Rozdział XV

13K 525 31
                                    

Konkurs zbliżał się wielkimi krokami. Zostały już tylko trzy dni. Paul nie odpuszcza trenujemy dwa razy ciężej i więcej. Praktycznie mieszkamy na sali gimnastycznej. Przesiadujemy tak od rana do wieczora. Z lekcji jesteśmy zwolnieni, aby móc trenować. Jestem wyczerpana. Popadłam w rutynę. Trening, spanie, trening, spanie i tak w kółko. Na wyjścia z przyjaciółmi nie mam czasu albo jest tak zmęczona, że zasypiam od razu po powrocie do domu. Mam ostatnio problemy ze snem, zasypiam bardzo późno, przez co się nie wysypiam. Chcę żeby było już po wszystkim. W sobotę, czyli jutro mamy ostatni trening. Niedzielę mamy poświęcić na odpoczynek i przygotowanie się psychicznie do zawodów.

Ubrałam się w czarne kolarki oraz luźną koszulkę. Zjadłam szybkie śniadanie i wsiadałam do mojego autka. Dzisiaj to ja robię za taksówkę do szkoły. Wyjechałam z garażu zamykając go autopilotem i ruszyłam w stronę po przyjaciela. Stanęłam równo przy krawężniku i użyłam klaksonu, aby powiadomić o moim przybyciu. Nathaniel po pięciu minutach wyszedł z domu i usiadł na miejscu pasażera. Przywitaliśmy się i zaczęłam jechać do szkoły. W drodze słuchaliśmy piosenek puszczanych w radio i rozmawialiśmy. Praktycznie tylko rankiem mamy czas pogadać. Nathaniel ciężko trenuje do meczu koszykówki, który odbywa się trzy dni po moim konkursie. Oboje nie mamy czasu, ale zmieni się to po skończonych zawodach. Zaparkowałam na wolnym miejscu i wysiedliśmy. Podeszła do nas nasza ekipa i razem skierowaliśmy się do środka. Na korytarzy rozdzieliliśmy się ja i Luke udaliśmy się na sale, Nathaniel na boisko a Nicole i Tom na lekcje.

Po dwóch godzinach tańca Paul odesłał nas z powrotem na lekcje, żebyśmy nie mieli taki zaległości. Zaraz po zajęciach mamy znowu przyjść na salę. Udaliśmy się na matematykę i jak zwykle usiedliśmy w ostatniej ławce przy oknie. Nauczycielka rozpoczęła lekcje, ale jej gadanie przerwał jakiś chłopak wchodząc do klasy.

— Dzień dobry. Przepraszam za spóźnienie, jestem nowy i trochę się zgubiłem.

— Jak się nazywasz, chłopcze?

— Luis Grant. — Przytakuje i zapisuje coś na kartce, po czym każe mu usiąść ławkę przed nami.

W klasie zapanował szum. Dziewczyny zaczęły plotkować o tym, jaki to on jest przystojny. Fakt ma coś w sobie, ale nie mój typ. Siadając spojrzał się na mnie, po czym przeniósł wzrok na Luka, coś błysnęło w jego tęczówkach a jego kąciki ust uniosły się w zadziornym uśmiechu. Usiadł bokiem na krzesełku i przyglądał się mojemu przyjacielowi. Coś jest na rzeczy.

— Cześć. — Odezwał się i wystawił rękę w stronę Luka. Ten spojrzał się na mnie. Wzruszyłam ramionami. Chłopak uścisnął jego dłoń i przedstawił się. Luis nie musiał tego robić, bo dobrze słyszeliśmy jak mówił swoje imię do nauczycielki. Wydawało mi się, że trochę za długo przytrzymuje dłoń mojego kompana z ławki. Na mojej twarzy pojawił się uśmieszek ktoś tu komuś wpadł w oko.

Spojrzałam na Nikole i mrugnęłam do niej. Doskonale zrozumiała, co chcę jej przekazać i wystawiła kciuka w górę. Chyba zabawimy się w swatki. Chociaż nie wiem czy będziemy im potrzebne. Iskrzy między nimi i to widać gołym okiem.

— Wolisz chłopaków, prawda? — Przerywam ciszę panującą miedzy nimi.

— Melody! Nie bądź wścibska! — Warknął na mnie przyjaciel. Ja tylko wzruszyłam ramionami i wyczekiwałam odpowiedzi od naszego nowego kolegi.

— Zgadza się. — Odpowiedział niezrażony, jednak nie odwrócił wzroku od Luka. Cały czas patrzył mu w oczy. Ten zarumienił się i speszył. Zaśmiałam się pod nosem, co usłyszał i dał mi kuksańca w ramię.

— Luke też. — Mówię i uśmiecham się szerzej. — Pasujecie do siebie. Będzie z was ładna para. — Przyjaciel gromi mnie wzrokiem. Nic sobie z tego nie robię. — To, co kiedy idziecie na randkę?

— Po lekcjach. — Luis jest pewny siebie. Lubię go.

— Niestety, mamy trening, ale możecie iść po nim. Skończymy o piętnastej, więc przyjedź, bo tego pana i spraw, aby nie zapomniał tego dnia. — Puściłam mu oczko.

— Czy ja mam coś w tej sprawie do powiedzenia? — Spojrzałam na przyjaciela.

— Nie. Już wszystko ustalone. A i Luis — przeniosłam wzrok na niego — W poniedziałek mamy konkurs taneczny przyjedziesz? Luke na pewno będzie szczęśliwy. Możesz zabrać się razem z naszymi znajomymi, co ty na to?

— Z chęcią. — Odpowiada i uśmiecha się do Luka. — Lubię cię. — Zwraca się do mnie. — Widzimy się o piętnastej. — Te słowa skierował do zawstydzonego chłopaka. Ten tylko przytaknął i obniżył się trochę na krześle.

Zadzwonił dzwonek na przerwę. Nikole dołączyła do nas i razem z Luisem ruszyliśmy na poszukiwania pozostałej dwójki z naszej paczki. Przedstawiłam Granta im i resztę dnia w szkole spędziliśmy wspólnie.

Po drugim treningu tego dnia byłam naprawdę wyczerpana. Luis czekał na Luke przed wejściem i jak tylko wyszliśmy podszedł do nas i dał mu buziaka w policzek.

— Bawcie się dobrze, ale nie za dobrze. — Pogroziłam palcem. — I pamiętaj, jeśli go skrzywdzisz będziesz miał ze mną do czynienia.

Odeszłam od nich do swojego samochodu. Nathaniel dołączył do mnie po chwili ze swojego treningu i razem udaliśmy się do domu.

— Odwieźć cię do domu czy jedziesz do mnie?

— Do ciebie. — Kiwam głową i włączam się do ruchu drogowego.

Po wejściu do domu od razu skierowaliśmy się pod prysznic. Oczywiście osobno. Nathaniel skorzystał z tego na dole a ja na górze. Po odświeżeniu, położyliśmy się na moim łóżku. Nie mieliśmy na nic siły. Przymknęłam ociężałe powieki i nim się obejrzałam zasnęłam. 

Made For Each OtherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz