Każdy wyczekująco patrzył na mnie. Co miałem im powiedzieć? Nie mogłem nic wymyślić. Obiecałem Stiles'owi, że nie zdradzę naszego sekretu.
- Jaki jest sposób?! - Lydia wykrzyczała na mnie. Skoro to był jej ludzki krzyk, ciekawe jak mieli się ci co usłyszeli głos banshee.
- Nie ma sposobu! - Skłamałem. - Idą do mnie. Idą do piekła. - dziewczyna zaczęła płakać. Brunetka objęła ją, za to Scott odciągnął mnie na drugą stronę.
- Jak to nie ma sposobu by Stiles mógł stamtąd wyjść?! - syknął.
- Po prostu. - odpowiedziałem mu także niemiłym tonem. - Tam trafiają tylko źli. Trafią do mnie do piekła. Tam nie jest tak źle. - dodałem na obronę. Widocznie wierzyli w me kłamstwa.
- Opowiedziałeś nam wszystko? - zapytał ich alfa. Pokręciłem głową na tak. - A więc mógłbyś odejść? Nie chce już o tym wszystkim. - zmiękł. - Brakuje mi go. Był... Jest moim przyjacielem. Bratem. Nie chce go stracić. - alfa płakał. Był on dla nich ważny.
- Zaakceptowałbyś gdyby był kimś innym? Na przykład wilkołakiem? - palnąłem.
- Tak, jest moim bratem. Nie odwróciłbym się od niego. My wszyscy. - dodał. - Brakuje nam go. Szczególnie Lydii. - znów pogrążył się w płaczu. - Nie można się tam jakoś dostać? Gdybym coś przeskrobał?
- Nie. - skłamałem. Mógłby tam trafić, ale nie chce go zachęcać jeszcze bardziej. - Tylko ci co korzystają z tego przyjemność. Gdybyś chciał kogoś zabić musiałbyś czerpać z tego przyjemność. - wyjaśniłem mu. Odpuścił. Tyle dobrze. - A teraz odchodzę. Przyjdę za niedługo, by powiedzieć jak się sprawy mają. - uśmiechnąłem się do Scott'a.
- Nie wyglądasz na diabła. W ogóle się nie zachowujesz jak diabeł. - Jakbym gdzieś to słyszał.
- Słyszałem to już. - skwitowałem śmiejąc się. Słyszałem to już od kogoś. - Nie zawsze trzeba wierzyć w mity.
Stiles POV
Lucyfer nie wracał dość długo. Choć tutaj czas płynie inaczej czułem każdą sekundę tutaj. Czy moi przyjaciele pamiętali mnie? Czy Lucyfer powiedział im o tym pomyśle? Te pytania długo zaprzątały moją głowę. W końcu nie wytrzymałem i pogrążyłem się w krainie Morfeusza. Zbudził mnie szum wiatru. Gdy otworzyłem oczy okazało się, że wrócił mój przyjaciel. Od razu zalałem go lawiną pytań.
- Co u nich? Pamiętają mnie? Jak tam Lydia? Powiedziałeś im o tym planie? W sumie to jestem głodny. - dopowiedziałem, gdy zaburczało mi w brzuchu. Świetne w tym miejscu jest to, że bary i restauracje mają tu pełny asortyment.
- Hej, spokojnie. Wszystko w swoim czasie. Choć. Opowiem ci po drodze.
Wyszliśmy z budynku szpitala i opowiedział mi jak przebiegało to spotkanie. Uwierzyli mu od razy, co było nietypowe i dziwne, nie pamiętali mnie całkowicie, ale coś im świtało, a Lydia za mną tęskniła! Pamięta mnie! Może nie aż tak dobrze, ale to już coś!
- A czy ty przemyślałeś moją propozycję? - zapytał po skończeniu opowieści spotkania.
- Tak. - spojrzałem na niego. Właśnie zżerał frytkę, tak łapczywie, że dziwne by było, gdyby się nie zadławił. - Chyba byłbym gotowy ją przyjąć.
CZYTASZ
I'll Never Forget You | Stydia cz.1, cz.2, cz.3
FanfictionCzęść 1 : - Dlaczego mi to robisz?! - wykrzyczałem już zdenerwowany. - Dlaczego do cholery dajesz mi nadzieje,a później chcesz zniknąć ?! Odpowiedz mi do cholery! Dlaczego?! - Tak będzie lepiej. Uwierz mi. Zapomnij. Zapomnij o mnie. - powiedziała z...