Maraton cz.2

14.2K 643 37
                                    

- Zapraszam do stołu - odsunął delikatnie krzesło żebym mogła usiąść, a następnie przysunął mnie do stolika. Jedzenia pachniało wyśmienicie.

- Co przygotowałeś do jedzenia?

- Stwierdziłem, że pizza będzie zbyt banalna, ale że lubię kuchnię włoska dziś jemy spaghetti. Do tego wino, a na deser lody waniliowe.

- Wiesz co dobre.

- Oczywiście - puścił mi oczko, a ja poczułam sie jak głupia nastolatka, która wymknęła się na spotkanie z ukochanym.

Zaczęliśmy jeść, nie odbyło się bez wygłupów i głupich tekstów. Powróciło mnóstwo wspomniej.

- Pamiętasz jak pierwszy raz wyznaliśmy sobie co czujemy? - zapytałam, byłam naprawdę ciekawa czy pamięta takie rzeczy.

- Oczywiście. Byliśmy najpierw u Jacoba, a potem zabrałaś mnie do siebie i powiedziałaś, że ze tez mnie kochasz.

- A Ty nie wiedziałeś, że wszystko słyszałam.

- Jesteś pewna?

- Mówiłeś.

- Nie chciałem psuć chwili wtedy. Zauważyłem Cię jak czaiłaś się za drzwiami.

- Ej! Jakim cudem mnie zauważyłeś?

- Wiedziałem, że jesteś niecierpila i prędzej czy później i tak byś przyszła.

- Jesteś okropny! A ja miałam, że jestem jak ninja - zaczęliśmy się śmiać, a ja byłam naprawdę szczęśliwa, że świetnie znów się dogadujemy - Tęskinłam za takimi chwilami z Tobą.

- Ja też. Dobra, zjadłaś? - kiwnełam głową na znak, że jestem już najedzona - Świetnie! A teraz chodź.

Chwycił mnie za rękę i zaczęliśmy iść w stronę wody. Usłyszałam dźwięk jakiegoś silnika, a po chwili zobaczyłam jacht. Nie zwróciłabym na niego szczególnej uwagi, gdyby nie to, że zatrzymał się tuż obok nas.

- Alan? O co chodzi?

- Zapraszam na pokład.

- Jak zorganizowałeś to w zaledwie dwie godziny?

- Moja słodka tajemnica.

- W związku powinna być szczerość.

- Jesteśmy w związku? - wcześniej nie zwróciłam uwagi na to co powiedziałam, do momentu aż usłyszałam jego pytanie. Moje policzki zaczęły płonąć.

- Wiesz o co mi chodzi...

- Spokojnie, wiem.

- Co będziemy robić na ten jachcie.

- Zobaczysz.

- No nie! Zacznij w końcu coś mówić!

- Daj mi jeszcze trochę czasu.

- Czyli ile?

- Do ostatniej atrakcji.

- A kiedy ona będzie?

- Niedługo.

- Jesteś naprawdę uparty.

- A mimo tego ciągle ze mną jesteś.

Przyciągnął mnie bliżej i pocałował. Muskając swoje wargi weszliśmy na jacht podchodząc do barierki i oglądając zachód słońca.

Przyjaciel Mojego BrataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz