Rozdział 2

85 5 4
                                    


  Dzwonek rozbrzmiał dokładnie o dwudziestej drugiej. Jad podskoczył zestresowany i zerwał się do drzwi. Popatrzyłem na niego ze zwątpieniem i cichutko westchnąłem.

Hunter otworzył drzwi w kilku sprawnych ruchach. Zasłonił przy tym naszego gościa, dlatego cierpliwie poczekałem na nich w salonie.

— Dobry wieczór, panie Hunter. Nie byłem w stanie przyjść wcześniej, dlatego jeszcze raz przepraszam za tak późną porę — odezwał się magnetyzujący głos, przyprawiający o dreszcze niemal tak, jak szepczący Jaddachir.

— Niech pan już przestanie. Nic się nie stało. Zapraszam, niech pan się rozgości — odparł Jad i zaprosił naszego gościa do środka. Wtedy go ujrzałem.

Cedric Goulding von Brennisteinn był człowiekiem średniego wzrostu, o jasnych, niemalże platynowych włosach, o oliwkowej cerze i brązowych piegach usianych na jego twarzy. Rozejrzał się po pokoju żółto-zielonymi oczami, osadzonymi wokół wąskiego, wydatnego nosa.

Wokół swojej szyi przewiązał gruby, beżowy szal, a jego pastelowy odcień przełamał kontrastującą czerwienią długiego płaszcza. Ściągnął powoli zimowe okrycie, a Jad zabrał je pośpiesznie i powiesił obok naszych kurtek. Wskazał mu kanapę w salonie, a kiedy Cedric zobaczył mnie, wstałem automatycznie i wyciągnąłem do niego rękę.

— Hmm... Mój partner, Billy Killer. Będzie pomagał mi przy pańskiej sprawie — przedstawił mnie Jad. Uśmiechnąłem się nieco, Cedric jeszcze szerzej, a oboje uścisnęliśmy sobie dłonie na przywitanie.

— O panu też pisano w internecie. Widziałem pana zdjęcie — zauważył.

— Poważnie? — zdziwiłem się. — Mam nadzieję, że nie zrobili ze mnie terminatora.

Cedric zachichotał i usiadł na fotelu ustawionym w kierunku okna.

— Terminatora może nie, ale dodali kilka bardzo nieoczywistych zdjęć do artykułu — odpowiedział z zadowoleniem.

Jad zaproponował mu wino, na co ten zgodził się ochoczo. Hunter otworzył uważnie butelkę, rozlał je do kieliszków ustawionych na stole, po czym usiadł na kanapie blisko mnie.

Wyciągnął z kieszeni marynarki papierosa i poczęstował nas. Cedric miał swoją zapalniczkę, dlatego Jad tylko mnie podstawił płomyk przed twarzą. Patrzył wtedy mi w oczy, na co odpowiedziałem mu wymownym uśmieszkiem.

— Wiem, że jest późno, dlatego postaram się streścić ze wszystkim — zaczął Goulding i wydmuchał gęsty dym z ust.

— Zamieniamy się w słuch — odparł Jad i rozsiadł się wygodniej. Oparł nieznacznie o moje ramię, skupiając wzrok na naszym gościu.

— Cóż — Cedric podrapał się po głowie i zastanowił. — Pan Jad wie, że pracuję jako artysta sztuki alternatywnej w Londynie. W Avant-Ground skupiamy się na tym, aby odszukać to, czego jeszcze nie było. Z każdym kolejnym wyzwaniem stawiamy sobie coraz wyżej poprzeczkę tak, aby w końcu dotrzeć do miejsca, gdzie nie będzie już niczego... Robimy tak, bo właściwie nie mamy niczego do stracenia — zaczął swoją opowieść i pociągnął łyk z kieliszka. Jad podciągnął kolana pod brodę zasłuchany. Nie oderwał wzroku od Cedrica choćby na sekundę.

— W naszym świecie mamy swój porządek. Spełniały się zawodowo jako artyści, dlatego wielokrotnie organizujemy różne eventy na terenie całej Wielkiej Brytanii. Niedługo moje prace zostaną wystawione w kilku europejskich miastach, potem w Stanach i w Azji, dlatego jedyną rzeczą, którą zajmuję się ostatnio, jest tworzenie. Chodzę późno spać, nie stronię od używek, palę jak za czterech. I co? Dzieje się coś złego, czego nie jestem w stanie racjonalnie wytłumaczyć.

ZABÓJCZE ŁOWY 1 - 9Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz