Zdawało mi się kiedyś, że jestem niepowtarzalną jednostką, która jako jedyna w sobie zawiera unikatowe treści. Sens tych esencji byłem w stanie zrozumieć tylko ja, jako ich jednoczesny twórca i odbiorca. Ale czy jednokierunkowy obieg informacji miał sens? Odpowiedź na to pytanie poznałem dopiero wtedy, kiedy dokładnie odkryłem sztukę tego, jak można zsyntetyzować ze sobą pewne fakty. Jak scalić to, co oddalone, zharmonizować skonfliktowane i zjednoczyć odseparowane. Jak złączyć drobne elementy w jedną całość. Prawdę o tym poznałem dopiero wtedy, kiedy spotkałem Jada Huntera.
Zaraz po wyjściu ze szpitala, pojechaliśmy do jego ulubionego zakładu krawieckiego, gdzie niemal z atomową dokładnością został zreperowany jego płaszcz. Zadowolony Hunter nabrał ochoty na długi spacer, dlatego wybraliśmy się na tereny bulwarów Tamizy.
— Pani Scorse jest mistrzynią w swoich fachu. Być może nie wiesz, ale jest docenianą artystką przez wielkie domy mody, jak i przez gwiazdy naszego show biznesu — powiedział pełen entuzjazmu. Przytaknąłem mu tylko i rozejrzałem się po okolicy.
Ogołocone przez zimę drzewa spokojnie podziwiały rumieniące się powoli niebo. Z jednej strony robiło się ciemno, a przez zbliżający się wieczór, miasto rozświetliło się w tysiącach miejsc. Mimo tego, że byliśmy bardzo blisko centrum, w tej okolicy panował niespotykany spokój.
— Chyba dzięki twojej pomocy, udało mi się zmienić jakoś swoje życie, Jad — powiedziałem nagle. On spojrzał na mnie i uśmiechnął się nieznacznie.
— Utarliśmy jaja tej obślizgłej ropuchy, jaką jest Landdor. Należało mu się — odparł. Dotarliśmy do samotnie stojącej ławki, która w mig stała się miejscem naszego postoju.
— Wiem, że mu się należało. Pracowaliśmy długo z Alsą, o wiele za długo, a tu nagle pojawiasz się ty, i bach! Za niedługo będę sierżantem!
— Twoja matka będzie dumna z ciebie jak nigdy — odpowiedział mi i wykrzywił wargi w szczerym uśmiechu. Ja za to westchnąłem ciężko i spojrzałem w niebo.
Sam mnie do tego prowokuje.
— Nie wiem, skąd wziął się twój dar wiedzy wszystkiego o wszystkich, ale...
— To nic. Logiczne myślenie i wyciąganie wniosków, to wszystko — wyszeptał i sięgnął po papierosa. Spojrzałem na jego zmagania w odpaleniu i w jednej sekundzie postanowiłem, że muszę wyłożyć kawę na ławę.
— Wiesz... To twoje nic zaprowadziło ciebie do najdrobniejszych szczegółów mojego życia.
— Pozostało mi ustalenie nazwiska dziewczyny z którą spałeś po raz pierwszy oraz powód założenia takiego, a nie innego hasła do poczty mailowej, ale znając mnie, to tylko kwestia czasu — dopowiedział szczerze i zaciągnął się. Wywołał u mnie tym wyznaniem nagły skurcz żołądka.
— Rozumiem, że skoro wiesz już prawie wszystko, twoje złośliwe komentarze przestaną pojawiać się tak często?
— Tego ci nie obiecuję — odrzekł i puścił do mnie oko. Westchnąłem ponownie, a on zaśmiał się z rozbawieniem. Kiedy ponownie zapalił, spoważniał.
— Osobiście uważam, że pójście w ślady ojca jest niezwykłym dowodem na przywiązanie do rodziny.
— Tak. Mama bardzo ucieszyła się z mojej decyzji, szczególnie po tym, co stało się z moim tatą... Eee... Natrafiłeś na wzmianki o tym, że jednak nie zawsze jestem tak wspaniałomyślny i traktuje innych tak, jak oni mnie traktują?
Jad skinął nieznacznie głową, dlatego kontynuowałem.
— Wiesz... Jeśli od dziecka ma się do czynienia z policją, doskonale się wie, gdzie można odszukać interesujące nas informacje.
CZYTASZ
ZABÓJCZE ŁOWY 1 - 9
Mystery / Thriller"Wydawało mi się, że śmierć ojca będzie jedynym wydarzeniem, które zadecyduje o moim życiu. Pomyliłem się jak nigdy. To poznanie Jada Huntera zmieniło wszystko." 2087 rok. Świat po wojnie nuklearnej. Londyn. To właśnie w stolicy Wielkiej Brytan...