Rozdział 9

27 1 4
                                    


W piątek wróciłem z Jadem wcześniej do domu, gdyż wszystkie czynności związane ze śledztwem należały do Jink Xu i Johan, nie do mnie. Zrobiłem Jadowi obiad, on wypalił kolejne papierosy, po czym posiedzieliśmy w kuchni w gęstym milczeniu, dopóki tego momentu nie przerwał niespodziewany dzwonek do drzwi.

— Ktoś miał przyjść? — zapytałem.

— Nie mam nikogo do zaproszenia — odparł Hunter, wracając do palenia. Wzruszyłem na niego ramionami i udałem się sprawdzić, kto taki decydował się na odwiedziny w piątkowy wieczór.

Niemalże nie zemdlałem z wrażenia, gdy przez wizjer w drzwiach ujrzałem nikogo innego, jak moją własną matkę. Serce zabiło mi szybciej, a oddech na chwilę zamarł. Musiałem szybko oprzytomnieć, bowiem otworzyłem jej drzwi niemalże natychmiast.

— Mama?!

— Własnej matki nie poznajesz, co? — zaśmiała się i weszła do mieszkania, tuląc się na przywitanie.

— Jestem... zaskoczony. Nie spodziewałem się, że przyjdziesz. Że...

— Widzisz? Jeszcze nie raz cię zaskoczę — obiecała mi, pociągając lekko za rękaw, aby mogła ucałować mnie w czoło. — Byłam całkiem niedaleko, dlatego stwierdziłam, że mogę odwiedzić mojego syna. Chyba, że masz plany, to już mnie tu nie ma.

— Daj spokój — odparłem. Nawet jakbym miał coś innego do robienia, odwołałbym wszystko, byleby spędzić ten czas z moim aniołem stróżem.

Mama zdjęła buty, weszła do salony, a stamtąd była łatwa droga, aby zobaczyć zaszytego w oparach dymu Jada. Wtedy mi się przypomniało, że mama nie wiedziała nic o jego powrocie.

Hunter zamarł, patrząc wprost na moją mamę. Ona także nie spodziewała się widzieć go po tak długim czasie, dlatego także zastygła w pół kroku. Gapiliśmy się na siebie przez kilka sekund w krępującym milczeniu, dopóki Jad nie uratował całej sytuacji. Odchrząknął i zgasił papierosa, wychodząc na przeciw mojej mamie z kuchni.

— Dzień dobry, pani Killer — rzekł niepewnym głosem, rumieniąc się na policzkach. Moja mama zrobiła wielkie oczy na jego widok, następnie spojrzała na mnie.

— Billy...

— Mamo! Jad jest od niedawna! Pomógł mi i naszym przyjaciołom przy trudnym śledztwie i... Jesteśmy po nim wykończeni. Boże, mamo, nie patrz tak na mnie! — wykrztusiłem z siebie, także czerwieniąc się na twarzy.

Jad zagryzł wargi, a mama spuściła wzrok w namyśle. Dała mi czas, abym powstrzymał nagły napływ łez do oczu.

— Och, ale dlaczego reagujesz od razu tak nerwowo? — spytała, po czym zwróciła się do Jada. — Twoi rodzice wiedzą, że wróciłeś?

— T–tak... Tata wie — odparł ze zdziwieniem. Posłał mi przy tym pełne pytań spojrzenie.

— Rozumiem — rzekła mama, także zerkając na mnie. Dwie najważniejsze osoby mojego życia w jednej chwili oczekiwały wyjaśnień, dlatego aby się nie pogubić i powstrzymać nerwy na wodzy, przetarłem twarz powolnym ruchem.

— Jad. Powiedziałem mamie. Wie o nas wszystko — oznajmiłem mu. Hunter zdumiał się jeszcze bardziej.

— Wszystko?!

— Do granic przyzwoitości, mój drogi — wtrąciła się mama z uśmieszkiem. — Czy dobrze czuję, że przyszłam do was na obiad? — Mówiąc to, weszła do kuchni i zostawiła nas na moment samych. Zrobiło mi się potwornie głupio, a pełne wątpliwości spojrzenie Jada nie pomagało w tej sytuacji.

ZABÓJCZE ŁOWY 1 - 9Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz