Maraton cz.1

14.6K 632 22
                                    

Wsiedliśmy do jego samochodu i włączył radio, leciała piosenka, która bardzo pasowała mi do sytuacji, a mianowicie 'Like that'. *piosenkę macie w mediach:))*

- Gdzie jedziemy?

- Przed siebie.

- Odpowiedz mi normalnie.

- Uważasz tą odpowiedź za nienormalną?

- Ugh... - wiedziałam, że mi nie powie więc wolałam nie wypytywać.

Po 10 minutach zjechał na pobocze.

- Co robisz?

- Zatrzymuje samochód i wysiadam - zrobiłam to samo co on.

- Po co?

- Bo muszę coś zrobić.

- Bożeee Alan, czy Ty chodź raz możesz mi normalnie odpowiedzieć na moje pytanie.

- Tak.

- Kiedy?

- Nie teraz - puścił mi oczko, a moja cierpliwość się kończyła.

Podszedł do mnie bliżej, przyciągnął do siebie i zaczął całować. Nie potrafiłam się mu oprzeć i oddałam pocałunek. Chłopak korzystając z sytuacji, że stałam oparata o karoserię samochodu położył ręce na moich pośladkach, a ja podskoczyłam lekko i owinęłam swoje nogi na jego biodrach. W tym momencie już naprawdę nic poza naszymi ustami mnie nie interesowało. Chłopak zaczął iść w jakimś kierunku, ale nie przejmowałam się tym. Starałam się przekazać w tym pocałunku jak najwięcej uczyć. Trwało to może 5 minut zanim chłopak się ode mnie odsunął i postawił na ziemi.

- Tak ciężko było zabrać ręce z Twojego tyłka - zaśmiał się, a ja rozejrzałam się po miejscu w którym się znajdujemy. Kolejny raz. Znów tu. Tak wiele wspomnień wiąże się z tą plażą. Po raz kolejny tu zabrał mnie na randkę? W sumie mogłam się domyśleć.

- Czemu znów tutaj?

- Opowiem Ci w odpowiednim momencie.

- Jesteś dziś strasznie tajemniczy.

- Nie prawda. Chodź bo jedzenie nam wystygnie.

Tym razem wygląd miejsca się zmienił. Stolik postawimy był na drewnianej platformie. Na rogach tej platformy były kijki dzięki którym można było powiesić lampki, które dodawały niesamowity nastrój. Na podeście były starannie wysypane płatki róż, dwa krzesła, a na stoliku świece i czułam dobrze jedzenie.

- Sam to przygotowałeś? - moja mina musiała być komiczna lub pytanie zbyt banalne, ponieważ chłopak zaczął lekko się śmiać.

- Przygotowanie tego wszystkiego było najłatwiejsze w porównaniu do innych atrakcji tego wieczoru.

- To już się nie mogę doczekać gdy poznam resztę atrakcji dzisiejszego wieczoru.

- Siadajmy do stołu, bo jedzenie nam ostygnie.

Złapał mnie za rękę i skierowaliśmy się w stronę miejsca, które, moim zdaniem, było idealne. W tej chwili mogłabym zostać tu na zawsze. Z nim. Brakuje nam jeszcze tylko Emily. Jestem bardzo wdzięczna Viki, że zajęła się dziś małą. Ten wieczór jest dla mnie naprawdę ważny.

*Nie sprawdzone*

Przyjaciel Mojego BrataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz