Stiles POV
Allison szyła rany Scott'a w starej, opustoszałej łazience na jakimś kompletnym pustkowiu, zaś ja i Lydia mieliśmy dopilnować, by trener nie odjechał bez nas.
- A wiec jaki jest plan? - zapytała Lydia, a ja odpowiedziałbym jej gdyby nie szarpiący się Aiden i Isaac. Podbiegłem do już prawie nieprzytomnego Aiden'a, ale oczywiście musiał przeszkodzić gwizdek trenera Finstock'a. W sumie bałem się jego reakcji , ale on jak gdyby nigdy nic kazał im się uspokoić i wsiadać do autobusu, w tym samym momencie, w którym wyszła Allison, trzymając Scott'a pod ramię.
- Co z nim? - zapytałem przerażony stanem przyjaciela.
- Zszyłam mu ranę, dzięki czemu myśli,że sam się ulecza. - oświadczyła Allison. - A teraz posadźmy go w autobusie, by nie wzbudzić czujności trenera. - delikatnie chwyciłem Scott'a pod prawe ramię, zaś Allison pod lewe i wprowadziliśmy na ostatnie miejsce w pojeździe.
Już dwadzieścia minut jedziemy w kompletnym milczeniu. Zadziwiająco Allison zajęła miejsce obok Scott'a, więc mi nie zostało nic innego jak usiąść na wolnym miejscu obok Lyds. Stan Scott'iego diametralnie się zmienił. Nie był już blady na twarzy, a jego rany na brzuchu zagoiły się, nie zostawiając ani jednej blizny. Zauważyłem przez, dość obszerne okno autobusu, że jesteśmy na miejscu. Motel wyglądał okropnie, a co gorsze musieliśmy spędzić tutaj najbliższe 12 godzin. Scott promieniował szczęściem i z wielkim bananem na twarzy wziął od trenera klucze do naszego pokoju.
- To nasz już ostatni wyjazd. - westchnął Scott. Miał rację. Właśnie skończyliśmy 2 klasę szkołę Beacon Hills High School. Za równo dwa miesiące będziemy wolni. Został nam tylko jeden rok, by wybrać odpowiednie studia.
Scott znów był jakiś nieobecny. Pomyślałem,że to tylko zmęczenie po podróży, bądź po jego obrażeniach. Postanowiłem zostawić go na chwilę samego, i sam udałem się do łazienki. Po niecałej minucie dostałem SMS'a od dobrze znanej mi osobie.
Lydia : Musimy porozmawiać. Sami.
Gdy tylko odczytałem od niej te trzy słowa od razu popędziłem w stronę pokoju, gdzie mieszkała razem z Allison.
- O co chodzi? - zapytałem, opierając się o futrynę drzwi. Nie potrafiłem zaczerpnąć oddechu.- Lydia objawia swoje moce Banshee. Słyszała dwójkę ludzi, którzy popełnili w tym miejscu samobójstwa. - powiedziała Allison. - Podobno, gdy tutaj przyjechaliśmy numerek samobójstw wynosił 198. Teraz to 199.
- To oznacza,że już jedna osoba popełniła samobójstwo lub może ich być więcej.
- Lub dopiero się wydarzy. - powiedziała szeptem Lydia. Przechadzaliśmy się obok mieszkań, skąd jednego z nich wydobywał się dźwięk wiertarki. Momentalnie obróciliśmy głowy, gdzie wydobywał się dźwięk. Parę razy mocniej szarpnąłem za klamkę, która ani trochę nie odpuszczała. Zirytowany mocnym kopniakiem wyważyłem drzwi. Za drzwiami było mieszkanie w remoncie,wraz z Aiden'em trzymającym piłę ręczną, parę centymetrów od swojego ciała. Od razu zerwałem się,by wyrwać z jego rąk niebezpieczny przedmiot, lecz praktycznie nie miałem szans z siłą wilkołaka. Lydia widocznie myślała podobnie, gdyż ujrzałem ja, wyrywającą z gniazdka elektrycznego , kabel od piły. Momentalnie spojrzałem na Aiden'a. Zataczał się w tył, nadal pod działaniem jakiejś substancji, ale pod wpływem ogrzewacza, także znajdującego sie w mieszkaniu, oprzytomniał.
- Co wy tutaj robicie? - pierwszy raz się odezwał. Jego oczy były przepełnione strachem i bólem. Zupełnie inny człowiek, a raczej wilkołak.
- Spokojnie, chcemy ci tylko pomóc. - szepneła Lydia.
- Nie chce waszej pomocy! - krzyknął i przepchnął się między nad, wychodząc e mieszkania. My także uczyniliśmy to samo, kierując się na główny plac motelu.
- A gdzie Scott? - spytała Allison, gdy byliśmy już na schodach, z których było widać, tuż ten plac. Nikt jej nie odpowiedział, za sprawą ogromnego szoku. Na samym jego środku stał Scott z flarą w dłonie, oblany benzyną, stojąc w okręgu z tej samej cieczy.
_______________________________________________________
Ahhh nareszcie powracam! Cóż miałam wrócić dopiero za trzy dni, ale nie mogłam się doczekać opublikowania nowego rozdziału. Szczerze cieszę się, że nareszcie mam nowe pomysły, które zresztą za niedługo staną się rzeczywistością, lecz jest jedno ALE. Cóż jestem jeszcze uczennicą i nie będę dawała rady dodawać rozdziały co dwa dni jak zawsze, bądź co bądź spróbuje raz w tygodniu opublikować jeden rozdział. Także do następnego, który być może będzie w piątek 7 czerwca ! :>
CZYTASZ
I'll Never Forget You | Stydia cz.1, cz.2, cz.3
Hayran KurguCzęść 1 : - Dlaczego mi to robisz?! - wykrzyczałem już zdenerwowany. - Dlaczego do cholery dajesz mi nadzieje,a później chcesz zniknąć ?! Odpowiedz mi do cholery! Dlaczego?! - Tak będzie lepiej. Uwierz mi. Zapomnij. Zapomnij o mnie. - powiedziała z...