13.1

271 15 2
                                    

Nad­szedł kolejny dzień szkoły. Żadne z nas nie sku­piało się na lek­cjach, tylko na śle­dze­niu Jack­son'a. Była już godzina 18.00. Gerard chciał, by kanima śle­dziła Danny'ego. Naj­lep­szego przy­ja­ciela Jack­son'a. Wszedł tyl­nymi drzwiami do klubu gejow­skiego.

– Jak się tam dosta­niemy? Nawet nie mamy biletu? – powie­dzia­łem, po moim nie­uda­nym pomy­śle wej­ścia zaple­czem. Po tym Scott moc­niej szarp­nął klamką i drzwi ustą­piły. Popa­trzy­łem na niego w zdzi­wie­niu. Wesz­li­śmy i zaję­li­śmy miej­sce przy barze.

– Dwie kolejki. – powie­dzia­łem do bar­mana.

– W Waszym przy­padku to raczej dwie cole. – prych­nął.

– Może być. I tak pro­wa­dzę. – powie­dzia­łem zawie­dziony. Myśla­łem, że cho­ciaż będę miał z tego małą przy­jem­ność.

– A więc co robimy? – zapy­ta­łem sie­dzą­cego obok Scott'a. Wzru­szył ramio­nami.

– Dla Was z dedy­ka­cją od tam­tego. – powie­dział bar­man i poka­zał głową na sie­dzą­cego na prze­ciwko faceta. Gdy spoj­rza­łem na niego, puścił mi oczko. Znie­sma­czony odwró­ci­łem głowe.

– I z czego się tak śmie­jesz? – zapy­ta­łem Scott'a. Zde­ner­wo­wało mnie jego zacho­wa­nie.

Nie odzy­wa­łem się do niego już 10 minut. Ale z dru­giej strony jest moim przy­ja­cie­lem, nie mogłem się na niego długo gnie­wać.

– Sti­les... – zaczął Scott, ale prze­rwał mu krzyk ludzi. Poja­wiła się kanima. Wszyst­kich znaj­du­ją­cych się w pro­mie­niu 2 metrów, zaata­ko­wała. Scott korzy­sta­jąc z nie­uwagi ludzi ogłu­szył kanimę. Jack­son znów zmie­nił się w sie­bie, a my szybko wyszli­śmy kie­ru­jąc się do Jeep'a. Usa­do­wi­li­śmy Jack­son'a na tyl­nej kana­pie, ale przy­je­chała karetka i mój tata.

– Wyjdź do niego i zaj­mij go czymś. – powie­dział Scott. Nie mogłem nic powie­dzieć, bo wypchał mnie z samo­chodu.

– Cześć tato.

– Sti­les? Co Ty tu robisz? W klu­bie dla gejów? – zapy­tał widocz­nie zbity z tropu.

– A co?

– Nie jesteś gejem. – oświad­czył.

– Ale mógł­bym być!

– Nie tak ubrany. – oświad­czył. – A więc co tu robisz? – ponow­nie zapy­tał.

– Jestem ze Scott'em. Nasz zna­jomy – Danny jest gejem i... – nie potra­fi­łem nic wymy­śleć. – I zerwał z nim chło­pak, więc przy­szli­śmy go pocie­szyć. – Skła­ma­łem. Mój ojciec spoj­rzał w strone Scott'a. Ten zmie­szany poma­chał mu.

– Dobrzy z Was przy­ja­ciele. A teraz jedź do domu. – naka­zał i odszedł do ofiar. Szybko wsze­dłem do Jeep'a i odje­cha­łem z piskiem opon.

– Sti­les nie możemy trzy­mać go w samo­cho­dzie! Co robimy? -Scott był zdez­o­rien­to­wany. Widocz­nie nie wie­dział co robić.

– Mam plan. – oświad­czy­łem.

Scott POV

Sti­les wpadł na genialny pomysł. Przy­naj­mniej tak mówił. Mia­łem poje­chać do lasu, a za dwa­dzie­ścia minut sam miał do mnie dołą­czyć. Pisa­łem z Alli­son, gdy w pew­nym momen­cie zauwa­ży­łem reflek­tory samo­chodu.

– To Twój genialny pomysł? – zapy­ta­łem Sti­les'a. – Powiedz, że go jesz­cze ukra­dłeś? – Sti­les przy­wiózł opan­ce­rzony samo­chód poli­cyjny. Wiem, że jego tata jest sze­ry­fem, ale żeby aż tak to wyko­rzy­sty­wać?

– Ale łań­cuch już sam kupi­łem! – bro­nił się. Wzię­li­śmy nie­przy­tom­nego Jack­son'a do fur­go­netki i przy­pię­li­śmy łań­cu­chami, a sami uda­li­śmy się do samo­chodu Sti­les'a.

– Pisa­łem z Alli­son. – oświad­czy­łem po dłuż­szym mil­cze­niu.

– Co?! Dla­czego?

– W dwójkę razem go nie przy­pil­nu­jemy. Też mamy szkołę. Ktoś musi nam pomóc. – oświad­czy­łem.

Sti­les POV

Byłem już mocno zmę­czony. Pra­wie odpły­ną­łem do kra­iny Mor­fe­usza, ale otrzeź­wiło mnie puka­nie w szybę.

– Sti­les, Alli­son przy­je­chała. Jedź do domu i się prze­śpij. Jutro przy­jedź tutaj o 5.00. – powie­dział Scotty i wyszedł. Miał rację. Potrze­bo­wa­łem chwili snu. Wpa­ko­wa­łem swój tyłek do jeep'a i odje­cha­łem kie­ru­jąc się do domu.

Rano

Wsta­łem około godziny 6.00. Byłem spóź­niony. Ostro spóź­niony. Szybko spa­ko­wa­łem książki, wzią­łem prysz­nic i zro­bi­łem szyb­kie śnia­da­nie, i uda­łem się do lasu. Skrę­ca­łem w tro­chę szer­szą drogę, od gór­skiego szlaku. Przez gęstą kur­tynę desz­czu ledwo tra­fi­łem do celu, ale po chwili jazdy w desz­czu tra­fi­łem do celu. Zau­wa­ży­łem samo­chód matki Scott'a. Wysia­dłem z samo­chodu i pod­szłem do ich samo­chodu. Zau­wa­ży­łem cału­ją­cych się Alli­son i Scott'a. Prych­nąłem i zapu­ka­łem w szybkę. Scott spe­szony odsu­nął się od Alli­son i wyszedł z samo­chodu.

– Już jesteś. – oświad­czył rumie­niąc się.

– Spóź­niony o całe... – spoj­rza­łem na zega­rek na mojej ręce. – 24 minuty, ale jestem. – powie­dzia­łem i posze­dłem do fur­go­netki poli­cyj­nej.

– Hej Jack­son. Wolisz z szynką czy z serem? -zapy­ta­łem.

– Będą mnie szu­kać. – oświad­czył z jadem w gło­sie.

– Nie jeśli nie będą mieli pre­tek­stu. – wycią­gną­łem jego komórkę i poka­za­łem mu SMS'a wysła­nego przeze mnie poprzed­niego wie­czora.

Nie mar­tw­cie się. Śpię u kolegi. Kocham Was. Jack­son

W tym samym cza­sie

Sze­ryf POV

– No i co w tym dziw­nego? – zapy­ta­łem pań­stwa Whit­ten­mor'ów. Przy­szli na poste­ru­nek zgła­sza­jąc zagi­nię­cie Jack­son'a, po tre­ści SMS'a brzmią­cego " Nie mar­tw­cie się. Śpię u kolegi. Kocham Was. Jack­son".

Od 7 lat, kiedy dowie­dział się, że jest adop­to­wany nie powie­dział do nas ani razu „Kocham wa"s. – wyja­śnił ojciec zagi­nio­nego.

– Nigdy? – zapy­ta­łem zdez­o­rien­to­wany.

– Nigdy.

– Cho­lera. – powie­dzia­łem. Chyba wiem czyja to sprawka. – Do wszyst­kich jed­no­stek...

Sti­les POV

Sie­dzia­łem razem ze Scott'em w jeep'ie. Alli­son poje­chała do szkoły, a my pil­no­wa­li­śmy Jack­son'a, gdy usły­sze­li­śmy dźwięk syren. Poli­cyj­nych syren. Wysz­li­śmy z samo­chodu i nie­mal zde­rzy­łem się ze swoim ojcem.

– Cześć tato. – mruk­ną­łem. Mam prze­chla­pane.

________________________________________________________

A więc wracam po trzytygodniowej przerwie. WSZYSTKICH co czekali BARDZO PRZEPRASZAM! . Gdyby ktoś zauważył, że ten rozdział jest przed rozdziałem WAŻNE ( zawieszenie ) to po protu pisałam coś tam sobie prędzej więc noooo :> I JESZCZE JEDNO NAJWAŻNIEJSZE :

ROZDZIAŁY BĘDĄ POJAWIAĆ SIĘ RZADKO. Jestem tylko człowiekiem i muszę bardziej skoncentrować się na nauce, więc rozdziały będą pojawiały się wtedy, kiedy je napiszę i będą raczej miały 600 - 700 słów. WSZYSTKICH PRZEPRASZAM :< 

I'll Never Forget You | Stydia cz.1, cz.2, cz.3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz