– Nie mogę, jestem już umówiony z Temari. – Shikamaru pokręcił głową. Co prawda już od jakiegoś czasu chciał wyskoczyć gdzieś tylko z kumplami, ale jego dziewczyna była bardzo apodyktyczna i nawet nie chciała słuchać o żadnych „męskich wieczorach". Kiba zawsze z tego powodu mu dokuczał, twierdził, że kompletnie dał się zdominować i w sumie miał trochę racji. Shikamaru westchnął. Zawsze, gdy obserwował relacje swoich rodziców, obiecywał sobie, że nie da się wcisnąć pod pantofel tak jak ojciec, a tu proszę... – Wiecie, jakie są baby. – Machnął ręką ze zrezygnowaniem.
Naruto pokiwał głową. Od razu na myśl przyszła Sakura i jej zachowanie, kiedy byli razem. Też zawsze stawiała na swoim i zazwyczaj po prostu dostawała to, czego chciała. Naruto dopiero po pewnym czasie, kiedy już odchorował ten związek, zdał sobie sprawę, że tak było, bo on jej po prostu na to pozwalał. Ale no cóż... Był zakochany, a przynajmniej tak mu się wydawało, więc chętnie ustępował jej w większości rzeczy. Z Sasuke było zupełnie inaczej... Jemu nie ustąpiłby choćby dla zasady. Uśmiechnął się sam do siebie. Byli rywalami i to się nie zmieniało nawet w najbardziej intymnych momentach.
– Nie wiem, z czego ty się tak cieszysz, młotku. – Sasuke wzruszył ramionami. Chcą nie chcąc, przypomniał sobie te wszystkie sytuacje z początków zeszłego roku. Naruto chodził nieprzytomny i nie skupiał się wystarczająco na treningu. I ciągle gapił się na Sakurę jak cielę na malowane wrota. To jego zauroczenie naprawdę go wtedy irytowało. No zachowywał się jak zakochany kretyn, inaczej tego nazwać nie było można. Co prawda niektórzy uważali ich za bardzo ładną parę, ale Sasuke wiedział swoje. Dał się omotać i tyle. On sam w życiu nie dopuściłby, żeby jakaś dziewczyna wlazła mu na głowę. Nigdy do tej pory nie był w prawdziwym związku, nigdy też nic nikomu nie obiecywał. No dobra, obiecywał. Świetny seks, nic więcej.
– Może faktycznie lepiej zostać gejem? – Shikamaru zastanowił się na głos. – Chociaż w sumie nie. Biorąc pod uwagę zachowanie takiego Kiby, czy choćby twoje, Naruto, to byłaby prawdziwa trauma – bardzo szybko się rozmyślił.
– Coś ty powiedział?! – zareagował gwałtownie Naruto, marszcząc nos. Że niby jego zachowanie? A co z nim było nie tak?
– Nic, nic! – Shikamaru podniósł ręce w geście obronnym, widząc morderczą intencję w spojrzeniu niebieskich oczu przyjaciela. – Tyle tylko, że czasem jesteście gorsi niż zaraza morowa – mruknął pod nosem. To była szczera prawda. Jeszcze w odosobnieniu dawka ich „świetnych pomysłów" była dopuszczalna, ale razem stanowili chodzącą katastrofę.
Naruto burknął coś tylko się i spojrzał na Sasuke, który nawet nie stwarzał pozorów zachowania powagi. Opierał się tylko nonszalancko o stół i uśmiechał się ironicznie.
– Ty też masz mi coś do powiedzenia? – zapytał, patrząc na niego spod byka.
– Ja? Skąd. – Sasuke najwyraźniej nie zamierzał się na ten temat wypowiadać.
Naruto prychnął. No co za drań! Mógłby stanąć w jego obronie, końcu byli razem. Powinien... Taa, powinien.... Sasuke chyba nigdy nie robił tego, co powinien, a tylko to, co chciał. I choć Naruto nie przyznałby tego głośno, to mu się chyba nawet podobało. W końcu oni nigdy nie byli i nie będą normalną parą. Bo kto normalny związałby się z takim draniem?!
Chciał już coś powiedzieć na ten temat, ale nim zdążył otworzyć usta, rozległ się kolejny dzwonek do drzwi. Zdezorientowany spojrzał najpierw na Sasuke, potem na Shikamaru – jakby to oni mieli mu coś wyjaśnić – a dopiero na końcu przez wizjer.
– To Kiba – poinformował zdumiony i po chwili otworzył drzwi. No to już było dziwne. Nagle każdy, ot tak, postanowił go odwiedzić? Zwykle zgadywali się najpierw przez telefon, niezapowiedziane wizyty były naprawdę rzadkością.

CZYTASZ
Rywale (SasuNaru)
FanfictionIch właściwa historia zaczyna się pocałunkiem w auli pełnej studentów, pocałunkiem, który bynajmniej nie jest przypadkowy. To raczej wynik premedytacji, tłumionego gniewu i nienawiści. Czy słusznej? Sasuke i Naruto tym razem jako studenci Akademi Wy...