49

16.4K 760 88
                                    

Stałam wtulona w niego i nie chciałam nic zmieniać. W mojej głowie było jeszcze jedno pytanie, które nie dawało mi spokoju.

- Mogę Cię o coś zapytać? - spojrzałam w jego oczy.

- O co tylko chcesz.

- Od momentu kiedy wyjechałam... czy jakaś dziewczyna...

- Obiecałem, że będę na Ciebie czekać i żadna nie zajmie Twojego miejsca - przerwał mi.

- I dotrzymałeś obietnicy? - mój głos przy wypowiedzeniu tego pytania był drążycy, dlatego, że bałam się odpowiedzi, oczywiście, mógł mieć jakąś dziewczynę, ale jednak sama taka myśl cholernie bolała.

- Ja zawsze dotrzymuję obietnicy. Nikogo nie było, z nikim nie spałem, miałem nadzieję, że wrócisz do mnie i zaczniemy wszystko od nowa.

- Cztery lata bez żadnej dziewczyny? Zero seksu przez jedną obietnice? - zaśmiałam się.

- Tak, nawet nie wiesz jak trudno jest teraz wytrzymać przy tobie i trzymać ręce przy sobie - również się zaśmiał - A Ty? Miałaś kogoś?

- Kto by chciał samotną matkę z dzieckiem?

- Ja - nie czekał na moją odpowiedź tylko mnie pocałował - Więc był ktoś? Przy nim byłaś szczęśliwa?

- Tak. Jestem do dziś przy tej osobie szczęśliwa, była to jedyna pamiątka po tobie. Ma na imię Emily.

- To co teraz? Zaczynamy od nowa?

- No nie wiem... - zaśmiałam się.

- Nie rób mi tego - znów między nami panował świetna atmosfera, tak bardzo za tym tęskniłam.

- Zaczynamy od nowa - wpiłam się w jego usta. W tym momencie jestem pewna jednego, nie chcę całować już żadnych innych ust.

- W takim razie zabieram Cię dziś w jedno miejsce.

- Mam się bać?

- No nie wiem... - posłał mi cudowny uśmiech.

- W co mam się ubrać?

- Ładnego, zarazem eleganckiego i wygodnego.

- Ale wymagania...

- Kocham Cię Rose.

- Ja Ciebie też.

Złapał mnie za rękę i szliśmy w kierunku domu. Do tego w którym zaczęła się moja historia z nim. Pamiętam nasze pierwsze spotkanie jakby to było wczoraj. Przeprowadzka tutaj było najlepszą rzeczą jaka mnie w życiu spotkała. Boję się tylko reakcji innych gdy wrócimy do domu. Cody na pewno nie będzie się do mnie odzywać, tak naprawdę sama nie wiem po co zrobił mi tą całą awanture, chodź teraz jestem mu za to wdzięczna. Gdyby nie to że byłam na niego tak bardzo zdenerwowana nie krzyknełabym o dziecku na cały dom i nie słabym tu teraz z Alanem.

Weszliśmy do domu, od razu chciałam pobiec do sobie do pokoju zacząć się szykować, ale Alan zdążył mnie jeszcze złapać za rękę.

- Bądź gotowa na 20, dobrze?

- Okej - cmoknełam go w policzek i skierowałam się do pokoju. Oczywiście na moim łóżku siedziała trójka dziewczyn które nie odpuszczą mi póki nie dowiedzą się czegoś o mnie i Alanie. Amelia, Viki i Emily.

- Opowiadaj! Czemu się całowaliście? Co jest między wami? Wszystko ze szczegółami! - chciały wiedzieć tyle rzeczy, że nie byłam w stanie opowiedzieć im dziś wszystkiego, zważając, że mam tylko 2 godziny na wyszykowanke się na spotkanie z Alanem.

- Później wam wszystko powiem. Teraz musicie mi pomoc.

- Co sie stało?

- Za dwie godziny mam randkę z Alanem Adamem i kompletnie nie wiem co ubrać.

- RANDKA Z ALANEM?! - krzyknęły moje dwie przyjaciółki, a Emily miała już chyba dość krzyków, bo zatykała uszy. Był to naprawdę śmieszy i uroczy gest.

- Tak. Kompletnie nie wiem co ubrać.

- Leć pod prysznic, a my Ci coś znajdziemy.

- Kocham Was - zabrałam czystą bieliznę, i zniknęła w łazience.

Dokładnie umyłam każdą część mojego ciała zastanawiając się gdy chłopak chcę mnie zabrać. Po 40 minutach byłam już u siebie w pokoju i przyglądałam się kreacji przygotowanej przez dziewczyny. Była to bordowa sukienka z długim rękawem, była przylegająca i idealnie leżała na mnie.

- Skąd wy ją wzięłyście?

- Mam w szafie specjalną strefę na ubrania randkowe - zaśmiałyśmy się ze słów Viki - To jaki makijaż sobie życzysz?

- Zdaje się na was.

W tym momencie moją twarz zaczęły łaskotać różnego rodzaju pędzle, a włosy zostały lekko pokręcone na lokówce. Dziewczyny naprawdę się postarały. Najpierw nałożyły mi podkład, puder, rozświetlacz, ciemne cienie na powiekach, tusz, który bardzo podkreślił mi rzęsy i bordową matową pomadke, która idealnie pasuje do sukienki. Dobrały mi jeszcze piękny delikatny łańcuszek. Całość naprawdę ładnie się komponowała. Byłam im naprawdę wdzięczna za mój dzisiejszy wygląd. Chciały mnie jeszcze namówić na szpilki, ale nie wiedziałam gdzie dokładnie Alan chce mnie zabrać. Postanowiłam wiść ubrać snadałki.

- Dziękuję Wam, naprawdę. Wyglądam niesamowicie.

- Nie ma za co. Liczę na potrójny ślub - odezwała się Amelia.

- Nie masz na co liczyć kochana.

- Skąd taka pewność? - do rozmowy włączyła się Viki.

- Dziewczyny dajcie spokój, nic takiego się nie wydarzy. Idziemy po prostu na przyjacielskie spotkanie, kiedy już wszystko sobie wyjaśniliśmy, więc nie ma problemu, żeby wyskoczyć na kolację.

- My i tak wiemy swoje.

W tym momencie zabrzmiał dzwonek do drzwi, a ja zeszłam na dół nie mogąc już się doczekać dzisiejszego wieczoru. W progu stał chłopak z brązowymi oczami w garniturze. Wyglądał rewelacyjnie. Gdy tylko mnie zobaczył otworzył lekko buzię.

- Wyglądasz... aż brak mi słów - pocałował mnie w policzek, a kontem oka widziałam zmieszanie na twarzy Cody'ego.

- Nie wiem czy to ma być komplement czy wręcz przeciwnie - zaśmiałam się lekko.

- Oj komplement, i to wielki. Gotowa?

- Gotowa.

Wyszliśmy z domu i zaczęliśmy najlepszy wieczór mojego życia.

~~~~~
Hej! Jest rozdział dziś! Znów przepraszam za opóźnienia, ale wiecie, koniec roku, wystawianie ocen, to jednak zabiera dużo czasu. W zamian mam wam do zaoferowania niespodziankę! tylko dwa warunki. Musicie dobić 165 gwiazdek pod tym rozdziałem do piątku  (09.06.17), a drugi warunek to taki, że pokażę wamniespodziankę dopiero wtedy gdy pokażę się liczba stu tysięcy wyświetleń przy opowieści. Wszystko zależy od Was! Kocham Was, buźka💋

*Nie sprawdzony. Mogą pojawić się błędy*

Przyjaciel Mojego BrataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz