Polecam sobie włączyć piosenkę w mediach <3 Idealnie pasuje mi do tego rozdziału
_______________________________________________
Stiles POV
Siedziałem jak na szpilkach na metalowym łóżku. Pierwszy raz odkąd tutaj jestem nie przeszkadza mi, że jest ono niewygodne. Jestem cholernym diabłem, aniołem, a nie wiem jak się wydostać. Czuję się tak jak dawniej. Czuję się po prostu ludzko, bezradnie.
***
Czekam kolejne sekundy, minuty, godziny. Każda chwila wydaję się wiecznością. Z powrotem opadłem na łóżku, wiercąc się to w lewą, to w prawdą stronę. Patrzyłem na sufit, na ściany, i to na drzwi. Te ostatnie po kilku godzinach, a może były to minuty, otworzyły się, a w niej ujrzałem trzy postacie. Sam, Dean i tego mężczyznę, który wyglądał jak lekarz.
- Stiles, wiemy, że wszystko wiesz. - zaczął Sam. Wydawało mi się jakby był on przywódcą tej grupy. Ale zastanawiało skąd oni to wiedzą? Przecież w pokoju nie ma żadnej kamery, podsłuchu. - Jesteśmy wampirami, czyżbyś zapomniał? - zakpił ze mnie, jakby wiedział o czym myślę. - Słyszeliśmy wszystko dokładnie. Nawet twoje " ciche " skradanie się do drzwi wczorajszego wieczora. Wiesz co cię czeka.
Czy wiedziałem? Trudno powiedzieć. Wiedziałem tylko tyle, że mogę tego nie przeżyć. Nigdy nie bałem się zadawać głupich pytań. Nawet teraz w obliczu śmierci!
- Ale po co wam to? Jesteście wampirami, a chcecie być jeszcze silniejsi.
Początkowo nie odpowiadali, ale chyba doszli do wniosku, że kłamstwo,a szczególnie milczenie nic tu nie zdziała.
- Częściowo to co powiedziałeś jest prawdą. - Dean odważył się mi to opowiedzieć. - Chcemy być silniejsi, ale to tylko mały szczegół. Pragniemy zemsty. Zemsty na Lucyferze, diable, szatanie...
- Twoim bracie. - dodałem, aby wykrzesać z niego choć trochę współczucia.
- Zgadza się. Jest naszym bratem, ale cóż to za brat,który tak traktuje swoje rodzeństwo. - zacmokał ustami Sam. - Kara spotkała ciebie. Doktorze, możemy zaczynać. - zwrócił się do mężczyzny w białym fartuchu.
Przełknąłem głośno ślinę, co nie uszło uwadze Sam'owi. Zaśmiał się głośno, z wyższością. Ten sam facet podszedł do mnie, trzymając w lewej ręce strzykawkę. Gdy był blisko mnie złapał mnie za prawdę ramię i mocno ścisnął. Miał naprawdę mocny uścisk, więc także musiał być istotą nadprzyrodzoną.
- To nie będzie bolało. - zaśmiał się cicho i wbił igłę w moje ramię. Preparat o zielono - niebieskim kolorze rozlał się w mojej żyle. Ostatnim co zobaczyłem to wijących się z bólu Sam'a, Dean'a i doktora, którzy mieli spaloną twarz. Zanim naprawdę odpadłem widziałem, że drzwi się otwierają,a w nich ujrzałem wszystkich moich przyjaciół,a najbardziej Lydie, którą od razu do mnie podbiegła. Chwyciła moją głowę w swoje dłonie. Wiedziałem, że już naprawdę umieram, więc musiałem to powiedzieć. Chciałem by to wiedziała.
- Lydia, kocham cię.
Tak brzmiały moje ostatnie słowa.
CZYTASZ
I'll Never Forget You | Stydia cz.1, cz.2, cz.3
FanficCzęść 1 : - Dlaczego mi to robisz?! - wykrzyczałem już zdenerwowany. - Dlaczego do cholery dajesz mi nadzieje,a później chcesz zniknąć ?! Odpowiedz mi do cholery! Dlaczego?! - Tak będzie lepiej. Uwierz mi. Zapomnij. Zapomnij o mnie. - powiedziała z...