Nadszedł kolejny dzień szkoły. Żadne z nas nie skupiało się na lekcjach, tylko na śledzeniu Jackson'a. Była już godzina 18.00. Gerard chciał, by kanima śledziła Danny'ego. Najlepszego przyjaciela Jackson'a. Wszedł tylnymi drzwiami do klubu gejowskiego.
– Jak się tam dostaniemy? Nawet nie mamy biletu? – powiedziałem, po moim nieudanym pomyśle wejścia zapleczem. Po tym Scott mocniej szarpnął klamką i drzwi ustąpiły. Popatrzyłem na niego w zdziwieniu. Weszliśmy i zajęliśmy miejsce przy barze.
– Dwie kolejki. – powiedziałem do barmana.
– W Waszym przypadku to raczej dwie cole. – prychnął.
– Może być. I tak prowadzę. – powiedziałem zawiedziony. Myślałem, że chociaż będę miał z tego małą przyjemność.
– A więc co robimy? – zapytałem siedzącego obok Scott'a. Wzruszył ramionami.
– Dla Was z dedykacją od tamtego. – powiedział barman i pokazał głową na siedzącego na przeciwko faceta. Gdy spojrzałem na niego, puścił mi oczko. Zniesmaczony odwróciłem głowe.
– I z czego się tak śmiejesz? – zapytałem Scott'a. Zdenerwowało mnie jego zachowanie.
Nie odzywałem się do niego już 10 minut. Ale z drugiej strony jest moim przyjacielem, nie mogłem się na niego długo gniewać.
– Stiles... – zaczął Scott, ale przerwał mu krzyk ludzi. Pojawiła się kanima. Wszystkich znajdujących się w promieniu 2 metrów, zaatakowała. Scott korzystając z nieuwagi ludzi ogłuszył kanimę. Jackson znów zmienił się w siebie, a my szybko wyszliśmy kierując się do Jeep'a. Usadowiliśmy Jackson'a na tylnej kanapie, ale przyjechała karetka i mój tata.
– Wyjdź do niego i zajmij go czymś. – powiedział Scott. Nie mogłem nic powiedzieć, bo wypchał mnie z samochodu.
– Cześć tato.
– Stiles? Co Ty tu robisz? W klubie dla gejów? – zapytał widocznie zbity z tropu.
– A co?
– Nie jesteś gejem. – oświadczył.
– Ale mógłbym być!
– Nie tak ubrany. – oświadczył. – A więc co tu robisz? – ponownie zapytał.
– Jestem ze Scott'em. Nasz znajomy – Danny jest gejem i... – nie potrafiłem nic wymyśleć. – I zerwał z nim chłopak, więc przyszliśmy go pocieszyć. – Skłamałem. Mój ojciec spojrzał w strone Scott'a. Ten zmieszany pomachał mu.
– Dobrzy z Was przyjaciele. A teraz jedź do domu. – nakazał i odszedł do ofiar. Szybko wszedłem do Jeep'a i odjechałem z piskiem opon.
– Stiles nie możemy trzymać go w samochodzie! Co robimy? -Scott był zdezorientowany. Widocznie nie wiedział co robić.
– Mam plan. – oświadczyłem.
Scott POV
Stiles wpadł na genialny pomysł. Przynajmniej tak mówił. Miałem pojechać do lasu, a za dwadzieścia minut sam miał do mnie dołączyć. Pisałem z Allison, gdy w pewnym momencie zauważyłem reflektory samochodu.
– To Twój genialny pomysł? – zapytałem Stiles'a. – Powiedz, że go jeszcze ukradłeś? – Stiles przywiózł opancerzony samochód policyjny. Wiem, że jego tata jest szeryfem, ale żeby aż tak to wykorzystywać?
– Ale łańcuch już sam kupiłem! – bronił się. Wzięliśmy nieprzytomnego Jackson'a do furgonetki i przypięliśmy łańcuchami, a sami udaliśmy się do samochodu Stiles'a.
– Pisałem z Allison. – oświadczyłem po dłuższym milczeniu.
– Co?! Dlaczego?
– W dwójkę razem go nie przypilnujemy. Też mamy szkołę. Ktoś musi nam pomóc. – oświadczyłem.
Stiles POV
Byłem już mocno zmęczony. Prawie odpłynąłem do krainy Morfeusza, ale otrzeźwiło mnie pukanie w szybę.
– Stiles, Allison przyjechała. Jedź do domu i się prześpij. Jutro przyjedź tutaj o 5.00. – powiedział Scotty i wyszedł. Miał rację. Potrzebowałem chwili snu. Wpakowałem swój tyłek do jeep'a i odjechałem kierując się do domu.
Rano
Wstałem około godziny 6.00. Byłem spóźniony. Ostro spóźniony. Szybko spakowałem książki, wziąłem prysznic i zrobiłem szybkie śniadanie, i udałem się do lasu. Skręcałem w trochę szerszą drogę, od górskiego szlaku. Przez gęstą kurtynę deszczu ledwo trafiłem do celu, ale po chwili jazdy w deszczu trafiłem do celu. Zauważyłem samochód matki Scott'a. Wysiadłem z samochodu i podszłem do ich samochodu. Zauważyłem całujących się Allison i Scott'a. Prychnąłem i zapukałem w szybkę. Scott speszony odsunął się od Allison i wyszedł z samochodu.
– Już jesteś. – oświadczył rumieniąc się.
– Spóźniony o całe... – spojrzałem na zegarek na mojej ręce. – 24 minuty, ale jestem. – powiedziałem i poszedłem do furgonetki policyjnej.
– Hej Jackson. Wolisz z szynką czy z serem? -zapytałem.
– Będą mnie szukać. – oświadczył z jadem w głosie.
– Nie jeśli nie będą mieli pretekstu. – wyciągnąłem jego komórkę i pokazałem mu SMS'a wysłanego przeze mnie poprzedniego wieczora.
Nie martwcie się. Śpię u kolegi. Kocham Was. Jackson
W tym samym czasie
Szeryf POV
– No i co w tym dziwnego? – zapytałem państwa Whittenmor'ów. Przyszli na posterunek zgłaszając zaginięcie Jackson'a, po treści SMS'a brzmiącego " Nie martwcie się. Śpię u kolegi. Kocham Was. Jackson".
– Od 7 lat, kiedy dowiedział się, że jest adoptowany nie powiedział do nas ani razu „Kocham wa"s. – wyjaśnił ojciec zaginionego.
– Nigdy? – zapytałem zdezorientowany.
– Nigdy.
– Cholera. – powiedziałem. Chyba wiem czyja to sprawka. – Do wszystkich jednostek...
Stiles POV
Siedziałem razem ze Scott'em w jeep'ie. Allison pojechała do szkoły, a my pilnowaliśmy Jackson'a, gdy usłyszeliśmy dźwięk syren. Policyjnych syren. Wyszliśmy z samochodu i niemal zderzyłem się ze swoim ojcem.
– Cześć tato. – mruknąłem. Mam przechlapane.
________________________________________________________
A więc wracam po trzytygodniowej przerwie. WSZYSTKICH co czekali BARDZO PRZEPRASZAM! . Gdyby ktoś zauważył, że ten rozdział jest przed rozdziałem WAŻNE ( zawieszenie ) to po protu pisałam coś tam sobie prędzej więc noooo :> I JESZCZE JEDNO NAJWAŻNIEJSZE :
ROZDZIAŁY BĘDĄ POJAWIAĆ SIĘ RZADKO. Jestem tylko człowiekiem i muszę bardziej skoncentrować się na nauce, więc rozdziały będą pojawiały się wtedy, kiedy je napiszę i będą raczej miały 600 - 700 słów. WSZYSTKICH PRZEPRASZAM :<
CZYTASZ
I'll Never Forget You | Stydia cz.1, cz.2, cz.3
FanfictionCzęść 1 : - Dlaczego mi to robisz?! - wykrzyczałem już zdenerwowany. - Dlaczego do cholery dajesz mi nadzieje,a później chcesz zniknąć ?! Odpowiedz mi do cholery! Dlaczego?! - Tak będzie lepiej. Uwierz mi. Zapomnij. Zapomnij o mnie. - powiedziała z...