Jin:
Wolny dzień, to dobry dzień. Jest taka piękna pogoda, że mam ochotę zrobić wszystkim śniadanie. Ogarnąłem pokój i ruszyłem do kuchni. Po drodze spotkałem Jungkooka w samym ręczniku.
— Cześć. Co ty tak wcześnie wstałeś? Przecież późno wróciłeś. — zagadałem. Ten jednak tylko mruknął jakieś cześć i pędem poszedł do pokoju. Dziwne – stwierdziłem. No nic, co by tu dzisiaj zjeść? – Zastanawiałem się zanim jeszcze wszedłem do kuchni.
— Hej — mruknął cicho, zaspany Jimin.
— Coś ty taki? — miał podkrążone oczy i nie wyglądał zbyt dobrze.
— Trochę się przetrenowałem. Starałem się wczoraj z Hobim pracować nad formacją naszego układu. Jeden ruch nie wychodził mi zbyt dobrze — Podszedł do ekspresu. Przecież nie przepada za kawą. Widząc moją minę, postanowił sprostować — Jin, dzisiaj jej potrzebuje. Postawi mnie na nogi, a nie mogę pić energetyka, bo mi się cera pogorszy. Menedżer dał mi ostrzeżenie. Będę musiał dzisiaj jeszcze iść na trening i... — No nie. Nie mogłem tego słuchać.
— Dali ci ostrzeżenie na energetyki a każą ci harować jak wół? Jimin, musisz odpocząć! To już nie jest normalne - stwierdziłem.
— Ale wiesz że oni mnie nie zmuszali. Sam chciałem, bo mi nie wychodziło... Po za tym, jedna z partii wokalnych którą dostałem, jest strasznie ciężka do zaśpiewania na żywo. Próbuje, bo sam chcę by jak najlepiej wyszło. — Kurczę, on faktycznie się stara jak może. Ale dzisiaj mamy wolne, nie ma mowy żeby szedł pracować.
— Dzisiaj dzwonię do firmy, nigdzie nie idziesz. Znaczy się idziesz, ale tylko do swojego łóżka. Idź, zaraz ci przyniosę śniadanie. — Pogoniłem go. Zawstydzony westchnął.
— Ehh, Jin. Dziękuję. Ale pozwól że poczekam tutaj. Nie chcę cię fatygować — zaproponował.
— No dobra. A co z Hobim?
— Hobi wczoraj poszedł zaraz po czterech godzinach. Dzisiaj za to, powiedział że to odpracuje. Podziwiam go że tak mu się chce. Bardzo się stara.
— W końcu to jego układ — stwierdziłem — po chwili jednak oprzytomniałem. — Ej, ale skoro wy tak harujecie, to nie mów mi proszę, że ten układ jest masakrycznie trudny — błagałem, jak by coś to miało dać. Jimin nic nie mówił, tylko się uśmiechał się od ucha do ucha, wprost do swojego kubka.
— Jaaa. No nie. Dlaczego nie możecie choć raz przygotować cos łatwego. Chociażby coś jak to: machałem dwoma rękami przyciągając je do bioder i potem unosiłem je w górę. Jimin nie mógł powstrzymać śmiechu.
— Błagam przestań! — śmiał się, zaliczając bliskie zderzenie z blatem stołu.
— Ale właśnie tak jest! Zamiast mieć prościej, to staje się coraz trudniejsze.
— O czym gadacie? — spytał Jungkook wchodząc do kuchni.
— O tańcu — odparł jeszcze rozbawiony Jimin.
— Jezu, Jimin. Wyglądasz okropnie! — krzyknął maknae.
— Dzięki wielkie.
— Dobra, ja idę przygotowywać coś do jedzenia. Dzisiaj wolne, to pasowałoby coś rano zjeść. Dlatego, nie przejmujcie się. Dzisiaj robię jedzenie wszystkim — oznajmiłem.
*
— Jungkook, poleć po wszystkich — Nakazałem, kiedy wszystko już było prawie gotowe. Młody poleciał jak burza. Niosłem już tylko swoją szklankę z wodą i cytryną.
CZYTASZ
Cost of Dreams | BTS ✔
FanfictionMój problem? Namjoon wie dlaczego się przeprowadziłyśmy! Jaką cenę będę musiała ponieść by tu zostać z siostrą i nie zniszczyć jej znowu życia?