Alsa nie zdziałała za wiele z Cornelią, dlatego dołączyła wkrótce po tym do nas. Zdecydowaliśmy, że najlepszym rozwiązaniem w tej sprawie będzie przeszukanie okolicy. Dotarcie na najbliższe osiedle zajęło nam chwilę, którą wypełniła pełna frustracji rozmowa.
— Nie wierzę w to, że żaden z sąsiadów nie zauważył chłopca — wtrącił Jink Xu i zerknął na Butch. Ona zdawała się odpłynąć w swoich rozmyśleniach.
— Mam wrażenie, że ta kobieta w ogólnie nie utrzymuje z nikim dobrych stosunków — odparła dopiero po chwili. Wymieniłem z nią spojrzenia, usiłując przy tym zapalić papierosa. Egon wtrącił się wtedy do rozmowy.
— Gdzie mieszkali przedtem?
— Gdzieś bliżej ludzi — odrzekł mu Jink Xu.
— Czy wy także zauważyliście, jak ta kobieta reagowała na zadawane jej pytania? — odezwała się Alsa, idąca ramię w ramię z Egonem.
— Nie ma się co dziwić, w końcu zaginęło jej dziecko — odparła Johan. Alsa ukradkiem przewróciła oczami.
— No tak, ale... robiła to tak, jakby nie chciała odpowiadać na pytania — uparła się przy swoim i poszukała poparcia u Egona. On wzruszył ramionami i zaciągnął się papierosem.
— Wiesz dobrze, jak stres wpływa na człowieka w sytuacjach kryzysowych, szczególnie przy zaginięciu dziecka — powiedział cicho. Moja przyjaciółka westchnęła ciężko, uciekając spojrzeniem gdzieś poza wszystkim.
Słuchałem ich rozmowy, czując, że albo oni wszyscy byli rzeczywiście tak durni, albo to Jad postawił tak wysoko poprzeczkę przy rozwiązywaniu każdego śledztwa. Chociaż zranił mnie w najpodlejszy sposób, nie mogłem zaprzeczyć faktom — Jad potrafił myśleć jak nikt inny przy zbieraniu dowodów.
— Kurwa mać. A zamiast skupiać się na tym, jak dziwna jest jego matka, ktoś z was zauważył, że nigdzie nie było butów chłopca? — fuknąłem nagle, powstrzymując się, aby nie wybuchnąć jeszcze bardziej.
— Nie, Billy. O czym ty w ogóle mówisz? — zdziwiła się Butch. Doprawdy, nie mogła powiedzieć niczego bardziej uwłaczającego mnie. Poczułem, jak moja twarz zrobiła się soczyście czerwona od nagłego napływu złości.
— Ej, ej, Billy, spokojnie! — odezwał się wtedy Jink Xu, myśląc, że jakoś załagodzi sytuację. Stało się zupełnie inaczej.
— Jak mam zachować spokój, kiedy gadacie o takich pierdołach jak jakaś banda nierozgarniętych licealistów? Nikt z was nie wpadł na to, że tam nie było tych butów? Co, Jimmy chodzi tylko w jednej parze? No nie, to jakiś absurd. Na korytarzu nie było żadnej pary butów dziecka, rozumiecie?
— Rozumiemy. I co z tego? — odpowiedziała Alsa, wyraźnie poruszona tym, jak wyraziłem swoje zdanie. Nie miała zadowolonej miny, a wręcz rzuciła mi wyzywające spojrzenie, zupełnie jak nie ona. W napływie tych wszystkich emocji, nie miałem zamiaru się powstrzymywać.
— Co z tego? Szlag, no ludzie! Czy ze mną coś jest nie tak, że dziwi mnie brak obuwia dzieciaka? I dlaczego nikt z was nie zapytał jej, dlaczego zostawiła Jimmy'ego samego na tak długi czas, kiedy pojechała na zakupy? Nie mogła wziąć go ze sobą? Czy ktoś opiekował się nim w tym czasie? Ludzie, przecież to są podstawowe informacje, o które, do chuja, zapytałby Jad, więc dlaczego nie zrobiła tego doświadczeni policjanci? Czytałem raport, nie ma o tym ani słowa! —zarzuciłem im. Wściekłość wzięła nade mną górę. W jednej chwili nie liczyło się to, że otaczali mnie przyjaciele. Wszyscy zachowali się bezmyślnie, jakby nie byli sobą. Jakaś paranoja kradła się pomiędzy nas, zabrała zdrowy rozsądek i sprawiła, że nie działaliśmy sprawnie. Czułem to. Moi przyjaciele także. Ktoś skaził nasze powietrze, zmuszając nas do wdychania tlenu zmieszanego ze strachem.
CZYTASZ
ZABÓJCZE ŁOWY 1 - 9
Mystery / Thriller"Wydawało mi się, że śmierć ojca będzie jedynym wydarzeniem, które zadecyduje o moim życiu. Pomyliłem się jak nigdy. To poznanie Jada Huntera zmieniło wszystko." 2087 rok. Świat po wojnie nuklearnej. Londyn. To właśnie w stolicy Wielkiej Brytan...