Przez pustynię życia kroczy
Niewolników karawana
Łańcuch skuwa serca, mózgi
I zamknięta dla nich bramaNic nie widzą, gdyż są ślepi
Nic nie słyszą, gdyż są głusi
Chylą plecy przed innymi
Sznur na szyi wciąż ich dusiŻyć by chcieli całą piersią
Lecz nad nimi pan ich stoi
Dzierży w dłoni długi bat
Skórę na ich grzbietach kroiLata płyną rwącą rzeką
Starość puka do ich drzwi
Gdzie uciekło nasze życie
Unoszą się zdziwione brwi