Jadowi z trudem udało się zejść po schodach, nie krzywiąc się przy tym z bólu. Czuł, że rana na podbrzuszu piekła go niemiłosiernie, kiedy dotarł na podwórze. Minął wejście do mieszkania pana Statleya, pchnął drzwi i łykając świeżego powietrza, wypadł na dwór z przerażeniem.
— Cholera, Also, gdzie ty jesteś?! — wrzasnął sam do siebie z grymasem na twarzy. Rozejrzał się nerwowo po podwórzu, minął ławki ustawione wzdłuż muru oraz kontenery na śmieci, a następnie, okrążając budynek, dotarł na chodnik prowadzący wprost na ulicę. Wybiegł z mieszkania bez kurtki, dlatego jego ciało przebiegły dreszcze przy powiewie mocniejszego wiatru. Była jeszcze wczesna pora, słońce nie wzeszło na tyle wysoko, aby ogrzać obiekty blisko ziemi, dlatego chłód nie powinien go zaskoczyć. Mimo to, Jad czuł, że dygotał. Dłonie i nogi drżały tak, jakby znalazł się w jednej chwili w okolicach bieguna północnego, a nie w Holborn.
— Billy mnie zabije... Zabije mnie i posieka, wywiesi za jaja za okno i jeszcze rzuci na pożarcie tym wszystkim pierdolonym hienom w yakuzie, triadzie i kit wie, gdzie jeszcze. Alsa... Alsa! — wykrzyknął wtem, kiedy przy murku odgradzającym trawnik od chodnika dostrzegł drobną postać kobiety. Trzymała w dłoniach drobną paczkę z zakupami, chowając jednocześnie telefon do kieszeni. Zdumiała się, kiedy ujrzała Huntera przed blokiem.
— Porąbało cię? Nie mamy jeszcze maja, żebyś latał prawie nago po ulicy — wtrąciła, a Jad niemal rozpłakał się z ulgi, kiedy zrozumiał, że nic jej się nie stało.
— Jad, co się dzieje?!
— Ach, cieszę się po prostu, że będę jeszcze żył. Cholera, myślałem, że coś ci się stało!
— Bo co? Bo poszłam do sklepu po paczkę kawy? Skończyła się wam, dlatego wyszłam na chwilę. Siedziałeś w kiblu chyba z dwadzieścia minut, więc wybacz, ale... zdążyłabym iść do sklepu z pięć razy, zatańczyć lambadę na środku ulicy, a ty nadal nie wyszedłbyś stamtąd!
— Może i nie... — bąknął Jad z rumieńcem. — Ale sprawa jest poważna! Gdzie jest Brennisteinn?!
— Co? No... Na górze, tak?
— No właśnie nie — odrzekł Hunter i zatrząsł się z zimna. — Nie ma go.
— Jak to? To gdzie on poszedł? — spytała zdumiona Alsa. Jad wzruszył ramionami, chwycił swoją przyjaciółkę za rękę i udał z powrotem do mieszkania.
— Nie mam pojęcia. Wyszedłem z łazienki i patrzę — ani ciebie, ani Cedrica nie ma w mieszkaniu.
— Ale jak to? Przecież nie mógł tak bez powodu wyjść. — Alsa zastanowiła się przez moment, kiedy wrócili do domu, usiedli w kuchni, a Jad zapalił papierosa.
— Widzisz, nie ma go.
— Przerażający gość. Zawsze masz tak popieprzonych klientów?
— Tak, o ile nie mają coś rzeczywiście za uszami, a ich ręce nie są splamione zbrodnią.
— O czym ty mówisz, Jad? Naprawdę, zrozumienie tego, że nie myślimy tak szybko, jak ty, jest aż takie trudne? — powiedziała z westchnięciem Alsa. Jad zaciągnął się papierosem i westchnął jeszcze ciężej.
— Billy'emu to się udało — wtrącił.
— Ale ja nie jestem Billym!
— Całe szczęście. Miałbym problem z tym, aby po równo okazywać wam moje uczucia.
— Jad...!
— Och... Ale uprawianie seksu z podwójnym Billym? Cholera, zaraz posikam się z wrażenia na myśl o tym.
CZYTASZ
ZABÓJCZE ŁOWY 1 - 9
Mystery / Thriller"Wydawało mi się, że śmierć ojca będzie jedynym wydarzeniem, które zadecyduje o moim życiu. Pomyliłem się jak nigdy. To poznanie Jada Huntera zmieniło wszystko." 2087 rok. Świat po wojnie nuklearnej. Londyn. To właśnie w stolicy Wielkiej Brytan...