55

1.2K 87 12
                                    

Od samego rana w domu Park Jimina zebrało się bardzo dużo osób. Wszyscy mężczyźni, tak jak się umówili, zebrali się w miejscu zamieszkania Jimina by uczcić dzień wigilijny w swoim gronie, jak co roku, i obecności hybryd, które teraz były nieodłączną częścią ich życia. Spotkanie odbyło się o czternastej. Tak, aby każdy się wyspał i wszyscy mogli przygotować się do kolacji. Oczywiście na początku każdy z nich miał na sobie sprane dresy, za duże koszulki czy inne ubrania, które mogli ubrudzić. Pierwszymi gośćmi byli Hoseok i Taehyung, którzy spędzili czas na dekorowaniu ścian, poręczy schodów, i kominka. Robili to na spokojnie, ponieważ mieli wystarczająco czasu. Do godziny czternastej trzydzieści w willi znajdował się już każdy z zapowiedzianych. Starsi postanowili najpierw pozwolić ubrać maluchom choinkę, a później dopiero zająć się pierniczkami, gdzie mogli pobrudzić swoje łapki i wszystko inne.
- Jungkookie- zawołał Jimin schodząc ze schodów z kartonem ozdób, które kupili wczoraj- zwołasz resztę przyjaciół do salonu?
- Zrobię to, Hyung- mały kotek pobiegł do każdego pomieszczenia w domu, gdzie znalazł wszystkie hybrydy i znalazł się z nimi we wskazanym przez Parka miejscu. Jimin już rozłożył stojak i z pomocą Chanyeola zabezpieczył choinkę tak, aby drzewko nie spadło na chłopców.
- Dobra- młodszy Park stanął z założonymi rękami- posłuchajcie. To jest choinka, jak zapewne wiecie od hyungów i musicie ją ubrać, żeby ładnie świeciła przez najbliższe dni. Uważajcie proszę na siebie, bo możecie się skaleczyć czy cokolwiek takiego. Hoseok Hyung będzie was pilnował, więc jeśli coś będzie się dziać to zwracajcie się do niego, jasne?
- Tak jest, Hyung- hybrydy powiedziały chórkiem i od razu pobiegły w stronę kartonów z ozdobami. Po dłuższym czasie okazało się, że jest problem. Dzieci sięgały zaledwie do jednej czwartej choinki.
- Hyung- mały Taehyung podbiegł do Junga ciągnąć go za skrawek swetra.
- Co jest, słodziaku?- Starszy odłożył telefon, kiedy odpisywał na e-maile i spojrzał na drzewko- oh. Nie możecie dosięgnąć?
- Tak- zawołał Jungkook otrzepując palce z brokatu- jesteśmy za mali.
-Chyba mam pomysł- Seok wstał z kanapy i wyszedł na chwilę z salonu, by zaraz wrócić z małą drabinką, którą postawił przed choinką.- Tutah- wskazał na żółty przedmiot- możecie wejść i powiesić bombki wyżej. Będę was asekurować, ponieważ możecie spaść.
- Ja chcę pierwszy- krzyknął Tae i podszedł do drabinki. Poczuł dłonie, które łapią go pod pachami i unoszą w górę stawiając na szczeblu. Reszta podawała kolorowe bombki. Chłopcy zmieniali się co pięć ozdóbek, by każdy mógł mieć w tym swój wkład. Na koniec zostały łańcuchy i światełka. Akurat w łapkach Baekhyuna znalazł się srebrzysty łańcuch dlatego został uniesiony w górę. Myślał, że znów zostanie postawiony na drabinie, ale tak nie było. Hoseok złapał go mocniej i okrążając świąteczne drzewko z maluchem na rękach opletli choinkę. W ten sam sposób zrobił z Luhanem i dopiero wtedy skończyli zabawę, przy której doświadczyli wiele śmiechu.

Po ubieraniu choinki okazało się, że godzina była dosyć późna, dlatego starsi pozwolili pójść przebrać się maluchom wiedząc, że zajmie im to sporo czasu. Gospodarz oraz Jin ustawili na stole wszystkie potrawy, by sami mogli przygotować się wizualnie na spożycie kolacji. Hoseok, Sehun i Chanyeol byli już gotowi, dlatego zajęli się chłopcami pilnując, by grzecznie siedzieli na swoich miejscach. Gdy tylko młodszy Park i SeokJin zeszli na dół ubrani w odświętne strone wszyscy wstali czekając na przemowę Jimina.

- Moi kochani- zaczął Park.
-Co tak oficjalnie- zażartował Hoseok wprawiając tym w lekki śmiech wszystkich.
-Przyjaciele- Jimin poprawił się- zgromadziliśmy się tutaj, jak co roku by spędzić święta w swoim gronie odcięci od rodziny z różnych powodów. Bardzo lubię ten czas- uśmiechnął się patrząc w oczy starszych- czuję wtedy, że nie jesteście tylko moimi współpracownikami i podwładnymi, ale także rodziną, na której mogę polegać. Do dzisiaj nasza wigilia była typowym, męskim spotkaniem, które na koniec czciliśmy kieliszkiem wódki. W tym roku jest jednak inaczej. Są z nami cudowne maleństwa, które zaskarbiły sobie serce każdego z nas.- Jimin pogłaskał po głowie Jungkooka, który stał obok niego.- Nie były to dla nas planowane znajomości, ale cieszę się, że to nas spotkało. Każdy z nas potrzebuje obecności drugiej osoby. Spędzajmy te święta razem dobrze się bawiąc i jedząc. To wszystko. Usiądźcie.- Wszyscy zasiedli. Każdy z nich wziął sobie do serca słowa gospodarza i w miłej atmosferze rozpoczęli posiłek oraz rozmowę.
-Maluchu- zawołał Chanyeol widząc, że Baekhyun nie tonął jeszcze jedzenia, a talerze innych były już pełne- dlaczego nie jesz?
- M-mogę- zapytała hybryda, a jej oczy zabłyszczały.
- Jasne, że możesz. Nawet powinieneś. Teraz jesz za dwóch, pamiętaj o tym. Maleństwo też potrzebuje jedzenia- Chan powiedział bez ogródek, a na twarz Byuna wpłynęły rumieńce, kiedy usłyszał, że jego właściciel martwi się o jego i jego dziecko.
- Dobrze- najmłodszy sięgnął po kawałek ryby oraz ryż jedząc powoli. Ostatnimi czasy Chanyeol nauczył swojego kotka jeść pałeczkami dlatego nie miał teraz z tym problemów.

Cały wieczór minął wszystkim przyjemnie. Każdy ucieszył się z prezentów, które były naprawdę trafione, a hybrydy zmęczyły się nadmiarem nowych wrażeń i szybko zasnęły u boków swoich partnerów.

Hybryda|| ChanBaek X JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz