Witam. Jakoś ostatnio tak się zafiksowałam na Hidenie i kanonie, że ciężko było mi się zabrać za Rywali. Ale w końcu udało się:)
Tak jakoś wyszło, że i tu i w Hidenie akcja dzieje się w szpitalu. Ostatnio w ogóle dużo motywów (jak choćby ten ze sprzątaniem) jest podobnych, ale to akurat przypadek, że tak się zeszło w czasie:)
Jak ktoś jeszcze pamięta o tym ff, to zapraszam na kolejny rozdział:)
Szpitalny korytarz przed blokiem operacyjnym był o tej porze prawie pusty. Naruto siedział na jednym z krzesełek i czekał na Sasuke. Dopiero po półgodzinie odkąd tu przyjechał, udało mu się do niego dodzwonić. Nie miał pojęcia, co z Itachim, lekarze nie chcieli udzielić mu żadnych informacji, dowiedział jedynie od jednej z pielęgniarek, że został zabrany na blok.
Na miejscu, w parku, oprócz karetki pojawiła się też policja, dlatego musiał złożyć wstępne zeznania. Choć tak naprawdę nic nie wiedział. Słyszał jednak, co mówiły między sobą inne osoby, które też tam były. Ktoś słyszał, jak najprawdopodobniej któryś z napastników krzyknął: „to nie on", niektórzy widzieli też kilku uciekających chłopaków.
To nie on... To nie on... Naruto też w pierwszej chwili myślał, że to nie Itachi. Był przekonany, że to Sasuke. Serce prawie mu wtedy stanęło, kiedy zobaczył go nieprzytomnego i zakrwawionego. A jeśli nawet on przez chwilę ich pomylił, bo Itachi miał na sobie charakterystyczną kurtkę Sasuke i na wpół jeszcze naciągnięty na głowę kaptur, to co, jeżeli ci napastnicy pomyśleli tak samo? Jeżeli chcieli dorwać właśnie Sasuke? Zacisnął ręce na brzegu niebieskiego plastikowego krzesełka. Coraz gorsze myśli zaczęły przychodzić mu do głowy, a żołądek nieprzyjemnie się zacisnął.
Poderwał się z miejsca, gdy drzwi na blok operacyjny się otworzyły, ale wybiegł stamtąd tylko jakiś młody mężczyzna w stroju pielęgniarza. Naruto chciał go o coś zapytać, ale ten nie zwrócił na niego uwagi.
Chwilę później w szpitalu w końcu pojawił się Sasuke. Był bardzo zdenerwowany. Naruto omal nie rzucił się na niego, widząc, że poza tym jest cały i zdrowy. Powstrzymał się jedynie dlatego, że tam, za drzwiami, Itachi być może nawet walczył o życie.
– Dowiedziałeś się czegoś? – zapytał, gdy Sasuke zdjął kurtkę i rzucił ją na krzesło.
– Nikt nic nie wie, poza tym, że stan, kiedy go tu przywieźli ponad godzinę temu, był ciężki. Kazali mi czekać i rozmawiać z lekarzem. – Sasuke usiadł i oparł głowę na rękach. – Jak to się w ogóle stało?
– Nie wiem – Naruto pokręcił głową. – Miałem pomóc Itachiemu składać te meble, poszedłem na skróty przez park. Zobaczyłem jakichś ludzi i... – zawahał się.
Powinien powiedzieć Sasuke, że pierwsze co pomyślał, że to był on? Z jednej strony nie chciał go jeszcze bardziej denerwować, z drugiej powinien jednak wiedzieć. Zresztą, prędzej czy później i tak się dowie od policji. – I myślałem, że to ty tam leżysz! – Znów przełknął ciężko na wspomnienie tego uczucia panicznego lęku.
– Itachi miał na sobie twoją kurtkę, a jego twarz była cała we krwi.
– Kurwa mać – zaklął Sasuke, wstając z miejsca.
– Poza tym... – Naruto uznał, że powinien powiedzieć wszystko, co wie. – Ktoś z tych ludzi słyszał, że krzyczeli: „to nie on"... Myślisz, że mogli go z tobą pomylić?
Sasuke spojrzał na Naruto. Nie miał pojęcia. Równie dobrze mógł to być po prostu zbieg okoliczności. A jeżeli nie, to...
– Masz jakichś wrogów? – usłyszał.
CZYTASZ
Rywale (SasuNaru)
FanficIch właściwa historia zaczyna się pocałunkiem w auli pełnej studentów, pocałunkiem, który bynajmniej nie jest przypadkowy. To raczej wynik premedytacji, tłumionego gniewu i nienawiści. Czy słusznej? Sasuke i Naruto tym razem jako studenci Akademi Wy...