Rozdział III

20.7K 831 106
                                    

Za chwilę serce z piersi mi wyskoczy. Dzieliły nas już tylko milimetry, wystarczy lekko poruszyć głową i nasze usta złączą się. Jeszcze tylko moment...

— Ding dong. — Dźwięk dzwonka rozniósł się po całym domu. Nie reagowaliśmy. Ciągle byliśmy blisko. Kolejne naciśnięcie na dzwonek. Zero reakcji. Nie wiem po ilu sekundach a może minutach dźwięk stał się tak natarczywy, że był niczym zimna woda, ocknęłam się z chwilowego otępienia i wyswobodziłam się z objęć Nathaniela. Nie patrząc na niego uciekłam do przedpokoju i z siłą, o jaką siebie nawet nie podejrzewałam otworzyłam drzwi. Nie powiem zamurowało mnie troszeczkę. Przede mną z irytacją wymalowaną na twarzy stała Victoria, moja siostra. Potrząsnęłam delikatnie głową, nadal byłam w zdezorientowana po tym, co miała miejsce chwilę temu w kuchni, a teraz to.

— Ogarnij się i przepuść mnie. — Warknęła, po czym weszła do domu, szturchając mnie ramieniem. Zachwiałam się delikatnie przez ten niespodziewany gest i zatrzasnęłam drzwi. Odwróciłam się przodem do niej i zmarszczyłam brwi.

— Pierwsza sprawa: Co tu robisz? Druga: Kluczy nie masz? Trzecia: Co ty tu robisz? — Nie to, że mam jakiś problem z tym, że ona tu jest, ale nie spodziewałam się jej, miała dopiero przyjechać na jakiś tam bankiet matki.

— Powtarzasz się. — Zdjęła swoje buty i ruszyła do kuchni. Ja niczym cień podążyłam za nią. Jednak przed wejściem zatrzymałam się. Nadal nie mogę zebrać myśli po tym, co miało tutaj miejsce przed chwilą. Biorę głęboki wdech i wydech, po czym wchodzę. Victoria i Nathaniel rozmawiają w najlepsze, nawet nie zauważyli mojego wejścia. Ile ja tam stałam? Wydawało mi się, że kilka sekund. Widocznie znacznie dłużej skoro ich pogawędka aż tak się rozkręciła. Wywróciłam oczami na ich zachowanie. Zawsze się dogadywali. Nie to, co ja i Vi. Kłótnie były u nas na porządku dziennym. Chwyciłam jabłko i wgryzłam się w nie. Powoli przeżuwałam każdy kęs, czekając aż w końcu skończą.

— Muszę lecieć. — Nathaniel posłał Victorii uśmiech i zaczął iść w stronę wyjścia. Mijając mnie zatrzymał się na chwilę i spojrzał w moje oczy. Patrzyliśmy się na siebie przez dłuższą chwilę. Dość szybko jednak wyrwaliśmy się z tego transu, kiwnęliśmy sobie głowami na pożegnanie i już go nie było.

Wypuściłam wstrzymane powietrze, nawet nie wiem, kiedy je wstrzymałam, i przymknęłam powieki.

— Wyczuwał napięcie między wami. — Spojrzałam na siostrę zmęczonym wzrokiem. Patrzyłam na nią przez chwilę, jednak zrezygnowałam z odpowiedzi i odwróciłam się na pięcie i zaczęłam iść w stronę schodów. Dziwne że nic nie wspomniała o moim wyglądzie zmokłej kaczki.

W pokoju od razu ściągnęłam z siebie mokre ubrania i  rzuciłam się na łóżku, przyłożyłam poduszkę do twarzy. Miałam ochotę wrzeszczeć. Co się wydarzyło? Ja i Nate, nasze usta prawie razem. Nic z tego nie rozumiem. Co by się stało gdyby Victoria nie przyszła? Dlaczego tak bardzo pragnęłam, aby nasze usta się zjednoczyły? Nie. Koniec. Nic nie wydarzyłoby się. Jesteśmy przyjaciółmi, to nic nie znaczyło. Zwykła przyjacielska bliskość.

Rozglądam się po pokoju, przydałoby się coś zmienić. Pomieszczenie jest średniej wielkości, ściany mają kolor szary, tak samo panele na podłodze oraz wielki puchaty dywan, który chroni moje stopy przed chłodem. Łóżko stoi w koncie, a przy nim niewielki regał na książki, który służy także za szafkę nocną. Naprzeciwko znajduje się nie duża toaletka. Przy ścianie gdzie znajdują się drzwi stoi szafa, w której mam pochowane wszystkie rzeczy. To chyba wszystko z moich mebli, a no i jeszcze wielka puchata poduszka, która służy za fotel, leży przy oknie, które jest niedaleko toaletki. Na ścianach wiszą zdjęcia z moimi przyjaciółmi. Mam je porozwieszane prawie w każdym zakątku pokoju. Wiele wspomnień, uwiecznionych na fotografii. Nathaniel dominuje prawie na każdej fotografii, jest go tutaj najwięcej. Znamy się najdłużej z naszej paczki. Jest w każdym aspekcie mojego życia. Zawsze ze mną a ja z nim.

Made For Each OtherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz