- Tutaj też nic. - odpowiedziałem. Od pół godziny znajdowaliśmy się w szkolnej bibliotece i ani śladu o ghost riders. - To na nic. - uznałem.
- Poczekaj. - zatrzymała mnie Lyds. - Spójrz. - pokazała mi zdjęcie i ledwie zapełnioną stronę. - Dziki łów żyje według własnych praw, ale ktoś może ich przejąć. Są także spokrewnione z jedną, rzadką istotą nadnaturalną. Piekielnym ogarem. - spojrzeliśmy po sobie i powiedzieliśmy razem.
- Parish.
Nie mieliśmy na co czekać. Wyszliśmy ze szkoły, a gdy tylko przekroczyliśmy jej próg usłyszeliśmy rżenie koni.
- Są tu. - wyszeptała Lydia. - Ale po co?
- Lydio ja... tak jakby widziałem jednego z nich dzisiaj. - przyznałem się. Wiedziałem, że po mnie przyjdzie.
- Słucham?! - nie próbowała chować oburzenia. Chwyciłem ją za dłoń i wskoczyliśmy do jeep'a. Dziewczyna posmutniała i zaczęła płakać.
- Lydio, zapomnisz mnie. - oświadczyłem. Złość teraz w niczym nie pomoże.
- Nie zapomnę. - rozpłakała się na dobre. Złączyłem nasze dłonie.
- Zapomnisz. Ale spróbuj mnie odnaleźć.
- Dobrze. - wybełkotała.
- I pamiętaj... pamiętaj, że cię kocham. - to były moje ostatnie słowa. Jeździec wyciągnął mnie z samochodu i porwał w nicość.
Lydia POV
Nie wiem jak znajdowałam się w swoim pokoju. Cała czerwona od łez. Nadal pamiętałam. Nadal pamiętałam o Stiles'ie. Szybko udałam się do szkoły.
- Gdzie Stiles? - zapytałam Malie i Scott'a , który stał obok niej.
- Jaki Stiles? - dziewczyna popatrzyła na mnie jak na chorą umysłową. Scott też nie miał lepszego spojrzenia.
- Nie pamiętacie go? - załkałam.
- Lydio, kim jest Stiles? - zapytał alfa. Strąciłam jego dłoń z ramienia i wsiadłam do mojej toyoty. Jedyną osobą, która może mi pomóc był weterynarz.
Zaparkowałam pod kliniką z piskiem opon.
- Deaton! - weterynarz wyłonił się zza rogu.
- Słucham Lydio? Nie powinnaś być w szkole?
- Szkoła może zaczekać. Wiesz kim jest Stiles?
- Czy on został porwany? - zapytał bez ogródek. Potwierdziłam skinięciem głowy. - Zadzwoń po Scott'a i Malie. Jak na zawołanie oboje tutaj byli.
- Śledziliśmy ją. - wyjaśniła dziewczyna bez zbędnych formalności. - Ale kim do diabła jest Stiles? - Każdy wyczekiwanie patrzył na mnie.
- Ja... ja nie wiem. - wymamrotałam spod palców.
- Jak to nie wiesz? - zdziwiła się Malia. - Jeszcze dziesięć minut temu o nim mówiłaś!
- On został porwany. Nikt z was go nie pamięta. - wyjaśnił weterynarz. - Sam nie wiem kto to jest.
- Czy można go jakoś... uratować? - głos alfy sprowadził mnie na ziemię, choć i jemu było ciężko.
- Jest to trudne. - odparł Alan. - Ale nie niemożliwe.
- A więc co trzeba zrobić? - od razu się ożywiłam.
- Musicie go sobie po prostu przypomnieć.
- Ale jak?! - oburzył się alfa. - Przecież my go właśnie nie pamiętamy!
- I w tym rzecz. Musimy znaleźć z nim wszystkie swoje wspomnienia z nim. Na różne sposoby. Znalezienie jakiś jego rzeczy, o ile jeszcze są, bądź puść po bardziej radykalne metody. - podpowiedział nam Deaton.
- Jakie? - zapytała Malia.
- Zamarznięcie. - spojrzał na nas, a ja wiedziałam, że według niego to najlepszy sposób, ale niebezpieczny.
CZYTASZ
I'll Never Forget You | Stydia cz.1, cz.2, cz.3
FanfictionCzęść 1 : - Dlaczego mi to robisz?! - wykrzyczałem już zdenerwowany. - Dlaczego do cholery dajesz mi nadzieje,a później chcesz zniknąć ?! Odpowiedz mi do cholery! Dlaczego?! - Tak będzie lepiej. Uwierz mi. Zapomnij. Zapomnij o mnie. - powiedziała z...