36

1.6K 104 14
                                    

Pov. Chanyeol

-Mówiłem ci już, nigdzie nie idziesz Baekhyun- potarłem nasadę nosa.

-Ale proszę pana!- Mała hybryda upadła na kolana przede mną raniąc miękką skórę.

-Byun Baekhyun, wstań z tej podłogi- założyłem ręce na piersi.

-Błagam, niech Pan pozwoli mi iść ze sobą! Będę grzeczny!- Chłopiec ułożył ręce w błagalnym geście. Nie mogłem na to patrzeć. Złapałem go pod pachami i siadając na łóżku posadziłem go sobie na kolanach.

-Słuchaj Baekkie- objąłem jego talię, by mi się nie wiercił- nie chodzi o to, że możesz się źle zachować, ale takie miejsce może być dla ciebie niebezpieczne- próbowałem dojść do niego na spokojnie.

-Dlaczego?- Zadał pytanie machając szybko ogonem na wszystkie strony.

-Ponieważ jesteś małym, ślicznym chłopcem i ktoś może mi cię zabrać, a tego nie chcemy, prawda?- Pogłaskałem jego włosy. Młodszy zarumienił się i wydał cichy jęk. No tak. Ruja. - W dodatku ty chyba nie czujesz się najlepiej, hm?

-To niczemu nie przeszkadza!- Oburzył się.

-Kochanie...

-Będę się pilnował, niech Pan mi zaufa- wzmocnił swój zapach, żeby mnie przekonać.

-Baek- uciąłem krótko- to na mnie nie działa, odpuść, nie puszczę cię tam.

-Ale pan też tam będzie.

-Owszem, będę, ale nie mam stu procent pewności, że uda mi się nad tobą zapanować.

-Mówi pan, jakby to było coś złego.

-Bo jest- jego ręce opadły w dół, a usta otwarły się lekko.

-Jak to?- Jego warga zaczęła drżeć- to znaczy, że  i ja jestem zły?

-Nie, nie- od razu zaprzeczyłem- chodzi o to, że jesteś jeszcze młody i to nie byłoby dobre dla ciebie, gdyby jakiś obcy mężczyzna chciał ci zrobić krzywdę.

-Pan się o mnie martwi?

-Eh Baekhyun - i co miałem powiedzieć? Tak, cholernie boję się, że ktoś sprawi, że całe twoje zaufanie, które zyskałem zniknie?- Tak słońce, martwię się.

-To miłe z Pana strony- wtulił się niepewnie we mnie.

-Ile razy dzisiaj jeszcze powiesz ,,pan"? Ile razy mam cię upominać, Baekhyun- chłopak skulił się.

-P-przepraszam-cholera.

-Spokojnie- przejechałem dłonią po jego plecach- nie bój się, zwracaj się do mnie po imieniu, albo tak, jak ustaliliśmy.

-Dobrze-powiedział sennie. Myślałem, że dzieciak już odpuści, ale chwilę później usłyszałem cichutki głos- więc mogę iść?

-Eh, w porządku, ale trzymasz się blisko mnie- ustaliłem zasadę.

-Tak jest- zaśmiał się uroczo i zsunął z moich nóg.

-A ty dokąd, mały?- Zapytałem chcąc złapać go w pasie, ale szybko mi uciekł.

- Muszę się przygotować- pisnął słodko i zniknął za drzwiami łazienki. Uśmiechnąłem się pod nosem. Cieszyłem się z rui chłopaka. I to nie tak, że podobało mi się to, że był cholernie podniecony i kusił na każdym kroku, chociaż tak też było, tylko mój chłopiec stał się mniej bojaźliwy. Uśmiechał się i mówił co myśli. Mam tylko nadzieję, że po całym tym czasie hybryda wciąż będzie tryskać energią. Nawet nie zauważyłem, kiedy maluch wrócił z łazienki w puszystym szlafroku. Stanął przed szafą podpierając swoje dłonie na biodrach. Rozbawiło mnie to, jak machał ogonkiem, gdy nie mógł się zdecydować, co wybrać. Wstałem z łóżka i powoli, obserwując Baekhyuna podeszłem do niego.
- Wydaje mi się, że w tej błękitnej koszuli- wyciągnąłem skrawek materiału szepcząc do ucha Byuna i drażniąc je ciepłym powietrzem- będziesz wyglądał idealnie- podałem mu wieszak i szybko wyszedłem z pokoju zostawiając Baeka oniemiałego. Parsknąłem pod nosem na jego reakcję i sam udałem się do łazienki na korytarzu. Niezbyt skupiając się na czynności mycia całego ciała myślami nadal byłem przy słodkim kotku. Przywróciłem wspomnienia rozkosznej hybrydy z dzisiejszej nocy. Gdy tylko pożegnałem się z Jiminem życząc mu dobrej nocy sprawnie znalazłem się w sypialni mojej i Byuna. Położyłem wtedy kocie stworzenie na łóżku samemu szybko przebierając się w piżamę. Niedługi okres czasu później znalazłem się obok malca. Zanim leki nasenne zaczęły działać Baekhyun wspiął się na moją klatkę piersiową zaciskając palce na moich ramionach. Nie chciałem zrobić mu krzywdy, ale znałem swoje zapędy i wiedziałem, że na niewinnym leżeniu się może nie skończyć. Złapałem chłopaka w pasie chcąc go zdjąć, ale ten zachichotał w zagłębienie mojej szyi. Zaczął się wiercić, więc musiałem mocniej przycisnąć jego ciało do siebie, by nie powstało coś, co nie powinno. Baek zaczął się wyrywać, bo brakowało mu swobody, ale chwila wystarczyła, by hybryda się uspokoiła i zasnęła pod wpływem leków. Odetchnąłem wtedy z ulgą czując na sobie rozgrzane ciało chłopaka i ciepły oddech na swojej skórze. Odgoniłem swoje myśli potrząsając głową i szybko zasnąłem pod wpływem przyjemnej temperatury naszych ciał.

- Chanyeol! Ile ty tam, do cholery jasnej, będziesz siedział!?- Usłyszałem zza drzwi głos Jina. No tak. Już dawno wszyscy się zbierają.

-Już wychodzę!- Krzyknąłem wychodząc spod prysznica. Wytarłem swoje nagie ciało naciągając na tyłek bokserki. Wyszedłem tak z łazienki wpuszczając do niej Jina, który wszedł tam szybciej niż zdążyłem mrugnąć. Popatrzyłem za nim z niezrozumieniem, ale pozostawało mi tylko wzruszyć ramionami i wrócić do pokoju. W pomieszczeniu zastałem mojego kotka siedzącego na podłodze i opierającego się o ramę łóżka. Grał na telefonie w głębokim skupieniu. Korzystając z okazji podszedłem do szafy wyciągając z niej zwykłe czarne spodnie i czarną koszulkę. Na szczęście maluch nie zwrócił na mnie uwagi najwidoczniej będąc za bardzo wciągniętym w grę. Postanowiłem go przestraszyć, jednak nie przewidziałem skutków. Gdy tylko wbiłem swoje palce pod wystające żebra hybryda głośno syknie i podrapie mój policzek. Odsunąłem się od niego gwałtownie łapiąc za poszarpaną skórę. Niby taki maluch, ale to na prawdę bolało. Wszystko jakby ustało. Mała hybryda przyłożyła swoje dłonie do ust.
- Baek, spo- nie zdążyłem dokończyć, bo chłopak skulił się płacząc.
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam!- Wykrzyczał w moją stronę- ja naprawdę nie chciałem. Pan po prostu m-mnie zaskoczył- zaczął się tłumaczyć.
- Byunnie- podszedłem do niego kucając przed niewielką istotką- nic złego się nie stało. To nie twoja wina. Nie powinienem cię straszyć- przestałem mówić, gdy Baek wyciągnął dłoń w moją stronę. Dotknął drżącą dłonią mojego policzka. Syknąłem na uczucie bólu, na co chłopak cofnął dłoń.
- Musimy t-to opatrzeć- wstał pociągając nosem i poszedł do łazienki. Stałem chwilę w miejscu, do póki zza framugi drzwi nie wyłoniła się rozwiana czupryna mojego malucha.- Idzie Pan?
- Ah Tak- wstałem szybko nie chcąc, by chłopak na mnie czekał. W łazience ujrzałem drobną postać sięgającą do jednej z wyższych szafek po apteczkę. Pokręciłem głową uśmiechając się pod nosem i stanąłem za Baekhyunem. Jedną ze swoich dłoni położyłem na jego delikatnym biodrze, a drugą sięgnąłem po opakowanie z podstawowymi przedmiotami potrzebnymi przy pierwszej pomocy. Podałem je chłopcu i usiadłem na krawędzi wanny. Usłyszałem jak mój podopieczny wypuszcza powietrze z ust. nie wiedziałem że aż tak na niego działa moja obecność, ale ona mogła być spowodowana dwoma przyczynami. Albo zaczynam mu się podobać albo zwyczajnie się mnie boi. Osobiście wolałbym tą pierwszą wersję nawet, jeśli byłaby niepoprawna moralnie. Baek podszedł do mnie i stanął pomiędzy moimi nogami, żeby sięgnąć do mojej twarzy nasączonym wacikiem. Przyłożył go do otwartych ran, a wtedy poczułem pieczenie. Skrzywdziłem się lekko, ale widząc ekspresję twarzy chłopaka, która wyrażała tylko tyle, że bardzo chce mnie przeprosić postanowiłem nie pokazywać mu więcej swojego bólu i iśmiechnąłem się pocieszająco.
- Gotowe- usłyszałem głos chłopca- powinniśmy się zbierać.
- Wciąż chcesz iść?- Zapytałem głaszcząc jego biodro.
- Tak. Nigdy nie byłem na żadnej imprezie i chciałbym wiedzieć, jak tam jest.
-Eh w porządku. Chyba nie będę w stanie odwieźć cię od tego.
- Dziękuję- pocałował mój policzek.
- Więc teraz idź się ubrać, a ja pójdę do reszty, okay?
- Dobrze- zostawiłam chłopaka w pokoju kierując się w stronę salonu. Już za pół godziny mieliśmy wychodzić więc pewne było to że właśnie tam znajdują się pozostali towarzysze naszej wycieczki. Nie myliłem się. W pomieszczeniu brakowało tylko mojego maleństwa i Luhana. Opadłem na kanapę obok jimina.
- Co tam?- Zagadnąłem obserwując, jak Park pomaga swojej hybrydzie zapiąć pasek od spodni.
-W porządku. Gotowi?
- Czekamy tylko na Baeka i Luhana.
- A tobie to co się stało?- Zapytał Sehun rozwalony na jednym z foteli. Spojrzałem na niego z niezrozumieniem.

Hybryda|| ChanBaek X JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz