Rywale -rozdział 18

2.8K 229 68
                                    

Naruto wysiadł na przystanku autobusowym tuż obok uczelni. Pogoda nie sprzyjała spacerom ani jeździe na rowerze, więc za dużego wyboru jeżeli chodzi o środek transportu nie miał. Poprawił plecak na ramieniu i ruszył, wymijając po drodze innych studentów. Nie chciał się spóźnić, tym bardziej, że pierwsze zajęcia były z Tsunade, a jej wolał nie podpaść po raz kolejny.

Aula była już prawie pełna. Rozejrzał się, szukając wzrokiem Kiby i Shikamaru. Wczoraj miał w telefonie czternaście nieodebranych połączeń, z czego jedenaście było właśnie od niego. Nie słyszał dźwięku powiadomienia, bo wyciszył komórkę, kiedy w piątek wieczorem oglądali z Sasuke film. Z Sasuke... Naruto poczuł, jak robi mu się gorąco, zwłaszcza, że właśnie go dostrzegł. Trzymał głowę opartą na rekach i miał przymknięte oczy. Najwyraźniej go nie zauważył. Naruto uznał, że porozmawia z nim później, bo właśnie Kiba machał do niego, robiąc przy tym dziwne miny. Ruszył na górę, ale gdy przechodził obok jednego z pierwszych rzędów, silne ramie pociągnęło go na najbliższe siedzenie. Tego kompletnie się nie spodziewał, dlatego stracił równowagę i wyrżnął ręką w pulpit.

– Ała, draniu – jęknął, rozmasowując sobie łokieć i podnosząc z podłogi plecak, który zsunął mu się z ramienia. – Co ty wyprawiasz?

– Siadaj na tyłku – warknął Sasuke, nie zamierzając najwyraźniej nic tłumaczyć.

– Tylko... – Naruto odwrócił głowę, szukając wzrokiem przyjaciół. Kiba stał z otwartymi ustami, ale po chwili chyba Shikamaru powiedział mu, że głupio wygląda, bo usiadł. Zaczął za to machać rękoma i go przywoływać. – Sasuke, ja muszę...

– Nic nie musisz – ten nie pozwolił mu nawet dokończyć. – Trzeba opracować nową taktykę na treningi – stwierdził i wlepił wzrok w ścianę, bo niebieskie oczy spojrzały na niego w niekłamanym zdziwieniu, a po chwili usta ich właściciela zaczęły niebezpiecznie drgać, jakby miał zamiar się roześmiać.

– Wiesz co, draniu? Nie sadziłem, że ty... To znaczy, że będziesz się do mnie przyznawał. Chociaż i tak udajesz, że wcale nie o to chodzi – wyszczerzył zęby Naruto, lokując się wygodnie i wyciągając zeszyt.

– Oj, zamknij się. Po prostu siedź.

– Kto by pomyślał, że ty... – nie dokończył, bo papierowa kulka trafiła go w kark.

Odwrócił głowę. To Kiba rzucał. Naruto machnął mu tylko ręką, żeby nie przeszkadzał, ale tamten najwidoczniej nie zrozumiał, bo chwilę później następny pociska uderzył, tym razem w ucho. Naruto starał się ignorować te próby zwrócenia uwagi, ale jego przyjaciel najwyraźniej nie zamierzał dać za wygraną.

– Twój kolega ma problemy emocjonalne? – syknął Sasuke, gdy kolejna kulka przeleciała mu nad ramieniem i spadła na pulpit.

– Nie przejmuj się, pogadam z nim później. – Naruto jeszcze raz machnął do Kiby, dając do zrozumienia, że zobaczą się po wykładzie. Niestety, on najwyraźniej miał to gdzieś, bo właśnie zwijał następny skrawek papieru, śliniąc go przy tym.

Pac. Tym razem trafił Sasuke w głowę.

– Co za... – Sasuke chwycił zeszyt Naruto i wcelował wprost w nos Kiby. Trafił idealnie, a Naruto skulił się ze śmiechu, udając, że coś mu spadło na podłogę. Kątem oka dostrzegł tylko, jak Kiba chwyta się za twarz, a następnie zgina rękę w łokciu i wystawia środkowy palec. Sasuke zapewne coś by na to odpowiedział, gdyby nie Tsunade, która właśnie weszła do auli i z miejsca zażądała ciszy.

– Naruto, jesteś chory? – Kiba chodził dookoła niego, przyglądając się mu, jakby był jakimś eksponatem muzealnym. Stanęli, a właściwie to tylko Naruto stanął, bo Kiba ciągle dreptał, naprzeciwko jednej z ławek przed uczelnią. Co prawda nie było najcieplej, ale przynajmniej przestało padać.

Rywale (SasuNaru)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz