Tae:
— J-Hope? — Wyszczerzyłem oczy.
— Tak. I nie przejmuj się, wszystko zniosę, chcę tylko znać prawdę. — Uspokajała mnie.
— Nie sądzę by mógł coś takiego zrobić. — Zaprzeczyłem od razu głową. — Co prawda zrobił się dziwny, ale zdradę od razu bym wykluczył. Gdyby coś się takiego działo, to prędzej czy później któryś z nas na pewno by zauważył. To na pewno nie to.
W pewnym sensie odetchnęła z ulgą. Jednak jej myśli owiły się wokół innego zmartwienia.
— Czyli mu się nie podobam. Po tym jak oficjalnie poprosił mnie o chodzenie. Wspaniale. — stwierdziła z dozą sarkazmu.
— Poprosił cię o chodzenie po ryż?
— Bardzo śmieszne. — Zgromiła mnie wzrokiem.
— Mówię serio. Oficjalnie nie możemy się z nikim umawiać. Taka praca, więc dlatego to mnie trochę rozbawiło. — Wzruszyłem ramionami i wbiłem pałeczki w ramen który Vera postawiła mi przed chwilą pod nos.
— Ale jak to? — Ożywiła się momentalnie.
— No, normalnie. Zresztą, jak sobie to wyobrażasz? Są dwie opcje: albo się z nikim nie wiążesz, albo się ukrywasz. — Zacząłem zajadać. — Ostry... — stwierdziłem. — Czyli dobry. — Uśmiechnąłem się pod nosem.
— Nie wiedziałam o tym, chociaż w sumie to logiczne — dumała głęboko. Impetem zerwała się z krzesła.
— Bo co? Tylko dlatego, że śpiewasz i tańczysz?
— Dziękuję, że nazywasz moją ciężką pracę „T yl k o t a ń c z n i e m i ś p i e w a n i e m" — powiedziałem przeciągle.
— To nie jest tak, że to zabronione. Ale chodzi głównie o czas, rozpoznawalność... Po za tym zdradzę ci sekret. — Przybliżyłem nieco twarz w jej stronę. Z niecierpliwością oczekiwała na moją odpowiedź.
— Gdy masz na przykład czteroosobowy boysband. I w tym zespole... Przyjmując to, że są oni niezwykle przystojni! — Zastrzegłem palcem. — Trzech z nich jest już zajętych i mają po dwójce dzieci. — Zrobiłem dramatyczną pauzę dla efektu. — To na czyim punkcie byś oszalała? Na tych co są zajęci czy nad tym wolnym gościem?
— Nie rozumiem — skrzywiła się.
— Nie bądź tępa, wiem, że wiesz. — Powróciłem do wcześniejszej pozycji. — To niezły biznes. — Podsumowałem. — I w dodatku bardzo krzywdzący. — Dodałem z toną żalu w głosie.
— Może, to o to chodzi? Może on się boi? — wysunęła.
— Nie wiem co jest grane, ale może lepiej z nim pogadaj. Wiem, że może i błaha rada ale zawsze skuteczna. — Puściłem oczko w jej stronę i zabrałem się za zajadanie małej bułki leżącej na blacie.
— Smacznego. — Powiedziała z ironią. — A co z Jiminem? Myśli, że się przez niego kłócimy, a nawet nie chce ze mną rozmawiać. Dzwoniłam do niego, pisałam... a w ogóle nie odbiera i nie odpisuje. — Powiedziała zrezygnowana i oparła się bezwiednie o oparcie siedzenia.
— To J-Hope musi pogadać z Jiminem. Aha, i ty też musisz też pogadać z Jiminem — dodałem po chwili. Wszyscy muszą rozmawiać z Jiminem — Roześmiałem się cicho.
— Ale mówiłam ci, że on nie chce ze mną rozmawiać. Próbowałam.
— A, no tak. To nie wiem... zaczep go w drodze do pracy. Tak twarzą w twarz chyba ci nie ucieknie co nie?
CZYTASZ
Cost of Dreams | BTS ✔
FanfictionMój problem? Namjoon wie dlaczego się przeprowadziłyśmy! Jaką cenę będę musiała ponieść by tu zostać z siostrą i nie zniszczyć jej znowu życia?