając torbę na ramię. - Skończ mówić i idź do Hamyunga, może wyjdziecie gdzieś dzisiaj razem. Na przykład do restauracji czy coś. Gdzieś gdzie wszyscy będą zachwycać się takim związkiem młodych ludzi. - mówił, a dla Jaehee momentalnie zrobiło się głupio, bo może nie była odpowiednią osobą do takiej rozmowy. - Wy możecie się nawet pieprzyć na mieście i nikt nic nie powie, a ja boję się złapać Namjoona za rękę gdy idziemy ulicą, bo już mam w głowie te spojrzenia i wyzwiska. To nie jest fajne, Jaehee.
Seokjin nawet nie zorientował się kiedy te wszystkie słowa, które chowały się w jego głowie wyszły z jego ust, ale poczuł ulgę. Jaehee tylko nieco przestraszona przyjmowała wszystko na klatę, dając lekarzowi się wygadać.
- Mówią, że miłość jest piękna, ale to gówno prawda. - uśmiechnął się, będąc już całym czerwonym ze złości. - Dla nich nie liczy się uczucie tylko kto kogo tym uczuciem darzy, a świata nie zmienisz. Musisz się przystosować, albo zginiesz. Dlatego gdybyś była na moim miejscu, myślałabyś o tym samym.

CZYTASZ
𝐀𝐍𝐍𝐍𝐎𝐘𝐈𝐍𝐆 𝐁𝐎𝐘 ゛ 𝐍𝐀𝐌𝐉𝐈𝐍
Fanfiction꒰ 𝗂'𝗅𝗅 𝗆𝖾𝖾𝗍 𝗒𝗈𝗎 𝗌𝗈𝗆𝖾𝖽𝖺𝗒 𝖾𝗏𝖾𝗇 𝗂𝖿 𝗆𝗒 𝖻𝗈𝖽𝗒 𝗂𝗌 𝖻𝗋𝗈𝗄𝖾𝗇 𝖽𝗈𝗐𝗇 𝖻𝗒 𝖺 𝖼𝗈𝗅𝖽 𝗐𝗂𝗇𝖽 ꒱ ❝tam jest piekło, ale jeśli mam stracić część siebie to może wcale nie chcę nieba?❞ ˗ˏˋ gdzie seokjin to pracowity lekarz, kt...