Rozdział nie do końca wyszedł tak, jakbym chciał, ale wklejam już bez przeciągania. Jak się zacznę nad nim zastanawiać, to nic nie wrzucę.
Wiem, że przerwa była długa, następne – już końcowe – postaram się dodac dużo szybciej.
Miłego czytania – o ile ktoś to jeszcze tutaj czyta:)
Styczniowe dni mijały bardzo szybko. Nie dość, że codziennie rano mieli dodatkowe treningi, to jeszcze musieli to pogodzić z nauką do sesji, na co Naruto codziennie narzekał. Kilka przedmiotów było jego zdaniem zupełnie zbędnych i gdyby nie Sasuke, ślęczałby bezproduktywnie nad notatkami z jakimiś wykresami. Na szczęście Sasuke był i póki co nie wspominał o wyprowadzce. Zwłaszcza po tym, jak w Nowy Rok Naruto, widząc jego na wpół spakowaną torbę, zrobił mu o to awanturę. I tego dnia nie było seksu nawet na zgodę...
Mimo że wszystko układało się naprawdę dobrze, to jednak z tygodnia na tydzień obaj czuli, że w tej malutkiej kawalerce zaczyna się robić za ciasno. Sasuke przywiózł więcej swoich rzeczy, na które zwyczajnie brakowało już miejsca w szafie, a książki i notatki leżały porozwalane dosłownie wszędzie. I to tak, że ciągle się o nie potykali. Ciągle też kłócili się o jedzenie, bo Naruto był przyzwyczajony do żywienia się zupkami instant i pizzą, a Sasuke wolał coś bardziej zróżnicowanego.
Żaden jednak nie zaczynał tematu. Sasuke dlatego, że mimo iż ten bałagan naprawdę działał mu na nerwy, przyzwyczaił się do mieszkania i codziennego spania z Naruto w jednym łóżku, Naruto – bo nie wyobrażał sobie, że Sasuke mógłby zostawić go tu samego. Mała bo mała kawalerka, po jego wyprowadzce na pewno sprawiałaby wrażenie pustki.
– Naruto, do cholery – warknął Sasuke, gdy po otworzeniu szafy kilka rzeczy spadło mu na głowę. – Miałeś składać swoje rzeczy!
Ile razy jeszcze miał tłumaczyć, że upychanie byle jak i na siłę rzeczy jest beznadziejnym rozwiązaniem. Gdyby wszystko było poskładane i uporządkowane, od razu zrobiłoby się więcej miejsca. Niestety, Naruto zazwyczaj tylko kiwał głową, gdy mu to mówił, a potem i tak robił po swojemu.
– Ty mnie w ogóle słuchasz? – Sasuke zirytował się jeszcze bardziej, gdy zobaczył Naruto siedzącego na łóżku przed komputerem i to w słuchawkach na uszach.
– Co? – Naruto zareagował dopiero, gdy Sasuke zatrzasnął mu laptopa przed nosem. – Draniu, co ty robisz. W końcu mamy dzień wolnego, a ty marudzisz od samego rana.
– Właśnie. Mamy dzień wolnego. Co mieliśmy zrobić w pierwszy wolny dzień? – Sasuke zdjął mu słuchawki.
– Pranie? – Naruto wzruszył ramionami. Jego zdaniem Sasuke naprawdę przesadzał. Powinien trochę wyluzować, zwłaszcza że niedługo sesja i zawody, a wtedy stresu będzie aż nadto. A on od tygodnia zawracał mu głowę porządkami. Jakby to naprawdę było najważniejsze.
Sasuke tylko pokręcił głową i wrócił do przedpokoju. Po chwili, już ubrany w kurtkę, z torbą w ręku, poinformował Naruto, że jedzie do domu.
– Co? – Naruto skoczył, jak oparzony.
– Jadę do domu – powtórzył Sasuke, ubierając buty.
– Draniu, jak ja ci zaraz...
– Jadę po resztę rzeczy – Sasuke westchnął cierpiętniczo. Ten młotek naprawdę go nie słuchał, bo mówił o tym już wczoraj. Miał w domu jeszcze kilka rzeczy, jak choćby zimowe bluzy, więc bez względu na brak miejsca, musiał je sobie przywieźć. Mróz w tym roku był wyjątkowo dokuczliwy, a biorąc pod uwagę, że codziennie rano musiał skrobać szyby w samochodzie, ciepłe ubrania były niezbędne. – Jak chcesz, możesz jechać ze mną.

CZYTASZ
Rywale (SasuNaru)
Fiksi PenggemarIch właściwa historia zaczyna się pocałunkiem w auli pełnej studentów, pocałunkiem, który bynajmniej nie jest przypadkowy. To raczej wynik premedytacji, tłumionego gniewu i nienawiści. Czy słusznej? Sasuke i Naruto tym razem jako studenci Akademi Wy...