Rozdział 2

49 5 11
                                    

 Jad oparł się o stół spoglądając Youngowi w oczy tak perfidnie, na ile pozwalało mu jego wrodzone chamstwo i pewność siebie. Chazze uśmiechnął się w odpowiedzi z fałszywą litością. Hunter sięgnął wtedy po jedno zdjęć zrobionych w szpitalu i rzucił je gangsterowi pod nos. Fotografia przedstawiała jego własne podbrzusze. Skrzywił się na ten widok, potem skinął na mężczyznę.

— Co to? Jakaś masochistyczna forma skaryfikacji? — spytał shén.

— Ty mi to powiedz — odrzekł Jad i usiadł naprzeciwko bossa triady. Ten zagryzł policzki w namyśle i wzruszył ramionami.

— Ktoś wyjątkowo nie lubi tego biedaka ale trzeba przyznać, że wykonał to naznaczenie perfekcyjnie.

— To znaczy? Co może być perfekcyjne w nacinaniu ludzi?!

Young żachnął się i skinął na zdjęcie.

— Przypatrz się. Ktoś wykonał to nacięcie tak, jakby posługiwał się pędzlem do japońskiej kaligrafii.

— Zatem to nie jest po chińsku?

— Nie, misiaczku. Sądziłem, że rozróżniasz nasze krzaczki.

— Tylko w mowie. Co to jest? Po co robi się coś takiego?

— Bardzo jesteś ciekawy. Chciałbyś coś takiego?

— Oczywiście. Poprosiłbym o wycięcie na dupie Droga do raju.

Young wykrzywił wargi w złośliwym uśmieszku i rozsiadł się wygodniej.

— Chociaż ty jesteś zabawny, nie to co reszta. Oczywiście, nie licząc tego twojego Killera. Ten to miał kurwiki w oczach.

— No wiem, dlatego z nim trzymam. Fajny jest, co nie?

— Brałbyś go?

— Na milion sposobów, gdybym miał do tego głowę. Teraz mów, co oznacza ten znak?

Young pochylił się nad zdjęciem i westchnął.

Hanran — odparł. — Umiesz tak pięknie mówić po japońsku?

— Po japońsku, arabsku, niemiecku i w hindi. Po francusku też umiem robić kilka fajnych rzeczy.

— Będę pamiętać.

— Super. Kto naznacza tak ludzi?

Young zachichotał i rozejrzał nieco po pomieszczeniu w którym siedzieli.

— Moi ludzie tego nie robią. Spytaj kolegów w yakuzie.

Jad oparł brodę na dłoniach i zmarszczył brwi.

— Dobra. O Gion mam też ich zapytać?

Young poczerwieniał gwałtownie na twarzy i zmrużył wściekle oczy.

— Ona nie powie ci nic na ten temat!

— Może ona nie, ale inny Takanashi?

— Zatem życzę powodzenia w szukaniu kontaktu z nim.

— Spoko. Japońskie więzienie dla chorych umysłowo jest dobrym miejscem. Myślisz, że pozwolą mi się zobaczyć z Tasuyo?

— Pozwolą ci się spuścić mu do gardła! Musisz mnie wkurwiać?! — syknął Chazze i szarpnął się, jednak kajdanki powstrzymały go przed wykonaniem energicznego ruchu. Jad wzruszył ramionami leniwie.

— Rozmawiam jeszcze z tobą spokojnie. Zaraz przyjdzie mój brat i wszelkie przyjemności skończą się — odparł.

— Cholera. Siedzę tu od sześciu godzin. Zaczyna boleć mnie dupa od słuchania tych samych pytań.

ZABÓJCZE ŁOWY 1 - 9Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz