Naruto oddał pocałunek z pasją, a ręce Sasuke na powrót znalazły się pod mokrą koszulką. Była ona zdecydowanie zbędnym tu elementem, tym bardziej, że przylegał do niego całym ciałem i wkrótce także jego granatowy t-shirt zrobił się wilgotny.
– To ci nie będzie potrzebne – wymamrotał, pozbawiając Naruto górnej części garderoby. Znów zaczynało go ogarniać pożądanie, tak bardzo pragnął tej bliskości, tyle razy to sobie wyobrażał...
Naruto lekko drgnął, ale nie zaprotestował. Czuł, jak język Sasuke błądzi po jego szyi, przyprawiając o fale gorąca, rozlewające się wzdłuż kręgosłupa. Teraz wiedział, dlaczego ilekroć był w pobliżu, jego ciało reagowało w taki, a nie inny sposób. Przypomniał sobie moment, gdy zobaczył go wychodzącego spod prysznica. Cholera, miał już dwadzieścia lat, a nikt nigdy tak na niego nie działał. Żadna dziewczyna, nawet ta, na której punkcie kiedyś oszalał.
– Sasuke – jęknął, gdy tamten pociągnął go za włosy.
– Mm? – Sasuke poczuł jak Naruto drży, po chwili jednak jakby próbował się odsunąć, co skutecznie mu uniemożliwił. Nie miał najmniejszego zamiaru go puścić.
– Bo ja... Apsik!!! – Zdążył jeszcze tylko zasłonić twarz rękoma, gdy kichnął.
Sasuke spojrzał na niego zaskoczony, jego oczy wydawały się być lekko zamglone.
– Ładnie młotku, znowu się załatwiłeś – stwierdził po chwili, swoim zwykłym, złośliwym tonem, tak naprawdę próbując jednak ukryć zawód, że coś tak prozaicznego jak katar, popsuło taki moment. Cholera, że też akurat teraz, gdy miał zamiar wcielić swoje senne fantazje w życie. A niech to!
– Nie mów na mnie... Apsik!... Młotku...
– Musiałeś leźć w tym deszczu? – Sasuke znalazł na półce chusteczki i podsunął mu pod nos.
– Jakoś przed chwilą ci to nie przeszkadzało. – Naruto wytarł nos, siadając na krześle. Jemu też karat był w tym momencie nie na rękę, ale to akurat nie było od niego zależne.
– Przed chwilą nie byłem przez ciebie osmarkany – odgryzł się Sasuke.
– Oj, nie przesadzaj, przecież nie kichnąłem... Apsik!... Na ciebie.
– Rozsiewasz mi tu zarazki. – Sasuke podszedł do szafy, czegoś w niej szukając. Po chwili rzucił w rywala granatowym, puchatym ręcznikiem. – Wytrzyj się, trzeba było wcześniej pomyśleć i nie siedzieć w mokrej kurtce.
Naruto wzruszył ramionami i poczochrał włosy żeby je choć trochę wysuszyć. Sasuke wciąż stał przy meblu, jakby się nad czymś zastanawiając. Po chwili sięgnął ręką wyżej i wyjął ze sterty ubrań coś pomarańczowego.
– To twoje. – Położył na blacie biurka, nie patrząc przy tym na Naruto.
Ten spojrzał i uniósł brwi.
– Skąd masz moją koszulkę? – spytał zdziwiony, biorąc ją do ręki. Na pewno była jego. Miała charakterystyczny motyw czarnego wiru z przodu. Dostał ją kiedyś na urodziny, już nawet nie pamiętał od kogo. Myślał, ze po prostu gdzieś ją zgubił.
– Zostawiłeś kiedyś w szatni.
– To dlaczego mi jej nie oddałeś? – Ta odpowiedź nie do końca cokolwiek wyjaśniała.
Sasuke wykonał ręką jakiś nieokreślony ruch i wzruszył ramionami. Sam nie wiedział tak naprawdę, dlaczego tego nie zrobił. Mógł przecież wrzucić mu ją do szafki na basenie.
![](https://img.wattpad.com/cover/105763820-288-k252023.jpg)
CZYTASZ
Rywale (SasuNaru)
FanfictionIch właściwa historia zaczyna się pocałunkiem w auli pełnej studentów, pocałunkiem, który bynajmniej nie jest przypadkowy. To raczej wynik premedytacji, tłumionego gniewu i nienawiści. Czy słusznej? Sasuke i Naruto tym razem jako studenci Akademi Wy...