Poniedziałek. Najgorszy dzień jaki wymyślił Bóg. Ale nie mogę zawieść ojca. Już dużo opuściłem dni w szkole przez istoty nadprzyrodzone. Poza tym obiecałem Scott'owi, że podjadę pod niego. Jako jedyny mam samochód. Poklejony taśmą, ale samochód.
Podjeżdżałem pod dom mojego przyjaciela. Jak to Scott nie mogło obyć się bez spóźnienia.
– Wybacz Stiles. Zaspałem. – tłumaczył się.
– Jedźmy już do szkoły.Właśnie parkowałem na szkolnym parkingu, gdy ujrzałem ją. Wysiadała z szarego Porsche. Z Porsche jej chłopaka. Patrzyłem na nich zniesmaczony. Co ona w nim widzi? Zdrada ją na prawo i lewo. Chciałbym jej wszystko wyznać, ale co by sobie o mnie pomyślała? Nieznajomy, zakochany w niej po uszy chłopak podchodzi do niej i mówi jej prosto z mostu " Cześć Lydia. Chce Cię poinformować, że Twój wymarzony chłopak Jackson Whittenmort zdradza Cię z kim popadnie. A teraz wybacz, ale śpieszę się na historię. Z ciężkim sercem musiałem powstrzymać w sobie to pragnienie.
Weszliśmy ze Scott'em ramię w ramię do szkoły i zmierzaliśmy do sali chemicznej. A kto był w mojej klasie? No tak Lydia Martin. Dziewczyna, która podoba mi się od 3 klasy. Musiałem nauczyć się bez niej żyć. Ona nic we mnie nie widzi. Ba! Ona nawet nie wie o moim istnieniu, więc tym bardziej nie uwierzyłaby mi o zdradach jej chłopaka. Ewidentnie byłem na straconej pozycji.
– A więc ostatnią parą jest Stiles i Lydia. – powiedział nauczyciel.
– Hej Scott o co chodzi? – zapytałem przyjaciela zdezorientowany.
– Mamy zrobić projekt. Jesteś w parze z Lydia. – uśmiechnął się.
– Co?! – wykrzyczałem szeptem. – A Ty z kim jesteś?
– Z Allison. – powiedział ale nie wiedziałem kto to, ale Scotty odgadł to po mojej twarzy. – Ta brunetka. Przyjaciółka Lydii.
– Hej Stiles, prawda? – przy naszym stoliku laboratoryjnym pojawiła się Lydia z Allison.
– To ja. – odparłem. Nie pozwolę się upokorzyć. Nie byłem ani umięśniony, ani super inteligentny – w przeciwieństwie do niej. Sarkazm to moja jedyna obrona.
– A więc dziś o 17.00 u Ciebie. – i odeszła razem ze swoją przyjaciółką do Jacksona, który najwidoczniej próbował flirtować z Allison. Widziałem na twarzy Scott'a zazdrość. Najwyraźniej Allison przypadła mu do gustu. Zacząłem się głośno śmiać.
– No co? – zapytam mój przyjaciel.
– Ktoś t-tu j-jest z-zazdrosny – wypowiedziałem poprzez śmiech.
– Och nieważne. Chodźmy już. – powiedział mój przyjaciel widocznie zbity z tropu i udaliśmy się na stołówkę. W drodze do niej zastanawiałem się skąd niby Lydia miałaby wiedzieć gdzie mieszkam? Nigdy u mnie nie była, a nawet chyba nie wiedziała, że istnieje do dzisiejszego dnia. Poszliśmy razem ze Scott'em po posiłek i rozglądaliśmy się za jakimś wolnym stolikiem, przy którym spokojnie będziemy mogli skonsumować kanapk. Jedyny wolny był obok Lydii, Allison i tego dupka, którego całym sercem nienawidzę. Jednak nie mieliśmy wyjścia i musieliśmy się tam udać. Jackson znów próbował flirtować z Allison, ale tym razem na marne, gdyż Allison rozmawiała ze Scott'em, a Lydia zaczęła rozmawiać ze mną o projekcie. Jackson próbował zwrócić na siebie uwagę, ale nie bardzo nas to interesowało. Odszedł od nas i udał się w stronę boiska do Lacrosse. Lydia, gdy nie było z nią Jackson'a wydawała się jeszcze lepsza. Świetnie nam się razem rozmawiało i mieliśmy mnóstwo tematów do rozmowy. Niestety kwadrans szybko minął i musieliśmy się udać na lekcje – a co najgorsze musiałem się pożegnać z Lydią. Razem ze Scott'em ruszyliśmy biegiem do sali. Byliśmy już ostro spóźnieni.
– Pan McCall i pan Stilinski, jak zawsze spóźnieni. – Aha Harris jak zawsze rozpocznie swój monolog. Ze smutkiem zauważyłem, że brakuje Lydii.
– Przepraszam profesorze to przeze mnie. Przewróciłam się i uderzyłam głową o podłoże, a Stiles i Scott pomogli mi. – powiedziała Lydia. Broniła nas. Ale dlaczego?
– No dobrze już. Usiądźcie.Lekcje minęły szybko. Odwiozłem Scott'a do domu i sam pojechałem do swojego by się zdrzemnąć. Obudził mnie dźwięk dzwonka. Leniwie podszedłem do drzwi.
– Co tato znów zapukałem kluczy. – zaśmiałem się i podałem klucze.
– Jeżeli chcesz bym wpadała częściej chętnie przyjmę, ale cóż Twoim ojcem nie zostane. – zaśmiał się damski głos. Znany głos. Otworzyłem oczy i niemal krzyknąłem.
– Lydia?! Co Ty tu robisz?
– Jest 17.00. Mamy do zdobienia projekt. Zapomniałeś?
– Nie, nie. – zaprzeczyłem szybko. – Zdrzemnąłem się.
– Aha. Mogę wejść?
– Jasne. Proszę. Zapraszam. – plątałem się we własnych słowach na co zachichotała. Doszliśmy do mojego pokoju. Jak to dobrze, że jestem typem faceta dbającego o czystość.
– Zupełnie inaczej. – wymamrotała cicho.
– Co " zupełnie inaczej"? – zapytałem.
– Usłyszałeś? – zdziwiła się. Pokiwałem twierdząco głową. – Chodziło mi o to, że jest zupełnie inaczej. W pokoju Jackson'a walają się skarpetki czy inne tego typu ubrania. Najczyściejszy pokój chłopaka, który widziałam.
– Miło mi. – uśmiechałem się. Sam nie wiem dlaczego taki jestem. W bałaganie niczego nie znajdziesz.
– Dobrze zajmijmy się tym projektem.Dwie godziny później wszystko było już zrobione.
– Może jesteś głodna? Przyniosę coś do jedzenia. – pokiwała głową. Przygotowałem zwykle kanapki. Nie jestem dobrym kucharzem. Gdy szedłem już do mojego pokoju ujrzałem Lydie na moim łóżku.
– Wolisz z szynką czy serem? – odpowiedziała mi cisza. Zasnęła. Zastanawiałem się czy obudzić ją czy lepiej zostawić. Postawiłem na drugą opcję i położyłem się na podłodze.__________________________________
Witam was w moim nowym opowiadaniu i Stydii. Planuje zrobić je dłuższe niż poprzednie. Akcja będzie rozgrywała się jak w sezonach Teen Wolf 1-6. Będzie parę zmian, a końcówka będzie opowiadana o ich studiach tak więc do zobaczenia.
Pozdrawiam
Stilinskaa24
Tak jak zawsze 😂 to się nigdy nie zmieni 😂
CZYTASZ
I'll Never Forget You | Stydia cz.1, cz.2, cz.3
FanfictionCzęść 1 : - Dlaczego mi to robisz?! - wykrzyczałem już zdenerwowany. - Dlaczego do cholery dajesz mi nadzieje,a później chcesz zniknąć ?! Odpowiedz mi do cholery! Dlaczego?! - Tak będzie lepiej. Uwierz mi. Zapomnij. Zapomnij o mnie. - powiedziała z...