Hobi:
Wczoraj za mało pracowałem — stwierdziłem, próbując wykonać układ przed lustrem u siebie w pokoju — Nie pasuje. Kiedy Kooki będzie tędy przechodził, będzie to nieestetycznie wyglądało na nagraniu, a tego nikt nie chce. Poprawię to, ale w studiu, bo trochę mi niestarczy miejsca. Zadzwoniłem po taksówkę. Zapakowałem luźny strój do ćwiczeń i zawiadomiłem ledwo żyjącego Jimina o moim wyjściu. Ciężko się wczoraj napracował chłopak.
— Dzień dobry! — witałem po kolei wszystkie osoby które miałem okazję napotkać w studiu. Było ich dość mało, biorąc pod uwagę że większość ma wolne.
— Hobi? Ty dzisiaj tutaj?
— A jak? Oczywiście, ktoś musi popracować! — odpowiedziałem z szerokim uśmiechem, odwracając się do Jessi, jednej naszych makijażystek.
Schody, schody, schody! Schody to dobra rozgrzewka. Jejku, ale mam dzisiaj dobry humor. Aż bym kogoś wyściskał. Verę na przykład. Boże, jak ja za nią tęsknię. A może by tak? Wyciągnąłem telefon i napisałem SMS. Przecież nie będę tutaj cały dzień. W końcu mam wolne. Tak z siedem godzin chyba starczy.
Vera:
„Wpadniesz dzisiaj do mnie po pracy?" — Hmm... Hobiś, coś ty zrobił? — zadumałam się i odłożyłam telefon z powrotem do torby. Ręce mi opadają. Przecież miał mieć dzisiaj wolne, połowa studia ma. Przynajmniej tak mi mówiła Leila. A tak chciałam się z nim spotkać rano, bo mam na nockę. Aleś dał czadu. Co ja teraz zrobię? Jestem już prawie pod dormem. Przecież mam czas wolny do południa. Zadzwonię do niego. Przecież nie tak się umawialiśmy.
— No hej, możesz mi powiedzieć, co ty robisz w robocie? Przecież się umówiliśmy na rano, bo mówiłeś że masz wolne.
— O kurdę... zupełnie wyleciało mi z głowy że masz dzisiaj na noc. — Po jego tonie było słychać, że jednak mu przykro. — Ale nie wściekaj się, proszę. Jesteś już w dormie?
— Tak, prawie tak.
— To przyjdź do mnie do studia — zaproponował.
Tyle że to nie jest dobry pomysł.
— Hobi, nie będę tyle szła, a jak do ciebie przyjdę, to będę już zmęczona.
— Chciałem poćwiczyć, strasznie mi na tym zależy — wyjaśnił.
— Bardziej niż na mnie?
— Nie... — zaprzeczył od razu — po prostu idź do nas, a ja niedługo przyjadę. O której zaczynasz?
— O siódmej.
— To świetnie, będziemy mieli mnóstwo czasu. Ja poćwiczę, a ty się u nas rozgość. Dasz mi chociaż z cztery godzinki zanim przyjadę? Proszę, przyjadę około trzynastej i będziemy mieli dla siebie sporo czasu
— Aż pięć godzin! — wykrzyknęłam z dezaprobatą. Przecież i tak muszę wcześniej wyjść. — Ale wiedz, że jestem na ciebie zła, za to że wystawiłeś mnie do wiatru. Masz dwie godziny, nie cztery.
— Dobrze już. Niech będą i dwie. Przepraszam, nie gniewaj się — prosił słodkim głosem. —To buziaki i do zobaczenia — dodał na koniec.
— Pa.... — włożyłam telefon do torby.
Zadzwoniłam do bramy. Otworzył mi Jimin.
— No hej, ale wiesz że Hobiego nie ma? — poinformował zdziwiony.
— Wiem. Pomieszały mu się godziny i nie zdążył mi powiedzieć. Będzie za dwie godziny. Too... mogę wejść?
— Jasne — uśmiechnął się i zaprosił do środka. Widać było po nim, że jest strasznie zmęczony.
CZYTASZ
Cost of Dreams | BTS ✔
FanficMój problem? Namjoon wie dlaczego się przeprowadziłyśmy! Jaką cenę będę musiała ponieść by tu zostać z siostrą i nie zniszczyć jej znowu życia?