Dzisiejszy dzień był jednym z lepszych. Coraz więcej spędzałem czasu z Lydią, Nogitsune się nie narzucał, a nikt inny niczego nie podejrzewa. Wiem, że myślę tylko o sobie, lecz właśnie tak jest najlepiej. Tylko tak pomogę moim przyjaciołom.
Jeszcze decyzja nie zapadła, Stiles. Masz mi wynieść informację o prawdziwym alfie.
Cholera. Myślałem, że nie będzie narzucać się aż tak szybko.
Robię co mogę.
Do końca lekcji nie potrafiłem się skupić. Zamiast uczenia się historii, z której coraz bardziej mi nie idzie, rozmyślałem jak pomóc sobie i moim przyjaciołom. Z jednej strony Nogitsune nie opuści mnie póki nie zabije Scott'a, a ja nie chce do tego dopuścić. Przecież dobrze wiem,że o to mu chodzi. Nie jestem aż tak głupi i naiwny. Właśnie podjąłem moją decyzję.
Nie pomogę ci.
Wiedziałem, że mnie słyszy. Sam usłyszałem jego cichy śmiech.
Sam sobie pomogę,Stiles. Ty byłeś tylko przykrywką.
Nagle poczułem spadanie w dół, tak jak wtedy gdy śpisz i nagle lecisz w dół i nie możesz się obudziś. Lecz nie był to sen, a rzeczywistość.
- Stiles, Stiles! - poczułem ciepłą dłoń na swoim policzku. Powoli otworzyłem oczy. Ujrzałem Lydie, trzymającą dłoń na moim policzku.
- Nic mi nie jest. - wymamrotałem, co nie było prawdą. Znajdowaliśmy się w pokoju pielęgniarki, której nie potrafiłem dostrzec. - Co się stało?
- Zemdlałeś na lekcji, ale już jest dobrze. - uśmiechnęła się. Nagle z jej ust zniknął uśmiech. - Bo jest dobrze prawda?
- Tak, tak. - zaśmiałem się cicho.
Czas zacząć przedstawienie, Stiles.
Znów usłyszałem jego głos. W tym samym momencie czułe jak moje ciało upada, staje się lekkie. Czułem się tak jakbym był duchem i mógłbym patrzeć na samego siebie i swoje poczynania, których nie wykonuje.
- Lydia... - wypowiedziały moje usta, choć wcale nie chciałem nic mówić. - Ja... ja... - zauważyłem, że jej oczy są szkliste. - Ja cię nienawidzę. Jesteś tylko pustą , rudą laską, która uznaje się za królową szkoły. Zejdź mi z oczu! - Nie! NIE! Wcale nie chciałem tego powiedzieć. Lydia zaczęła szlochać i wybiegła z gabinetu.
Mówiłem ci Stiles. Ja mogę wszystko. I właśnie sprawiłeś, że nie powinienem dawać ci drugiej szansy, a działać w pojedynkę. Powiem ci teraz co zrobię. Najpierw pójdę do Scott'a. Jest teraz w szkolę, za to Mellisa ma nocną zmianę. Najpierw zabiję ją. Potem Isaac'a, Allison, Twojego tatę, Scott'a, a na końcu twoją ukochaną,a to wszystko po to, byś na to patrzył. To ty ich zabijesz Stiles, moimi rękoma.
Wiedziałem,że nie żartował. I nie wiedziałem co mam z tym zrobić. Miał rację. Jestem zbyt słaby.
CZYTASZ
I'll Never Forget You | Stydia cz.1, cz.2, cz.3
FanfictionCzęść 1 : - Dlaczego mi to robisz?! - wykrzyczałem już zdenerwowany. - Dlaczego do cholery dajesz mi nadzieje,a później chcesz zniknąć ?! Odpowiedz mi do cholery! Dlaczego?! - Tak będzie lepiej. Uwierz mi. Zapomnij. Zapomnij o mnie. - powiedziała z...