Rozdział 2

21 3 2
                                    

Bloulight został przesłuchany jeszcze tego samego dnia, kiedy przyjechałem do kancelarii Hunter Lex. Wszystkimi papierkowymi sprawami zajął się Cockayenne, dlatego założyłem, że każda formalność zostanie dopełniona przez mojego drugiego szefa. Zdumiałem się bardzo, kiedy przeglądając pliki w bazie danych, odkryłem wiele pustych miejsc w niej. Wyglądało na to, że ktoś po prostu usunął kilka danych, nie ukrywając się nawet ze swoim czynem. Sprawdziłem pośpiesznie, kto czytał wstępne raporty ze śledztwa. Wstrzymałem przekleństwo w ustach wraz z widokiem okna o jasnym komunikacie: BRAK DOSTĘPU.

- Jad, to jest mocno podejrzane - powiedziałem, wskazując Hunterowi ekran. Jad odwrócił wzrok od telefonu i zmarszczył brwi.

- Dlaczego mi to śmierdzi kolejnym przekrętem? Do cholery, dlaczego niczego nie można w Scotland Yardzie załatwić bezproblemowo?

- Mnie o to nie pytaj. Nie mam pojęcia, co teraz mamy z tym zrobić - przyznałem się do własnej słabości i wylogowałem z policyjnego systemu bazy danych. Jad powędrował spojrzeniem po biurze, zatrzymując go na mojej twarzy. Porozumienie nastąpiło natychmiast.

- Leonard. Ale najpierw...

- Jedziemy na pogrzeb Wrighta. Leo powinien gdzieś tam być, w końcu chociaż się trochę poznali.

- Rozumiem. A potem co? Mam ogłosić poszukiwania Celda listem gończym?

Jad wzruszył ramionami i schował telefon do kieszeni.

- Zobaczymy, kocie. Może się okazać, że to wcale nie będzie potrzebne.

***

Jad puścił mnie w pasie i zasiadł z motocyklu. Ściągnął kask, przyglądając się nieco okolicy. Dotarliśmy na mały cmentarz na obrzeżu metropolii, gdzie na parkingu przed stało kilka zaparkowany samochodów. Zamrugałem ze zdumieniem, kiedy dostrzegłem wśród nich srebrnego Lexusa.

- Jad, widzisz?

- Grzecznie stawił się na miejscu - odparł Hunter, przyglądając się przy tym innym samochodom.

- Jakiś wydaje ci się podejrzany?

- Oprócz tego Lexusa, żaden nie należy do debila.

Przemilczałem jego uwagę, a Jad ruszył w kierunku bramy cmentarnej.

Bliscy Wrighta licznie zgromadzili się na uroczystości pogrzebowej. Płacząc, żegnali się z nim na zawsze.

Staliśmy w znacznej odległości od nich, wpatrując się w milczeniu w kondukt żałobnego. Jad przyglądał się przez cały czas swojemu ojcu, który dotrzymywał przez pewien czas kroku Mayi, swojej aplikantce. Wymienili kilka razy spojrzenie, gdy Jad ruszył niespodziewanie do przodu.

- Billy, zaraz przyjdę - oznajmił. - Nie ruszaj się stąd nigdzie i uważnie obserwuj.

- Jad - rzekłem błagalnie.

- Spokojnie, kochanie. Będę niedaleko! - odparł mi tylko i ruszył szybkim krokiem przez cmentarz. Odprowadziłem go wzrokiem aż do ojca, który także zdumiał się na jego nagły ruch.

Jad przemaszerował przez główną aleję i wyminął wszystkich żałobników szerokim łukiem. Zniknął mi wtedy z oczy, na co zakląłem pod nosem. Wtem też, niczym odpowiedź na moje pytanie, otrzymałem wiadomość od starszego Huntera. Zwaliło mnie niemal z nóg po odczytaniu tego smsa.

Co tu robi Petra????!!!!

Tylko Twój syn na razie to wie.

Podaje jej jakąś kartkę.

ZABÓJCZE ŁOWY 1 - 9Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz