22

22.8K 862 71
                                    

Rano tata przyjechał do domu i od razu powiedział, że o 14 wszyscy mamy być w domu, bo musi z nami porozmawiać. Stwierdziłam, że mam jeszcze 5 godzin do "rozmowy" więc wybiorę się z Amelią na zakupy, takie przeprosionowe zakupy.

Po trzech godzinach wróciłam do domu. Kupiłam sobie nowe spodnie, kilka koszulek i nowy komplet bielizny. W salonie siedział już tata i Cody.

- Skoro jesteśmy wszyscy to możemy zacząć - przemówił mój tata.

- O czym chcesz pogadać? - zapytał Cody.

- Cóż... ostatnio dość często wyjeżdżam do New York i postanowiłem że łatwiej będzie jak się tam przeprowadzimy.

- Co?! - krzykneliśmy równocześnie.

- Spokojnie. Nie teraz, za jakieś dwa, trzy tygodnie.

- I jak ty to sobie wyobrażasz?! Dopiero co tu przyjechałam i już mam wyjeżdżać?!

- Uważaj na ton Rose.

- Z tego co wiem, ja mam już 18 lat i mogę tu zostać.

- Niestety tak,dlatego nie mam wpływu co robisz. Za to Rose nie ma innego wyjścia.

- Ja chcę tu zostać z Alanem! I Cody'm!

- Kto to Alan?

- Mój przyjaciel - znów powiedzieliśmy w tym samym czasie.

- Na razie nie masz innego wyjścia, polecimy tam za dwa tygodnie i zobaczymy czy ci się tam spodoba.

- A jak się nie spodoba to mogę tu zostać? Jeśli tak to od razu mówię, że mi się nie podoba!

- Rose, uważaj z kim rozmawiasz.

- No niby z kim?! Z człowiekiem który uważa się za mojego ojca, a tak naprawdę ma mnie kompletnie w dupie?!

- Jak ty się wyrażasz młoda damo!

- Nie będziesz decydować o moim życiu! Zostaje tutaj i nie mam zamiaru się stąd nigdzie ruszać!

- Nie poznaje Cię. Kiedy tu przyjechałaś byłaś zupełnie inna. To pewnie przez tego chłopaka. Przez niego się tak zachowujesz!

- Nie, nie przez niego. On w przeciwieństwie do Ciebie chociaż okazuje że mu na mnie zależy!

- Masz zakaz spotykania się z nim!

- Nie zabronisz mi tego.

- Już to zrobiłem.

- Nienawidzę Cię!

Cała zapłakana wybiegłam z domu. Jedyne co wpadło mi do głowy to zadzwonienie do Alana.

- Ym.. cześć..

- Rose, co się stało? Ty płaczesz?

- Możemy się spotkać?

- Jasne. W parku za 15 minut?

- Okej. Kocham Cię.

- Ja Ciebie też.

Szłam wolnym krokiem, co jakiś czas ścierają łzy z policzek. Nie wierzę, że mój tata mógł zrobić coś takiego. Skoro on układa sobie życie tam, to niech sam tak pojedzie, ja tu zostaje.

Usiadłam na ławce i czekałam na chłopak. W ręce trzymał piękny bukiet róż.

- To dla Ciebie - powiedział i pocałował mnie.

- Dziękuję, a z jakiej to okazji?

- Bez okazji. Znaczy, tak pół na pół.

- Czyli?

- Czy zostaniesz oficjalnie moją dziewczyną?

- Tak! - rzuciłam się na niego i pocałowałam - ale musimy o czymś pogadać.

- Co się stało?

- Mój ojciec chce.. chce się wyprowadzić.

- Co?! Gdzie?! Kiedy?!

- Do New York, za dwa, trzy tygodnie.

- A Cody?

- Cody może zostać, bo ma już 18 lat.

- Nie możesz zostać z nim?

- Jeszcze nic nie wiadomo, ale jest jeszcze jedna ważna rzecz...

- Może być coś jeszcze gorszego?

- Może. Tata zabronił mi się z tobą spotykać, uznał, że masz na mniezły wpływ - poczułam łze.

- Shhh... Nie płacz, damy radę.

- Kocham Cię Alan, tak cholernie mocno.

- Ja Ciebie też księżniczko.

- A co jeśli będę musiała wyjechać?

- Wyjade z Tobą. Teraz, gdy w końcu jesteś moja, nie odpuszczę tak łatwo, nie mogę Cię stracić, jesteś dla mnie najważniejsza.

- Naprawdę pojechałbyś ze mną?

- Jeżeli będzie taka potrzeba to tak, no ale wolałbym jakbyś jednak została - zaśmiałam się na jego słowa. Cały dzień spędziłam z chłopakiem i ignorowałam wszystkie połączenia od ojca jakie wykonywał. Chciałam cieszyć się chwilą, z chłopakiem którego kocham.

~~~~~
Hej!
Nie jestem w ogóle zadowolona z tego rozdziału. To wszystko przez to że mam teraz dużo nauki i brak czasu na pisanie. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Buźka💋

Przyjaciel Mojego BrataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz