𝓡𝓸𝔃𝓭𝔃𝓲𝓪ł 𝓹𝓲𝓮𝓻𝔀𝓼𝔃𝔂

6.1K 285 63
                                    


Pewnego dnia zostałem wezwany do Państwowego laboratorium w Seul. Jest tam wiele dziwnych urządzeń i zwierząt jeśli można je tak nazwać. Od samego wejścia do budynku przywitał mnie wesoły mężczyzna w białym fartuchu z okularami na nosie i włosami postawionymi na wszystkie strony.

-Dzień dobry! -rzekł energicznie poprawiając okulary, które zsunęły mu się z nosa.

-Dzień dobry-  odpowiedziałem spokojnie rozglądając się po pomieszczeniu. Zewsząd  migotały kolorowe światła, po podłodze biegały ... króliki połączone z żabami ? Nad moją głową przelatywały ptako szczury, a tego wszystkiego pilnowali ludzie w dziwnych uniformach.

-... genetyczne jest na prawde trudne i niebezpieczne, ale warto . - popatrzył na mnie .

- Emm... zgadzam sie z Panem , Panie ...?

-A tak ! Profesor Wonka. Miło mi Pana poznać panie Park - złapał moją dłoń i energicznie nią potrząsną.

-Mnie także profesorze Wonka - ten człowiek napawde mnie zadziwia .

- Mam dla Pana propozycje,ale to na końcu- klasną w dłonie i wprowadził mnie w intrygę.

- Dobrze. Chodźmy najpierw do sali genetycznej .Łączymy tam komórki dwóch różnych gatunków by sprawdzić co z tego wyjdzie . Niektóre z nowych są naprawdę zadziwiające. Niech Pan spojrzy na Lucy - wskazał dłonią na zwierze, które nage zjawiło się pod jego stopami - Jest to połączenie owcy białej i psa rasy Shitsu. Widzi Pan jakie to słodkie?- jego wzrok powędrował na mała puchatą kuleczkę, którą aktualne trzymał na rękach .

- Tak, jest do prawdy urocza- odważyłem się dotknąć to puchate coś. Była jak wata cukrowa.

A więc chodźmy dalej- puścił i zwierzę i ręką pokazał, że mam iść za nim. - Tutaj znajduje się pomieszczenie, w którym ustalamy wytrzymałość, zdrowie i agresywność nowopowstałych istot- mój wzrok padł na dziwną maszynę w której siedziało...coś. Nie ważne. Poszliśmy dalej.

-Widzę, że Pan ciągle myśli o tym co powiedziałem na początku-popatrzył na mnie tymi bystrymi oczami zza okularów.

-Tak. Jestem ciekaw co ma mi Pan do zaoferowania-przyznałem poluźniając krawat.

-No to chodźmy-złapał mnie za rękę co było co najmniej dziwne, ale tutaj wszystko jest możliwe. Wpadliśmy prawię na metalowe drzwi na których widniał napis ,,NIEBEZPIECZEŃSTWO".-Ten napis to tylko tak dla uwagi żeby nie wchodził ktoś nieproszony- zaśmiał się wyjmując pulę kluczy. Wiedziałem co się szykuje.

-Ten nie, ten też nie, nie, nie, a ten  skąd się tu wziął? Nie, nie, nie, hmm ten też nie, o mam!-nareszcie.

-Zapraszam-otworzył drzwi...

Hybryda|| ChanBaek X JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz