kamień który pierwszy mnie trafił
wypadł chyba komuś z ręki
tak się łudziłem
drugi pomyślałem
nie dla mnie był przeznaczony
w naiwności swojej
trzecim zostałem trafiony
podważyło to moją wiarę
w człowieka
lecz tylko
podważyło
chociaż czwarty wytrącił mnie
z równowagi
nie poddałem się
trwam
policzek nadstawiam
pierdolę
wytrzymam
a wy
spójrzcie w lustro
czasem
przez kaptur kata
wprost w swoje oczy
niewinne