Rywale - rozdział 31

2.4K 202 67
                                    

Jak już tak ładnie komentujecie, wklejam dzisiaj jeszcze jeden rozdział Rywali. Mam jeszcze kilka, powinno pójść szybko, dlatego jak tylko poprawię, to dodam następny. I tak do rozdziału 50 - potem muszę dopiero napisać kolejną część.

Ale SasuNaru Hiden nadal będzie publikowane raz na tydzień.


Itachi Uchiha prowadził samochód spokojnie, trzymając obie ręce na kierownicy. Zachowanie wręcz podręcznikowe, tak uczą jeździć na kursach, ale w jego przypadku wynikało to głownie z nerwów. Dłonie mu się lekko trzęsły, więc musiał uważać, żeby nie spowodować żadnego wypadku. Nie włączył radia i nie nucił pod nosem, jak to miał w zwyczaju. Tym razem musiał skupić się na drodze oraz na tym, co powiedzieć Sakurze. Nie było to łatwe zadanie, tym bardziej, że nie wiedział, czy dziewczyna nie wyrzuci go z domu, zanim w ogóle zdąży otworzyć usta. Sakura była porywcza, z czego Itachi doskonale zdawał sobie sprawę, ale między innymi za to ją właśnie lubił. Choć „lubił" to chyba zbyt mało powiedziane. Odetchnął głęboko i zredukował bieg, bo właśnie wjeżdżał na rondo. Miał w tym momencie dużo sobie do zarzucenia. Zachował się jak bałwan, to nie podlegało dyskusji. Choć Sasori był zdania, że taka jest normalna reakcja każdego faceta na wieść o nieplanowanej ciąży, dla Itachiego nie stanowiło to żadnego usprawiedliwienia. On, zawsze odpowiedzialny za innych, tym razem zwyczajnie dał plamę.

Zatrzymał się na czerwonym świetle i przymknął oczy. Wczorajszy wieczór spędził w towarzystwie znajomych i poinformował ich o tym, że zostanie ojcem. Początkowe reakcje były różne, ale po którymś z kolei drinku wszyscy zgodnie przyznali, że nie będzie tak źle. W końcu każdy mężczyzna musi kiedyś, jak stwierdził nie najtrzeźwiejszy już Deidara: „zasadzić dom, spłodzić drzewo i wybudować syna". Itachi mimo wszystko uśmiechnął się na wspomnienie tamtych słów i skręcił w uliczkę domków jednorodzinnych.

Parkując przed domem Sakury, z wrażenia omal nie uderzył w żywopłot, widząc na miejscu obok Hondę Sasuke. Zgasił silnik i chwytając z siedzenia pasażera kurtkę, wysiadł z samochodu. Jeszcze raz rzucił okiem na tablicę rejestracyjną. Nie mogło być mowy o pomyłce. To na pewno było auto jego brata, tylko co on tu robił?

Znudzony Naruto zmienił stację radiową, ale jak na złość nic ciekawego nigdzie nie mógł znaleźć. Westchnął i obrócił głowę w lewo, chcąc po raz któryś z kolei sprawdzić, czy Sasuke przypadkiem nie wraca. Jednak tym razem, zamiast drzwi domu państwa Hauno, zobaczył głowę drugiego z braci Uchiha.

Itachi, także zdziwiony widokiem Naruto w samochodzie, otworzył drzwi i zajrzał do środka.

– Cześć, gdzie Sasuke – spytał od razu.

– Cześć. – Naruto, którego kurtka leżała z tylu, zadrżał lekko przez powiew zimnego powietrza.

Itachi, widząc to, usiadł na miejscu kierowcy i zatrzasnął drzwi.

– No więc? – ponaglił.

– U Sakury. – Naruto wzruszył ramionami. Nie było sensu kłamać, zaraz pewnie i tak spotka tam Sasuke.

Itachi zmarszczył brwi.

– Po co tam poszedł? – Nie rozumiał, dlaczego jego brat miałby rozmawiać z Sakura. Przecież jej nie znosił. Co mu odbiło, żeby urządzać sobie do niej jakieś wycieczki.

– Mieliśmy pewien problem – mruknął Naruto, chwilę później dopiero zdając sobie sprawę z tego, że w tym wypadku dziwnie zabrzmiało użycie liczby mnogiej. Mając nadzieję, że Itachi nie zwróci na to uwagi, streścił w kilku słowach dzisiejszą sytuację.

Rywale (SasuNaru)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz