47 for real

1.4K 107 29
                                    

Gdy w ręce Chanyeola dostał się mały, podłużny, biały przedmiot mężczyzna myślał, że się rozpłacze, ale czy mężczyźnie wypada płakać? Oh wielu ludzi uważa, że nie, jednak czy Wy byście nie uronili łzy, na wieść o tym, że właśnie jedno życie zostało chwilowo zniszczone? W dodatku życie ważnej dla Was istoty? Oczywiście, że byście to zrobili. Właśnie tak było w tym przypadku.
- Idź do niego- Sehun poklepał przyjaciela po ramieniu chcąc mu w jakimkolwiek stopniu dodać otuchy. Park nie odezwał się ani słowem wchodząc powoli do łazienki. Jego oczom ukazał się widok małej hybrydy siedzącej pod ścianą. Miała przymknięte oczy i oddychała głęboko. Chan uśmiechnął się delikatnie kucając przed maluchem.
- Hej- wyciągnął dłoń w jego stronę głaszcząc jego włosy- jak się czujesz?
- Pan Chanyeol- Baekhyun szepnął podnosząc wzrok- już lepiej, dziękuję.
- Cieszę się.
Park naprawdę się cieszył. Nie zależało mu teraz na niczym innym niż dobrym samopoczuciu podopiecznego.
- Jin Hyung kazał mi robić dziwne rzeczy.- Chłopiec zarumienił się.
- Wiem kochanie- starszy zaśmiał się cicho- to było dla twojego dobra.
- Jeśli tak, to w porządku.
- Baekhyun, musimy o czymś porozmawiać.
- O czym?
- Myślałeś kiedyś- mężczyzna usiadł obok chłopca na ziemi również opierając się o ścianę- o tym, że będziesz mógł wychowywać dziecko?
- Ja...bardzo chciałbym, kiedyś- hybryda zaczęła bawić się swoim ogonkiem- opiekować się swoim dzieckiem- uśmiechnęła się delikatnie.
- Co by się stało, gdyś zaszedł teraz w ciążę?
- Jestem za młody. W dodatku nie mam partnera, nie sądzę, by tak szybko ktoś pokochał kogoś takiego jak ja- Byun spuścił głowę.
- Ey, ey nie myśl tak. Jesteś cudownym chłopcem. Masz śliczną twarz, urocze ciało, każdy chciałby się tobą zaopiekować- Park dotknął jego policzka.
- W takim razie dlaczego do tej pory napotykałem na ludzi o złych zamiarach? Najpierw w laboratorium, a wczoraj...- chłopiec nabrał powietrza, by nie zacząć płakać.
- Spokojnie, spójrz na mnie- uniósł jego podbródek do góry patrząc w czarne oczy- zależy mi na tobie. Nie myśl o innych. Zmienię się, obiecuję. Przepraszam, że dzisiaj na ciebie nakrzyczałem, ale chciałem ci tylko pomóc, a ty mnie odepchnąłeś.
- Niech mi pan wybaczy, proszę. Ja po prostu się boję, że ktoś znowu mnie skrzywdzi- Baek wpatrywał się w twarz starszego. Ten zaś przełknął ślinę wiedząc, że musi powiedzieć Baekhyunowi tragiczną wiadomość.
- Baek?
- Tak?
- Co jeśli byłbyś w ciąży po wczorajszych wydarzeniach?
- Jak to? To niemożliwe- pół kot- pół człowiek spiął się marszcząc brwi.- W ogóle skąd pan wie, że mogę nosić w sobie dziecko?
- Kiedy się źle poczułeś Jimin zawiadomił mnie i zadzwonił do profesora Wonki.
- Profesora Wonki? Po co?- Maluch nie rozumiał.
- Nie wiedzieliśmy, co ci jest i strasznie się baliśmy, dlatego musieliśmy się zapytać jego.
- Co profesor powiedział?
- Powiedział, że to może być zwykła niestrawność lub...- Chanyeol odwrócił wzrok.
- Lub?
- Lub ciąża Baek- spojrzał na kota.
- Nie jesteście tego pewni, prawda?
- Pamiętasz to badanie Jina Hyunga?
- Co z nim?
- Ono sprawdzało, czy jesteś w ciąży?
- I-i...jestem?
- Baek- biznesmen wziął chłopaka na kolana- w twoim brzuszku- położył dłoń na wspomnianym miejscu na ciele hybrydy- aktualnie powstaje mała istotka- szeptał do niego głaszcząc jego ciało. Chciał do tego podejść na spokojnie nie wywołując zbędnej paniki.
- C-co?- Baekhyun odepchnął dłoń Chana ze swojego brzucha w zamian przyciskając tam swoje, malutkie rączki.
- Jesteś w ciąży, kochanie- pocałował go w czoło.
- A-ale...ja nie mogę być. Przecież nie spa...- kotoczłowiek przełknął ślinę- to dziecko moich oprawców, prawda?
- Tak Baek, nie wiemy, kto je począł, ale chyba nie chcesz poznać ojca swojego dziecka? Czy chcesz?
- Było ich tak wiele- hybryda przymknęła oczy wracając wspomnieniami do wcześniejszego dnia- nie chce, to maleństwo nie zasługuje na tak okrutnego rodzica.
- Dzielny chłopiec- Park potarł jego ramiona.
- J-ja - nagle z jego oczu pociekło kilka łez- czy ja d-dam radę?
- Oczywiście, że dasz.
- Jestem słaby. Jak mogę wychować dziecko?- Zaczął płakać coraz głośniej, jednak nie histerycznie.
- Pomogę ci, jestem tutaj z tobą i zawsze będę- starszy wtulił jego ciało w swoje.
- Nie czuję się za dobrze, czy możemy wrócić do domu?
- Jasne. Chcesz powiedzieć o tym reszcie?
- Ja... myślę, że tak. Powinni wiedzieć.
- Jeju, jesteś tak mały, jestem z ciebie dumny, że tak dobrze to przyjąłeś- Park wstał ciągnąć za sobą Baekhyuna.
- Dziękuję Hyung.- Powiedział Byun idąc za opiekunem w stronę salonu.
- Za co?- Zapytał Chan sadzając Baeka na kanapie.
- Za to, że nie odrzuciłeś mnie, kiedy dowiedział się pan, że jestem w c-ciąży.
- Jeśli bym to zrobił byłbym gorszym skurwielem niż ten, kto począł tą niewinną istotkę.- Park uklęknął przed kanapą chcąc być na równi z chłopakiem. Wyciągnął telefon sprawdzając powiadomienia.- Twoi przyjaciele i Hyungowie zaraz wrócą do domu. Chcesz im sam powiedzieć?
- J-ja chyba nie d-dam rady- malec rozpłakał się. Wcześniej był silny, ale czy tak słaba psychicznie osoba może długo ukrywać swoje obawy i lęki w środku? W przypadku Baekhyuna nie. Dlatego też Chanyeol usiadł na kanapie i przysunął Baeka na swoje kolana. Wiedział, że chłopiec potrzebuje teraz dużo wsparcia i opieki, a on chciał mu ją zapewnić. Kotek wylewał swoje łzy w ramionach opiekuna, a on szeptał uspokajające słowa i kołysał ich ciałami dla uspokojenia. Już sam nie wiedział, czy tylko Baeka, czy ich obu.
- Jesteśmy!- Krzyknął Jungkook wbijając do salonu z siatką pełną świątecznych ozdóbek.
- Jimin- Chan odezwał się.- Mógłbyś zgromadzić tutaj wszystkich? Musimy im powiedzieć.
Park Jimin skinął głową od razu tracąc, nabyty na wyjściu z swoimi przyjaciółmi, dobry humor.
- Jungkookie, proszę weź swoich przyjaciół i usiądźcie w salonie, dobrze?- Park pogłaskał chłopca po głowie.
- Dobrze!- Hybryda nic nie wiedząc poinformowała wszystkich i pokierowała do salonu. Wszyscy czekali tylko na Jina i Namjoona. W momencie, kiedy zjawili się i oni czas było ogłosić, zazwyczaj dobrą, ale tym razem niezbyt, wiadomość.
-Skoro jesteśmy wszyscy- Jimin powiedział patrząc na Jina i Namjoona.
- No mów- powiedział Hoseok. Zanim tajemnica została wyjawiona trwała długa cisza.
- Baekhyun jest w ciąży- powiedział cicho Chanyeol. Wszyscy zamarli. Nikt nie wiedział co powiedzieć. W końcu niecodzienne słyszy się, że szesnastoletnie dziecko będzie miało swoje własne.
- To przez tych skurwieli?- Zapytał Tae.
- Tak- powiedział Chan kiwając głową. Hoseok chciał upomnieć Taehyunga, ale tym razem odpuścił.
- Chcecie to zgłosić na policję?- Kolejne pytanie padło z ust Jina.
- Jeszcze nie wiemy. Sam z chęcią zająłbym się tymi śmieciami, ale muszę zająć się Baekhyunem.
- Zostaw to nam- stwierdził Jimin- damy sobie z tym radę. Na chwilę zapadła głucha cisza, która została przerwana cichutkim głosikiem.
- D- dziękuję, że ze mną jesteście- powiedział Baekhyun.
- Zawsze będziemy- szepnął Jungkook podchodząc do Chanyeola i Baeka. Nagle wszystkie hybrydy zbiegły się przy parze. Chanyeol odkleił od siebie Byuna i postawił go na ziemi przed przyjaciółmi. Nie minęła sekunda, a na środku salonu powstała kulka stojących i przytulających się kotów. Starsi zaśmiali się promiennie. Każdy cieszył się, że ma oparcie w reszcie.
- Dobra- klasnął w dłonie Jimin- musimy wracać do domu, ponieważ profesor Wonka musi zbadać Baeka.
- Profesor Wonka!- Dzieci zapiszczały ciesząc się niezmiernie.
- Ey- zaśmiał się Oh- bo będę zazdrosny- pstryknął Luhana w nosek, kiedy ten przybiegł do niego.
- Okay, spakujcie się więc i szybko wyruszamy. Nasz pobyt tutaj się kończy- niektórzy jękneli z niezadowolenia- nie martwcie się. Za jakiś czas tu wrócimy.
W ten oto sposób wszyscy rozeszli się do swoich pokoi i skrupulatnie zaczęli pakować swoje ciuchy i wszystkie inne rzeczy, które przywieźli ze sobą. Nie zajęło im to zbyt wiele czasu, dlatego w spokoju mogli wyruszyć w drogę powrotną wczesnym popołudniem nie bojąc się o wracanie w kompletnych ciemnościach. Układ został taki sam, jak tutaj przyjeżdżali. Chanyeol i Baek wraz z Luhanem i Sehun tyle, że teraz hybrydy zajmowały tylne siedzenia śpiąc na sobie. Reszta zmieściła się bez problemu w dużym samochodzie Jimina. Starsi rozmawiali między sobą sprawdzając co jakiś czas, czy ich podopiecznym niczego nie brakuje. Droga minęła bez żadnych przeszkód. Jedynym problemem było szukanie postoi, gdy któryś z maluchów zachciało się siku. Zmęczeni kierowcy bezpiecznie przywieźli resztę do ich domów. Chanyeol wrócił do swojego apartamentu wraz z Baekhyunem. Pomógł chłopcu wziąć prysznic i rozpakował ich walizki. Wcześniej Jimin zapowiedział mu, że zjawi się za godzinę wraz z profesorem i tak też się stało.
- Dzień dobry- rzucił wesoło staruszek, gdy Park otworzył drzwi drugiemu Parkowi i Jungkookowi, a za nimi stał, jak mniemiał, profesor Wonka.
- Dzień dobry- Chan przywitał się wpuszczając gości.
- Gdzieś Baek?
- W salonie.
Staruszek czuł się jak u siebie. Od razu dorósł swoje kroki do wcześniej wspomnianego pomieszczenia.
- Byunnie!- Krzyknął widząc hybrydę.
- Pan Wonka!- Maluch uroczo się zaśmiał wierzgając nóżkami.
- Jak się czujesz? Pan Park dobrze cię traktuje? Nic cię nie boli?
Jimin wywrócił oczami słysząc serię pytań po raz drugi, ponieważ wcześniej mężczyzna wypytał o to samo Jungkooka. Rozmowa toczyła się dalej, a Chanyeol czuł ukłucie zazdrości, gdy jego chłopiec śmiał się uroczo będąc łaskotanym lub rozbawianym przez profesora. Stał z założonymi rękami prychając co chwilę pod nosem. Jimin zaśmiał się i poklepał przyjaciela po ramieniu.
- Nie bądź zły. Baekhyun ci ufa, zaufaj również jemu.
- Ugh. Dlaczego ja nie umiem wywołać u niego takiego śmiechu?
- Musisz się jeszcze wiele nauczyć i zrozumieć tego dzieciaka.
- Wiesz, że jestem niecierpliwy.
- Oj wiem.
- No! Skończyliśmy- Wonka wstał z kanapy dając dostęp Kookowi do przyjaciela.- Wszystko z nim w porządku. Jeśli będzie wymiotował, poruszę się nie martwić. Zostawiam panu mój numer- starzec podał wizytówkę właścicielowi domu.
- Dziękuję za pomoc.
- W porządku. To ja powinienem dziękować za opiekę nad Baekhyunem.
- To mój obowiązek, zresztą, zależy mi na tym dzieciaku i chce go wspierać.
- Świetnie!- Wonka krzyknął- powinienem wracać do laboratorium, aby nie wzbudzać podejrzeń.
- Jungkook- Jimin zawołał chłopca, a ten ostatni raz przytulił przyjaciela i grzecznie wrócił do opiekuna.
- Musimy wracać.
- Dobrze- mały chwycił dłoń opiekuna i wyszli żegnając się w drzwiach. Chanyeol wrócił do salonu.
- Baek.
- Tak?
- Chodź. Jest późno, a ty musisz odpocząć.
- Dobrze- chłopiec ześlizgnął się z kanapy i podbiegł do starszego. Od czasu ich wspólnej rozmowy w łazience przestał się bać w tak dużym stopniu, jak kiedyś.
- Opaa- Park uniósł malucha i wziął go na ręce. Wywołał tym miły dla ucha uśmiech swojego słoneczka. W głębi duszy bardzo się ucieszył, że wreszcie to spowodował. Przez całą drogę na górę śmiali się z odgłosów wydawanych przez Parka. Razem położyli się do łóżka. Na początku Chanyeol leżał daleko od hybrydy, ale ta przeturlała do ciała starszego wspinając się na nie.
- A ty gdzie, maluchu?
- J-ja- nagle chłopiec się speszył- myślałem, ż-że mogę.- Chciał szybciutko zejść, ale Chan przytrzymał go za biodra nie pozwalając mu się wyrwać.
- Oczywiście, że możesz kochanie.- Cmoknął go w nosek- jeśli tak ci jest wygodnie, to śmiało, a teraz idziemy spać. Gdy tylko się źle poczujesz od razu mnie obudź, jasne?
- Dobrze- Baek mruknął wtulając twarz w zagłębienie szyi starszego- dobranoc Hyung.
- Dobranoc maluchu.

Hybryda|| ChanBaek X JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz