37

1.7K 110 30
                                    

Hah czytając poprzedni rozdział, okazało się, że dodała się tylko połowa, a w tej drugiej była kluczowa akcja do dalszych rozdziałów, więc teraz chanbaek, a później wrócimy do innych shipów. Wybaczcie moje niedopatrzenie.

Pov. Park Chanyeol

- O czym mówisz?- Zadałem pytanie w stronę Oh'a.
- Masz szramy na policzku.
- To Byun.
- Ah tak?- Parsknął- dobrze wiedzieć, że nie czuje się przy tobie dobrze, gdy go wykorzystujesz!
- Co? Cholera, wystraszyłem go i mnie podrapał- zmarszczyłem brwi.
- Akurat.
- Nie snuj jakichś nieprawdziwych historii.
- Znam cię i wiem do czego jesteś zdolny- wytknął mi.
- Dzieciaku, nie możesz zrozumieć, że próbuję się zmienić? Sam to zaproponowałeś!
- Mam ci wierzyć, że od tak nagle zmieniłeś swoje nastawienie?
- Przestań się wtrącać, okay?
- Po prostu przyznaj, że widzisz w nim tylko swoją zabawkę seksualną.
- Kurwa, Sehun nie. Znowu zaczynasz.
- Ten temat boli cię dlatego, że to prawda!
- A nawet jeśli to chuj ci do tego!- Wstałem- Baekhyun może zostać moją zabawką i nic z tym nie zrobisz, bo należy do mnie.- W pomieszczeniu zapadła cisza i mogłem zauważyć, jak starsi zakrywają uszy swoim hybrydom i przytulają je do siebie- pierdolcie się wszyscy, ten gówniarz nie powinien was obchodzić- odwróciłem się na pięcie i ruszyłem w stronę pokoju. Trzasnąłem drzwiami wchodząc do niego. Baek właśnie wiązał sznurówki u butów, a raczej próbował. Zapewne usłyszał, że wróciłem i podniósł na mnie wzrok. Jego ogonek szybko się poruszył.
- Może pan mi pomóc?
- Nie umiesz nawet zawiązać butów? Co za oferma- podszedłem do kota kucając przed nim. Złapałem go mocno za kostkę przysuwając ją bliżej siebie. Na początku chciał ją wyrwać, ale wzmocniłem uścisk, więc się poddał. Jego uszka opadły i zaczął cicho podciągać nosem- nie rycz. Wstawaj, nie mamy czasu, a nie mam zamiaru niańczyć cię całą noc.- Spojrzał na mnie z niezrozumieniem- no wstawaj powiedziałem!- Chłopak podniósł się gwałtownie o mało się nie wywracając i ruszył za mną do korytarza. Założyłem na siebie płaszcz i wyszedłem kierując się do auta. Wiedziałem, że chłopak podąża za mną, bo słyszałem jego kroki uderzające w chodnik. Wsiadłem do samochodu, a gdy usłyszałem trzask drzwi obok odpaliłem samochód i kierowałem się w stronę klubu. Jechałem dosyć szybko, ale znałem drogę na pamięć. Gdy byliśmy młodsi często w trakcie krótkich pobytów tutaj odwiedzaliśmy ten klub, ale wtedy moja obecność tutaj skłaniała się do przygody na jedną noc. Byłem cholernie zły na Oh'a za jego osądy, ale nie mogłem odciąć się od chłopca, który siedział obok mnie. Kątem oka spojrzałem na niego. Obgryzał nerwowo skórki wokół paznokci. Wiedziałem, że przy każdym kontakcie z wodą będzie czuł niemiłe szczypanie, więc ująłem jego małą dłoń odsuwając ją od jego ust. Zadrżał niebezpiecznie, ale nie mogłem pozwolić na jego krzywdę. Dojechaliśmy na miejsce. Wysiadłem z auta stając przed budynkiem oświetlonym neonami. Do moich uszu dochodziła huczna muzyka, która była stłumiona przed ściany lokalu. Chciałem ruszyć w stronę wejścia, ale poczułem uchwyt na moim płaszczu. No tak. Baek. Odwróciłem się w jego stronę widząc, jak drży z zimna. Jak mogłem niedopilnować, by ubrał coś cieplejszego. Zniżyłem się do jego poziomu. Chwyciłem mocno jego biodra unosząc malucha do góry. Na początku nie wiedział, co się dzieje, ale gdy poczuł ciepło mojej klatki piersiowej ufnie się w nią wtulił. Wszedłem z nim na rękach do klubu kiwając w stronę ochroniarza głową. Znaliśmy się bardzo dobrze, to właśnie on znajdował dla mnie uroczych chłopców do pieprzenia na jedną noc. Uśmiechnął się wrednie widząc, że mam przy sobie małego chłopaka. Zapewne sądził, że to moja dzisiejsza zdobycz, ale prawda była inna. Nie chciałem odwodzić go od jego myślenia, więc odwzajemniłem uśmiech i wszedłem do środka. Od razu udałem się do baru, gdzie usiadłem na wysokim krzesełku z Byunem na kolanach.
- Cześć Chanyeol!- Usłyszałem dobrze znany mi głos. To Johnny. Tutejszy barman- stary, dawno cię tutaj nie było.
- To wszystko przez pracę, jest jej coraz więcej, sam rozumiesz.
- W porządku- stanął przede mną robiąc kolejnego drinka dla któregoś z klientów- kogo dzisiaj przyprowadziłeś? Wygląda na dużo młodszego niż wcześniejsze twoje zabawki- zaśmiał się czysto i dźwięcznie.
- To nie moja zabawka Johnny- wywróciłem oczami- to mój podopieczny, Baekhyun.
- Co? Mówisz mi, że Park Chanyeol, łamacz chłopięcych serc i powód bólu ich tyłków wziął jakiegoś dzieciaka pod opiekę? Żartujesz sobie ze mnie.
- Ani trochę. Poza tym, przestań. Sehun ciągle wytyka mi to, jak się zachowywałem, ale spójrz na niego- mój wzrok wylądował na Byunie, który zaciekawiony rozglądał się po kolorowym pomieszczeniu- jest tak kruchy i uroczy, że nie mogłem mu się oprzeć, a przeszedł wiele. Nie zamierzam sprawiać mu bólu, ani nic w tym stylu.
- Nie wygląda na płochliwego.
- Aktualnie jest w takim...dziwnym okresie. To hybryda laboratoryjna. Ma ruję.
- Tak, jak koty i inne takie?
- Dokładnie tak.
- Stary, dlaczego nie wykorzystasz tego faktu?
- Już ci coś mówiłem.
- Dobra, dobra- uniósł ręce w obronnym geście.
- Okay, muszę iść do łazienki. Przypilnujesz go?- Zapytałem sadzając malucha na krześle obok.
- Jasne.
- Posłuchaj mnie Baekkie- pogłaskałem go po włosach.- Muszę iść do łazienki, zaraz wrócę, a ty siedź tutaj grzecznie i nie rozmawiaj z obcymi okay? Słuchaj się Johnnego Hyunga, bo on jest miły- pokazałem mu mężczyznę, a on spojrzał na niego i lekko się uśmiechnął. Pocałowałem chłopca w czoło i udałem się do łazienki.

Pov. Baekhyun

Gdy pan Chanyeol mnie zostawił oparłem swoje ręce na blacie, przy którym siedziałem. Rozglądałem się dookoła podziwiając wystrój. Było tutaj bardzo dużo osób. Muzyka była trochę za głośnia i ciągle musiałem kłaść swoje uszy po sobie, by nie uszkodzić sobie słuchu. Bawiłem się swoim ogonkiem, kiedy usłyszałem głos nad sobą.
- Hej, maluchu. Chcesz coś do picia?- Zapytał wysoki mężczyzna za barem. Pan Chanyeol powiedział, że on jest miły, więc zgodnie z prawdą pokiwałem głową na ,,tak".- Soku?
- Tak, poproszę- musiałem być grzeczny. Nie chciałem, by mój opiekun był znowu zły. Przedtem okrzyczał mnie, bo nie umiałem zawiązać butów, ale to nie moja wina, że nikt mnie tego nie nauczył. Nie lubię, gdy mój Hyung krzyczy. Wtedy strasznie boję się, że coś mi zrobi i poczuję sie, jak w laboratorium. Przed moją twarzą została postawiona wysoka szklanka wypełniona sokiem. Chwyciłem ją niepewnie w ręce- dziękuję.
- Nie ma za co słodziaku, muszę iść obsłużyć resztę klientów. Posiedzisz chwilę sam?
-Tak- szczerze trochę bałem się siedzieć tutaj bez nikogo, zwłaszcza, że nikogo oprócz mojego Pana i Johnnego Hyunga nie znałem. Mężczyzna odszedł ode mnie udając się na drugi koniec długiego stołu. Machałem nogami w powietrzu nucąc pod nosem piosenkę, którą usłyszałem dzisiaj z grającej skrzyneczki. Zastanawiałem się, gdzie są moi przyjaciele i reszta hyungów skoro mieli przyjechać z nami. Nie dane było mi długie rozmyślanie nad tym, ponieważ poczułem ciężką dłoń na swoim ramieniu. Z uśmiechem odwróciłem się w stronę tej osoby myśląc, że to pan Chanyeol. Oh, jak bardzo się myliłem. Tą osobą okazał się być postawny mężczyzna. Miał ciemne włosy rozwiane w dwie strony, w uszach błyszczały srebrne kolczyki. Uśmiechał się do mnie lubieżnie.
- Hej kochanie- zniżył się i szepnął mi do ucha- chodź ze mną, zaprowadzę cię do twojego opiekuna.
- Ale pan Chanyeol kazał mi tutaj siedzieć.
- Dzwonił do mnie i kazał mi cię zabrać na zewnątrz.
- Naprawdę?- Dlaczego miałbym nie wierzyć temu człowiekowi.
- Tak, no dalej, chyba chcesz wrócić do swojego Chanyeola?
- Bardzo!- Podskoczyłem na krzesełku.
- Więc bądź grzecznym chłopcem i chodź ze mną- chciałem zeskoczyć ze swojego miejsca siedzącego, ale ten pan wziął mnie na ręce- tak będzie szybciej- niewiele myśląc pozwoliłem wynieść mu się z klubu.
- Gdzie pan Chanyeol?- Zapytałem, gdy mężczyzna kierował się w stronę ciemnego samochodu.
- Zaraz do niego pojedziemy?
- Mówił pan, że czeka na zewnątrz- zmarszczyłem brwi.
- Głupiutki- zaśmiał się.
- Pan Chanyeol ma swoje auto- sapnąłem.
- Nie jedziemy do żadnego Chanyeola. Taki śliczny chłopiec powinien na siebie pracować swoim ciałem, nie sądzisz? Jesteś gówno wart. Musisz na siebie zapracować.- Wrzucił mnie do samochodu i zajął miejsce kierowcy.
- Co?- O czym on mówi?- Chcę do pana Chanyeola!
- Nie krzycz- uderzył mnie w policzek. Moja głowa odskoczyła w bok, a w moich oczach zebrały się łzy.
- Pomocy!- Rzuciłem się do drzwi, ale mężczyzna złapał mnie mocno w biodrach i uderzył w brzuch. Złapałem się za bolące miejsce.- Panie Chanyeol- mamrotałem- pomocy...

Pov. Chanyeol

Starałem się jak najszybciej załatwić swoje potrzeby fizjologiczne nie chcąc zostawiać Byuna samego w tym miejscu, ale ufałem Johnnemu, więc nie obawiałem się tak bardzo. Przy wyjściu z łazienki spotkałem wieloletniego przyjaciela, który zagadał mnie. Oczywiście zamieniłem z nim parę słów do póki nie przypomniałem sobie o moim chłopcu. Idąc w stronę baru zauważyłem, że nie ma przy nim Baeka. Podbiegłem do wcześniej wspomnianego miejsca.
- Johnny!- Zawołałem barmana, a ten podszedł do mnie.
- Co jest?
- Gdzie jest Baek?- Warknąłem.
- O cholera, stary, serio cię przepraszam, spuściłem go tylko na chwilę z oka, bo musiałem obsłużyć klienta- niewiele się zastanawiając wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Sehuna.
- Księżniczka się już nie obraża?- Zadrwił.
- Sehun, on...nie ma go- złapałem się za włosy.
- Kogo? O kim mówisz, Chanyeol?
- Baekhyun...
- Co z nim?
- On znikł.
- Co? Jak to?
- Poszedłem do łazienki, a jak go wróciłem nie było po nim śladu.
- Jesteś pew...
- Sehun, ktoś go porwał...

Hybryda|| ChanBaek X JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz