twenty-eight [the end]

2.5K 339 340
                                    

Sypialnia Seokjina stawała się coraz bardziej opustoszała, zupełnie jakby dopiero się tutaj wprowadził. Puste szafy, ściany pozbawione obrazów oraz dyplomów czy parapety, z których zniknęły ukochane rośliny lekarza. 
Już wtedy otaczała go przez to nostalgia, bo jeszcze kilka miesięcy temu nawet nie pomyślałby, że będzie opuszczał swoje gniazdko, a teraz siedzi na środku pokoju i wrzuca swoje rzeczy do ciemnoczerwonej walizki. 

W sumie, nie było mu przykro. Nawet jeśli wiele miłego wydarzyło się w tym jego mieszkanku, to nie może zapominać także ile łez tu wypłakał. Zwłaszcza ostatnimi czasy, kiedy to ryczenie w poduszkę było dla niego codziennością, a przecież nikt nie chce tak żyć.

Tak właśnie, Seokjin postanowił, że rozpocznie nowy rozdział w swoim życiu, bez patrzenia wstecz i użalania się nad sobą. Chce zebrać w sobie tą siłę, żeby udowodnić samemu sobie, że wcale nie jest taki bezużyteczny i jeśli tylko czegoś pragnie, może to osiągnąć. 

Tego właśnie potrzebował, takiej wielkiej zmiany, która zmotywuje go do dalszego działania. 

Siedział już tam może z dwie godziny, lecz co się dziwić skoro większość czasu macał sentymentalne dla niego przedmioty i z uśmiechem na ustach przypominał sobie jakieś historie z nimi związane.
To książka kucharska, która nieraz uratowała go od umarcia z głodu, jasnoróżowa koszula z plamką na kołnierzyku po sosie, która została z tego pamiętnego wyjścia do restauracji z przyjaciółmi. Puchate skarpetki, w których paradował przy Namjoonie, opaska wstępu do wesołego miasteczka czy nawet muszelki, które kupił podczas pobytu nad morzem. 

Oglądając te wszystkie rzeczy naszła go mała refleksja ile to on zawdzięcza temu dzieciakowi, bo odkąd blondyn trafił do szpitala, życie Seokjina obróciło się o 180 stopni, a każdy kolejny dzień był nowym doświadczeniem, które zostanie na zawsze w jego sercu. 

Seokjin westchnął ciężko i ostatecznie zasunął walizkę. Wciąż z tą samą zamyśloną miną, wstał na równe nogi i dopiero wtedy dostrzegł swoją mamę w drzwiach, która z uśmiechem mu się przyglądała.

- Skończyłeś się już pakować? Jesteś pewien, że wszystko wziąłeś? - zagaiła kiedy jej syn podszedł bliżej. 

Seokjin tylko twierdząco pokiwał głową i jeszcze raz rozejrzał się po swoim pokoju. Szczerze powiedziawszy to tą całą sytuację bardziej przeżywała jego rodzicielka niż on sam, dlatego kiedy kobieta wciągnęła gwałtownie powietrze, brunet szybko przyciągnął ją do siebie i zamknął w szczelnym uścisku. 

- O mój Boże, nigdy nie sądziłam, że zastanę to mieszkanie w takim stanie jak z przed kilku lat. - zaśmiała się Pani Kim, lekko kołysząc się w ramionach bruneta, na którego twarzy również widniał uśmiech. - W sumie to cieszę się, że podjąłeś taką decyzję. To dla ciebie nowy etap w życiu, może ten lepszy. Mam taką nadzieję. 

- Och, przestań. Nie wyprowadzam się na koniec świata. - pocieszał ją, a dłonią jeździł po jej plecach.

- Twój brat też tak mówił, a koniec końców, wylądował we Włoszech.

Zamknął bagażnik samochodu i otrzepał swoje dłonie z kurzu. Był już teraz gotowy na sto dwa. Wystarczyło wsiąść do środka pojazdu i ruszyć przed siebie, ale sentymentalny Seokjin musiał rzecz jasna wycałować jeszcze swoją rodzicielkę i chociaż uścisnąć dłoń tych najbliższych sąsiadów. 
Z personelem szpitala pożegnał się już wcześniej, otrzymał od nich nawet wielki bukiet kwiatów, które tak uwielbiał. Kiedy Jaehee płakała mu na ramieniu, a Bumjo próbował ją odkleić od Kima, brunet zdał sobie wtedy sprawę, że nie będzie tęsknił za tamtym miejscem ani trochę. Jedynie będzie mu żal przyjaciół, bo przyznając się bez bicia - podczas tych pożegnań z byłymi współpracownikami, uronił także kilka łez.

𝐀𝐍𝐍𝐍𝐎𝐘𝐈𝐍𝐆 𝐁𝐎𝐘 ゛ 𝐍𝐀𝐌𝐉𝐈𝐍Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz