Leila:
Nie mogłam się dłużej gniewać. To nie była jego wina. Po za tym, mogłam coś z tego mieć. Miałam cichą nadzieję, że ramach przeprosin, może przyjdzie mu do tej głowy, by mnie gdzieś zabrać. Rozerwałabym się chwilę. W końcu po to tutaj przyszłam. By poznać tutejszych ludzi, może nawet posłuchać ich historii. Facet wyciągnął z marynarki papierosa. Poczęstował mnie.
- Nie przyjmuję papierosów od nieznajomych. - powiedziałam unosząc lekko kąciki ust. Ku moim oczom, na jego twarzy ukazały się śliczne dołeczki.
- Namjoon. Kim Namjoon.
- Niczym James Bond. - Zaśmiałam się, na sposób w jaki się przedstawił.
- Jestem Leila. Skoro już się znamy... - zerknęłam na paczkę.
- Proszę bardzo.
Odpaliłam papierosa i obserwowałam ulatniający się dym. Przypominał mi on moje życie, w którym wszystko to w jednej chwili mogło ulecieć, zgasnąć, zniknąć.
***
Po krótkiej rozmowie o tym skąd jesteśmy i jakie to nasze życie jest do dupy nadszedł czas kiedy papieros zrobił się zbyt krótki żeby móc go jeszcze wdychać.
- Muszę wracać do siebie bo kolega mnie zabije. Miał mnie z kimś zapoznać. - oznajmił Namjoon.
- Jasne, ja też już muszę iść. Pewnie się o mnie martwią.
- A miałam iść tylko do łazienki. - dodałam w myślach.
W tym momencie, jak przypomniałam sobie o mojej potrzebie, tak wróciła ze zdwojoną siłą. Pobiegłam niczym czerwony Flash. Jak byłam, tak szybko zniknęłam.
Gdy tylko wróciłam, ujrzałam przy stoliku znajomą twarz.
- Ty tutaj Namjoon? - nie ukrywałam zdziwienia.
- Chciałbym spytać o to samo. No proszę, ale się złożyło. - uśmiechnął się zaskoczony.
- Znacie się?! - wykrzyknęli Vera i Hobi w tym samym momencie.
- Tak jakby. - stwierdziłam niepewnie.
Przecież tylko zniszczył mi ubranie, zaciągnął do łazienki i poczęstował papierosem. Ta, znam go.
Usiadłam lekko zaczerwieniona i czekałam na rozwój wydarzeń. W tamtym momencie miałam ochotę strzelić wielkiego facepalma. Byłam trochę zażenowana tą sytuacją. Mieliśmy normalnie się poznać, pogadać. A tak to schrzanione wszystko. Jeśli chcę by relacje jakie nas łączyły to praca, to po tym jak się po nim wydarłam, nie wprowadziło mnie na dobry tor. Czemu na mnie patrzysz? - Zastanawiałam się. Nienawidzę tego. Czuję na sobie jego wzrok. Co robię? Jak zwykle ignoruję.
****
Hobi:
Nie martwiłem się zbytnio tym, że Namjoona jeszcze nie ma, a Leila zniknęła gdzieś w drodze do łazienki. Niby miałem swoje zadanie do wykonania ale tak mi się fajnie prowadziło tą konwersację, że nawet nie zauważyłem że czas mijał. Vera chyba też nie. Widocznie polubiła ze mną rozmawiać. Po za tym, są dorośli czyż nie? W momencie jak Leila wróciła z plamą na sukience i z wzrokiem wbitym w Namjoona, powoli dotarło do mnie, co właściwie jest grane. No to fajnie się poznali. Ale zauważyłem, że czuje się niekomfortowo.
- Namjoon, skocz po coś do picia. Na rozluźnienie atmosfery.
- Tylko... Ty już lepiej nie. - dodałem gestykulując i mówiąc tak żeby odczytał to z mioch ust.
- Nie ma sprawy. Zaraz wracam.
Pomyślałem, że może alkohol rozwiąże jej buzię. To prawda, że Namjoon sprawia czasem problemy. Ale dobrze z nim pogadać. No i w końcu przydaje się, nie powiem.
Leila:
Jezuu, całe szczęście na chwilę poszedł. Normalnie nie wytrzymam, muszę się napić. Szybko zauważając kelnera, rzuciłam się na szampana. Wychlałam jeden kieliszek po drugim... no bo serio? Jak tu się upić szampanem? Wyciągnęłam Verę na stronę.
- Błagam, pomóż mi. - prosiłam, składając dłonie jak do modlitwy.
- Ale o co chodzi? - pytała zdezorientowana.
Naprawdę nie miałam ochoty jej tego wyjaśniać.
- Po prostu idź z Namjoonem potańczyć, pogadać, pośpiewać... cokolwiek, byleby z daleka ode mnie. Później ci wyjaśnię, po prostu to zrób. Zastanawiała się chwilę, zerkając na Hobiego.
- Obiecuję ci, że jeszcze się nieraz z nim spotkasz. Dam ci jego numer, zorganizuję wam randkę...
- Ehh... Niech ci będzie. - Machnęła ręką. - Ale wisisz mi przysługę.
Pokiwałam szybko głową na potwierdzenie. Kocham ją normalnie!
Gdy tylko Namjoon wrócił, Vera wkroczyła do akcji.
- Namjoon, mogłabym cię prosić na chwilę?
Zabrałam alkohol i usiadłam obok Hobiego, by pogadać na temat mojej pracy. Byli bardzo zmieszani. Po minie Hobiego stwierdziłam, że nie za bardzo mu się spodobał taki obrót wydarzeń. Pewnie miał ochotę jeszcze z nią posiedzieć.
- Co się właśnie stało? Nie chcesz rozmawiać z Namjoonem? - spytał.
- Możliwe. Chcę z tobą pogadać. Tak na poważnie. - Nie był zadowolony z tego co powiedziałam.
Słowo „poważnie" chyba zbyt do niego nie pasowało. Jeśli plan „na Hobiego" zadziałał na Verę, to czemu plan „na Verę" nie miał by zadziałać na Hobiego?
- Spokojnie. Z Verą się jeszcze zobaczysz nie raz, to ci gwarantuję. Widzę, że obydwoje się dogadujecie. Ona cię lubi, ty ją...
- Serio? Lubi mnie? - spytał podekscytowany.
- A co ty się tak ekscytujesz jak szczenię na wiosnę? Spokojnie. Tak, lubi cię. Więc możemy porozmawiać o mojej pracy? Z Namjoonem już nie pogadam, bo mam jakieś zasady. Nie lubię psuć pierwszego wrażenia jako osoba poważna. Więc... - Rozglądałam się wkoło. - Jest tu ktoś, kto zajmuję się pracą w jakieś agencji reklamowej?
**
Namjoon:
- O czym takim chciałaś pogadać?
- O Leili. Co się stało pomiędzy wami że nie chcecie gadać?
- Ja chcę, to ona nie chce. - wzbroniłem się.
Domyśliłem się, że Leili było niezręcznie. Ale nie spodziewałem się tego, że naśle na mnie Verę i totalnie się odseparuje. Wkurzyłem się. To był chyba jakiś żart. Nadzieja, że laska będzie chciała ze mną pogadać, prysła niczym bańka mydlana. Poczułem niedosyt. Zachowała się nie wporządku, dlatego nie zamierzałem zostać dłużny.
- Wiesz co? Jak tak bardzo nie chce przebywać w moim towarzystwie, to trudno. Ale ty mnie nie zostawiaj. Chodź. - Pociągnąłem ją w stronę baru. Gdy już wygodnie siedzieliśmy, zacząłem wprowadzać mój plan w życie.
CZYTASZ
Cost of Dreams | BTS ✔
FanfictionMój problem? Namjoon wie dlaczego się przeprowadziłyśmy! Jaką cenę będę musiała ponieść by tu zostać z siostrą i nie zniszczyć jej znowu życia?