patrzysz
nie widzisz
słuchasz
nie słyszysz
Twoje stalowozielone oczy
są martwe
przelatuje przeze mnie
Twoje spojrzenie
jakbym był duchem
ledwie powietrzem
stoi za mną
bajkowy książę Twojej wyobraźni
rozsądek umarł a on
nie zabije dla Ciebie smoka
zamek co najwyżej
z piasku postawi
który runie
Twoimi łzami podlany i
znów mnie zobaczysz
zaczekam
u stóp Twojej wieży
musisz tylko w dół spojrzeć
tam właśnie
będę czekał
na stęsknione
stalowozielone
oczy