43

1.5K 91 4
                                    

Pov. Jimin

W poranek po przykrym zdarzeniu w trakcie naszego pobytu w klubie wszystko zaczęło się normować. Wczorajszego wieczoru musiałem obiecać Jungkookowi, że Baekhyun nie zostanie więcej skrzywdzony, bo inaczej nie poszedłby spać. Rano przy stole mogłem zauważyć ponury nastrój moich towarzyszy, ale już nie w tak wielkim stopniu, jak ostatniej nocy. Namjoon uśmiechał się cicho rozmawiając z równie wesołym Jinem. Najwidoczniej najstarszy z nas poradził sobie ze swoją hybrydą. Taehyung siedział obok Hoseoka jedząc porcję swojego jedzenia. Mogłem usłyszeć, jak starszy z nich co chwilę pyta się Kima czy dobrze się czuje i czy m smakuje. Uśmiechnąłem się pod nosem na tę uroczą scenę. Luhan przysypiał przy stole, a Sehun jedną dłonią trzymał jego głowę w pionie, a  drugą karmił Xiao. Przy stole brakowało tylko ChanBaeków, ale Park po tym, jak stwierdził, że najmłodszy z nas nie jest zdolny do wstania z łóżka wziął dwie porcje jedzenia ze sobą i wrócił na górę. 
- To już drugi dzień tutaj, macie zamiar robić coś ciekawego?- Zapytałem sięgając po serwetkę, aby wytrzeć buzię Kooka.
- Słyszałem o świątecznym jarmarku w mieście. Kończy się jesień i ludzie uważają to za dobrą porę do rozpoczęcia przygotowań do świąt Bożego Narodzenia. - Poinformował nas Hobi.
- Myślę, że to dobry pomysł. Uwielbiam atmosferę świąt- westchnął marzycielsko Jin.
- Hyung, co to są święta?- Usłyszałem głosik obok siebie. Spojrzałem zdziwiony na Jungkooka.
- Kochanie, nigdy nie obchodziłeś świąt?- Pogłaskałem go po głowie.
- Nikt z nas nie obchodził. Dla nas każdy dzień wyglądał tak samo, tylko szary, mały pokój i bolesne badania- powiedział Namjoon grzebiąc w swoim posiłku pałeczkami.
- W takim razie pokażemy wam czym są święta, co wy na to?
- Tak!- Usłyszeliśmy rozentuzjazmowane głosy chłopców. Zaśmialiśmy się w reakcji na to.
- Kiedy tam pójdziemy?- Zapytał Luhan.
- Po obiedzie. Do tego czasu możecie odpocząć i zająć się sobą. Oh i jutro wieczorem wyjeżdżamy, pamiętajcie, aby niczego nie zapomnieć i spakować Roy, co wzięliście. - Wszyscy pokiwali głowami. Resztę posiłku zjedliśmy w ciszy.
- Hyung- poczułem szarpnięcie za rękaw- mogę oglądnąć bajkę z Luhanem, Tae i Namjoonem?
- Jasne słońce- pocałowałem go w czoło.
- Dziękuję- ześlizgnął się z krzesełka i chwycił w swoje łapki pusty talerz. Ruszył do kuchni, a za nim podążyła trójka hybryd. Każdy z nich po kolei umył swój talerz. Podziękowali nam za posiłek i uroczo piszcząc pobiegli do salonu.
- Ugotuję dziś obiad- zaproponował Jin- macie może ochotę na kurczaka?
- Jasne, w twoim wykonaniu jest najlepszy Hyung- zaśmiałem się.
- Dzięki- odwzajemnił śmiech.
- Idę na dwór- usłyszałem głos Hoseoka.
- Po co?
- Skoro jesień sie kończy to chcę skorzystać z ostatnich promieni słońca. Idzie ktoś ze mną?
- Ja- Oh również wstał sprzątając po sobie.
- Wróćcie szybko i ubierzcie się ciepło. Pomimo słońca wciąż jest zimno- SeokJin jak zwykle matkuje. Pokręciłem głową uśmiechając się pod nosem.
- A ty Jimin? Co będziesz robił?
- Pewnie pójdę na chwilę do Chana, a później spotkam się z Taeminem.
- Oh faktycznie, dawno nie widziałem twojego kuzyna.
- Ja również- odsunąłem się od stołu- myślę, że odwiedzę jego i ciotkę. Stęskniłem się za nimi. Myślicie, że to dobry pomysł wziąć Kooka ze sobą?
- Myślę, że tak. W końcu teraz będzie częścią waszej rodziny niezależnie w jakim stopniu- Hoseok stwierdził.
- Masz rację. W takim razie do zobaczenia na obiedzie- wstałem i poszedłem na górę. W pokoju wziąłem prysznic i przygotowałem ubrania dla siebie i Jungkooka. Swoje założyłem od razu, ale chciałem dać jeszcze chwilę mojemu chłopcu, który teraz w spokoju oglądał bajki. Miałem sprawdzić co i Chanyeola! Podszedłem do pokoju Chanbaeka i zapukałem. Po chwili usłyszałem donośne proszę, więc wszedłem do środka.
- Hej Chan- przywitałem się. Nie zauważyłem mojego przyjaciela, dlatego zacząłem się rozglądać po pokoju.
- Łazienka!- Krzyknął niezbyt głośno. Zapewne nie chciał obudzić śpiącego Byuna, który spał w ich łóżku rozwalony na wszystkie strony świata. Sprawnym krokiem udałem się do pomieszczenia, w którym był Chanyeol.
- Cześć. Jak tam?- Zapytałem siadając na brzegu wanny, gdy drugi z nas się golił.
- W porządku. Jest coraz lepiej. Jeśli chodzi o mnie to wciąż czuję się winny, ale chcę zacząć od nowa.
- A co z Baekhyunem.
- Śpi, jak widziałeś. Dzisiaj rano zjadł śniadanie. Wydaje mi się, że ruja zaczyna dobiegać końca, bo gorączka spadła i truskawkowy zapach już mi tak nie dokucza.
- A co z wczorajszym wydarzeniem?
- Rozmawiałem z nim. Na początku płakał i nie chciał mnie słuchać, cały czas się ode mnie odsuwał. Nawet nie wiesz, jakim okropnym widokiem to było.
- Domyślam się- przygryzłem wargę.
- Dużo czasu zajęło mi, by przestał się szamotać i w końcu mógł mnie posłuchać. Opowiedział mi te wszystkie chore rzeczy, które mu robili- widziałem, jak zaciska pięści- byłem naprawdę wkurwiony, bo ta niewinna istotka była ofiarą tyłu cierpień, ale musiałem się uspokoić i wytłumaczyć mu, że to nie jego wina. Znów stał się cichym chłopcem, ale mam nadzieję, że dam radę przywrócić w jego życiu radość.
- Też mam taką nadzieję, stary- poklepałem go po ramieniu.- Właśnie, czy w takim razie idzieci z nami na jarmark bożonarodzeniowy?
- Jarmark bożonarodzeniowy? Jest początek zimy.
- Wiem, ale skoro jest okazja wyjść z domu.
- Nie wiem, czy chcę wyciągać teraz gdzieś Baeka.
- Jak wolisz. Zjecie z nami obiad?
- Tak, oczywiście. Dzięki za rozmowę Jimin- kiwnął w moją stronę główną.
- Nie ma za co- odwzajemniłem gest. Usłyszeliśmy ciche miauknięcie i Park szybko wyszedł z łazienki podchodząc do łóżka.
- Dzień dobry- usłyszałem drżący głos Byuna, który leżał na łóżku z rozwianą czupryną.
- Dzień dobry- uśmiechnąłem się- Chan, ja będę już iść. Chciałbym odwiedzić ciotkę Joo i Taemina.
- Pozdrów ich w takim razie.
- Zrobię to- wyszedłem. Od razu skierowałem swoje kroki do salonu- Jungkook- zawołałem chłopaka. Mój maluch oderwał się od oglądania bajki i podbiegł do mnie.
- Tak, Hyung?
- Chcesz poznać moją ciocię i mojego kuzyna? Dawno ich nie widziałem. Mieszkają niedaleko i pomyślałem, że chciałbyś ich odwiedzić ze mną.
- Jasne!- Zaklaskał w dłonie.- Kiedy?
- Teraz. Chodź- wyciągnąłem w jego stronę rękę- musimy cię ubrać.
- Dobrze- złapał moją dłoń i poszliśmy do naszego pokoju. Niedużo czasu zajęło nam wyszukiwanie się do wyjścia. Kilkanaście minut później siedzieliśmy w aucie.
- Bądź grzeczny Kookie, okay?
- Oky- wydaje mi się, że nie za bardzo skupił się na moich słowach oglądając widoki za szybą. Pokręciłem głową rozbawiony. Szybko znaleźliśmy się na miejscu. Otworzyłem drzwi od strony pasażera.
- Wysiadamy kotku- pomogłem stanąć na równe nogi hybrydzie. Podeszliśmy do drzwi, a ja zapukałem głośno. Byłem ciekaw, jak moja rodzina zareaguje na nowego członka naszego rodu. Zwłaszcza, że była to poszukiwana hybryda, która nigdy nie powinna znaleźć się w moim życiu. Mam nadzieję, że go zaakceptują, ale kim by byli, gdyby tego nie zrobili. Na pewno nie moją rodziną.

Hybryda|| ChanBaek X JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz