*6*

14 0 0
                                    

Otworzyłam oczy.

Przerzuciłam kołdrę na drugą stronę i niechętnie wstałam.

Gdy robiłam w śniadanie przypomniało mi się zdarzenie z poprzedniego dnia.

Zaczęłam płakać.

Ciekawe czy Matt zafunduje mojej matce drogą operację na którą nas nie stać?

Wiedziałam, że już nie będzie tak samo.

Że nie wrócę do domu i nie będę normalnie rozmawiać z matką.

Miałam wyjść za człowieka który zdradzał mnie z moją matką.

Chcąc jak najszybciej o tym zapomnieć postanowiłam pojechać gdzieś. Gdzie kolwiek. Do klubu. Do baru. Napić się.

Szybko wparowałam do łazienki i rozczesałam włosy, makijaż zostawiłam na potem.

2 minuty później siedziałam już w aucie.
Westchnęłam i ruszyłam z piskiem opon.

Zatrzymaliśmy się na światłach a ja wyciągnęłam tusz do rzęs.
Spojrzałam w lusterko i zaczęłam się malować.
Pomalowałam usta i spojrzałam na lewo.

Nawet nie zorientowałam się, że miałam otwartą szybę i jakiś mężczyzna wpatrywał się we mnie.
Spojrzałam na niego. Wyglądał na 22/23 lata.
Był to umięśniony brunet o czekoladowych oczach, palił papierosa w aucie obok.
Otworzyłam szerzej oczy.
Mężczyzna popatrzył się na mnie i złapaliśmy kontakt wzrokowy.

- Hej.

Nie wierzyłam, że się do mnie odezwał.

- Hej, jedziesz czy nie?- wskazał ręką na światła a ja zorientowałam się, że jest zielone i parę osób na mnie trąbi

Ruszyłam najszybciej jak mogłam.
Osunęłam się na fotelu i zamrugałam parę razy.
Zachciało mi się śmiać, dosłownie.

Po pięciu minutach byłam w upragnionym miejscu.
Weszłam do klubu i zamówiłam od razu trzy drinki. Czwartego dostałam w prezencie od jakiegoś Francuza.
Tańczyłam samotnie a alkohol pozwolił mi zapomnieć o ostatnich dniach.
Po paru drinkach ruszyłam do domu.
Sama nie wiedziałam co robię, na szczęście nie jechałam długo.
Zaledwie 5 minut.
***
15.00

Wszystko spakowane, jestem gotowa.
Lot miałam o 19.00.
Położyłam telefon na półce i wróciłam spowrotem do łóżka.
Nastawiłam budzik na 17.30.
Ból głowy ciągle mi towarzyszył, usnęłam bardzo szybko..

***

Leciałam dość długo, miałam cały plan ustalony. Z lotniska jadę do starego domu mojej ciotki, kiedyś tam mieszkała. Rozpakuje się, a następnego dnia będę szukała pracy.
Wiedziałam, że będzie ciężko.
Nawet bardzo.
Nie miałam żadnych krewnych czy znajomych w Londynie.
Działałam sama.
Wiedziałam, że będzie to trudne z daleka od Alice, Ally, domu i rodzi..taty.

Parę godzin później...
Szłam żwawo i rozglądałam się na wszystkie strony.
Po 10 minutach pytałam się różnych ludzie gdzie jestem i jak dojść do upragnionej ulicy.
Zatrzymałam się przy jasnym domu.

Sprawdziłam adres, zgadzał się.

Czyli to był dom ciotki Izabeth.
Miałam klucze, otworzyłam dom i niepewnie weszłam.
Nie bywałam za często u cioci ale zawsze wiedziałam, że ma śliczny dom.
Kuchnia połączona z salonem, salon urządzony idealnie. Skórzana kanapa, białe meble i puchaty biały dywan.
Naprzeciwko salonu były dwa pokoje.
Dom nie miał schodów.
Koło dwóch kremowych pokoi była wielka łazienka a naprzeciwko pokój gościnny i moja sypialnia.

Wszystkie pudła stały już w salonie.
Zdjęłam płaszcz i weszłam dalej.

19.30

- Tak, tato. Nic się nie martw. Zaraz mnie czeka wypakowywanie.

- No dobrze, dobrze.

- A co z mamą?- spytałam i poczułam się dość dziwnie

- Nic, wyniosła się z domu na trochę.
Nie wiem gdzie śpi. Nie rozmawiałem z nią.- powiedział obojętnie

- Przykro mi, że tak wyszło.. Złamała Ci serce..

- Tobie też, przecież miałaś wyjść za tego łajdaka.

- No tak.. Ale nie mówmy już o tym.

- Nie ma sprawy.

- Muszę lecieć. Do usłyszenia.- rzuciłam i rozłączyłam się

Bardzo chciałam chwycić za alkohol.
Jakoś powstrzymałam się.
Zamiast pić jak wariatka postanowiłam zrobić coś pożytecznego.

- Czas się rozpakować!- stanęłam z rękoma opartymi na biodrach i zastanawiałam się od czego zacząć

Oczami MaggieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz