Szantaż

171 22 3
                                    


— Wiem o tobie stanowczo za dużo. — Zmarszczył czoło i zagroził palcem wskazującym.

— Jeśli zależy ci na pracy, lepiej bądź posłuszna. Mogę w jednej chwili ci zniszczyć życie. Nigdzie nie dostaniesz pracy z taką opinią. Jak ludzie się dowiedzą co zrobiłaś, to raczej nie będą chcieli z tobą współpracować.

Czułam jakby nagle coś we mnie uderzyło. Nie możliwe... skąd by wiedział? Jeśli to zrobi, mogę już myśleć o powrocie. Wszystkie wspomnienia wróciły w jednej chwili. Zamarłam, a serce podeszło mi do gardła.

— Trzymacie tam się? — rozległ się ochrypły głos zza drzwi.

— Tak, wszystko w porządku — odpowiedział z sarkazmem.

Stał dokładnie naprzeciwko mnie, tak że nie dzieliło nas zbyt wiele. Jego oczy patrzyły ze złością, zmieszaną z frustracją i pewnością siebie, że nie mogę nic zrobić.

— Wiecie co dzieci? — odezwał się staruszek. — Muszę poprosić o pomoc, bo to inny mechanizm. Ale nie martwcie się, poczekam na Hazumę, on tu jest specem od takich rzeczy. Zaraz przyjedzie. Wiecie? Szkoda wyważać drzwi.

Tej informacji mi trzeba było! — pomyślałam z sarkazmem. Zostałam uwięziona z patolem. Świat jest piękny. Powiesz mi o co ci chodzi? — pytałam w myślach. On tak jakby w nich czytał i nie musiałam zadawać pytania na głos. Zaczynam się lekko niepokoić. Zdradzałam się mimiką czy jak?

— Wiem to i owo, lepiej się nie wychylaj.

— Ja tylko nie rozumiem, dlaczego to robisz na siłę? Wiesz jakie to będzie sztuczne? Co chcesz tym osiągnąć? — gestykulowałam mocno dłońmi. Można było zauważyć, że cała drżę.

Naprawdę mocno się zastanawiałam, dlaczego to robi. Przecież mógł się ze mną normalnie umówić, a on jak jakiś pojeb, postanowił, że mnie sobie zaszantażuje i będziemy udawać że jest git. Gdzie jest ten gość od drzwi?!

— Nie jestem taki zły jak ci się wydaje. — Przyłożył dłoń do czoła.

— Aishh... Nie chciałem by to wszystko tak zabrz... — przerwał mu dźwięk szperania przy drzwiach.

Coś czułam, że ta klatka w końcu się otworzy.

— Przyjdź jutro o dwudziestej trzeciej do Hakdong Parku. Jeśli nie przyjdziesz... zresztą sama wiesz. — Machnął ręką.

Popatrzyłam na niego z odrazą i gdy tylko drzwi się uchyliły, wybiegłam z budynku. Przemierzałam już wolno, zatłoczone ulice. Pośród tylu pędzących ludzi, pomyślałam, że jestem malutką kroplą w oceanie. Nie chcę tutaj pracować. Nacisk, presja, mało czasu dla siebie. Samotność, praca, sukces to słowa przewodnie. To wyścig szczurów. Jeśli ci się nie powiedzie, wypadasz z gry. Co mi przyszło do głowy, żeby tylko ze względu na mieszkanie tutaj przyjeżdżać. Nie przemyślałam tego dobrze. Wtedy kierowały mną emocje. Wydarzenia, które rozgrywały się wówczas w moim życiu, zdecydowały o tym, by jak najszybciej zarobić na wyjazd, znaleźć mieszkanie. Teraz do odhaczenia została pozycja: znaleźć pracę. Ale czy w to brnąć?


Hej ^^ czy ktoś w ogóle to jeszcze czyta? Dajcie jakiś znak po sobie. To naprawdę motywuje 😘

Cost of Dreams | BTS ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz