44

1.5K 105 16
                                    

Pov. Narrator

Kiedy Park Chanyeol znalazł się z Baekhyunem w ich wspólnej sypialni mógł usłyszeć tylko cichutki, przerywany oddech chłopca znajdującego się w jego ramionach. Z największą delikatnością, której dorosły mężczyzna nie spodziewał się po sobie nigdy, położył kocią hybrydę na dużym łóżku. Maluch stęknął ledwo słyszalnie. Wciąż obawiał się, że ktoś mu chce zrobić krzywdę. Od malutkiego był gwałcony i traktowany przedmiotowo, więc dlaczego nie miałoby być tak i tym razem? Właśnie dlatego, że Park zaprzysiągł sobie sprawić, że mały Baekhyun zazna w swoim życiu szczęścia. Był świadom, jak wiele wyrzeczeń jest to warte i choć wcześniej trudno byłoby mu się z tym pogodzić tak teraz nie widział w tym problemu. Szybko pobiegł, na tyle ile szybko wypada biegać jednemu z większych biznesmenów, w stronę łazienki. Do niewielkiej miseczki nalał ciepłej wody i przygotował mały ręczniczek. Wiedział, że Byun nie byłby w stanie wykąpać się w wannie z powodu swoich obrażeń, ale musiał oczyścić jego ciało. Usiadł obok swojego chłopca i odkrył materiał swojego płaszcza, który zalegał na ciele drobnego.
- Co pan chce zrobić?- Baekhyun zadrżał bojąc się, że stanie się to, co kilka chwil wcześniej. Zaczął się wyrywać, nie chciał, naprawdę nie chciał czuć się upokorzonym kolejny raz. Krzyczał i kręcił się w ramionach Parka do póki ten nie przytrzymał go i nie zaczął wyjaśniać przyjemnym, dla ucha hybrydy, szeptem.
- Spokojnie, umyję cię. Możesz iść spać.- Starszy mówił cicho i łagodnie. Nie chciał wystraszyć chłopaka, pragnął mu tylko pomóc. Namoczył mały ręczniczek w letniej wodzie i zaczął obmywać twarz Baekhyuna, na której wciąż była zaschnięta sperma jego oprawców. Chanyeol chciał zedrzeć to gówno z porcelanowego lica kruchej istoty, ale wiedział, że to mogłoby go zranić, więc zacisnął mocno zęby obiecując sobie w duchu, że jeszcze się odegra, a jeśli ktoś zadziera z Park Chanyeolem nie wychodzi z tego cało. Kiedy policzki Baeka były zupełnie czyste starszy nie mógł się powstrzymać, żeby nie pocałować kościstych kości jarzynowych Baeka. Chłopiec zamruczał, gdy dodatkowo poczuł drapanie za uchem. To był uroczy widok. Park wrócił do mycia jego ciała. W momencie, kiedy dotykał krwistych śladów na ciele swojego chłopca ogarniała go furia. Nie mógł pojąć, jak ktoś mógł to zrobić, ale wtedy przypomniał sobie, że to on kiedyś wykorzystywał nieletnich chłopaków. Żałował tego, rzecz jasna, ale teraz musiał zająć się hybrydą, która na niego liczyła. Jego wzrok wylądował na sutkach chłopaka. Były zmaltretowane, a to było łagodne określenie. Wyglądały tak, jakby ktoś chciał je odgryźć. Małe, różowe punkciki były pokryte krwią i naznaczone dookoła śladami ludzkich zębów. Chanyeol musiał zejść na dół po apteczkę, w której mieściły się środki do dezynfekcji ran i wszelkich uszkodzeń. Powoli polał rozszarpaną skórę wodą utlenioną. Usłyszał ciche skomlenie Baeka.
- Ciii- pogłaskał go po głowie drugą ręką utrzymując ciało chłopaka w jednym miejscu, by nie szarpnął się za mocno. Młodszy z dwójki szybko się uspokoił i pozwolił na dalsze działanie starszemu. Najgorszym momentem było zajęcie się zadrapanymi udami i posiniaczonym tyłkiem.- Baekhyunie- mruknął Chan pochylając się nad nim i zsuwając z jego ramion płaszcz, który z pewnością musi wyrzuć, by nie przypominał młodszemu o tych zdarzeniach. Oh, a przecież całkiem go lubił, ale teraz mógł śmiało powiedzieć, że nienawidzi jego widoku.
- Tak?- Hybryda otwarła swoje piękne, ale teraz jakże puste oczy.
- Odwróć się na brzuch, proszę. Muszę coś sprawdzić- posłał mu ciepły uśmiech.
- D-dobrze- niepewnie i powoli, z powodu obrażeń, mały chłopiec położył się na łóżku twarzą do poduszek. Biznesmen skrzywił się widząc zaczerwienioną skórę między pośladkami i ślady tarcia. Najpierw delikatnie wytarł skórę, a później rozsunął okrągłe pośladki i zaczął wcierać maść kojącą. Zdał sobie sprawę, że jego hybryda nie ma już rui. Nie czuł słodkiego, truskawkowego zapachu, chłopak znów zaczął się go bać i nie był podniecony. Skończył po kilku minutach.
- Baek, możesz wstać?- Byun delikatnie próbował podnieść się do siadu i udało mu się, zrobił to z pomocą silnych ramion Chanyeola, w których miał oparcie. - Opowiesz mi, co się działo?
- Nie chcę- chłopak wtulił się w niego.
- W porządku- westchnął przeczesując jego włosy- chcesz iść spać?
- B-bardzo- hybryda cicho mruknęła. Chanyeol kompletnie nie wiedział, dlaczego jego chłopiec nagle się od niego odsunął, ale bez zbędnych pytań pozwolił mu pójść spać. Przetarł suche i zmęczone oczy wstając i udając się do łazienki. Wziął szybki prysznic nie fatygując się o dokładne mycie swojego ciała. Wystarczy, że przed chwilą musiał ogarnąć mniejszego z nich. Wrócił do sypialni i zgarnął z szafy ciepły, duży koc w czerwonym odcieniu. Zdecydowanie Park lubił ten kolor. Usiadł on w potężnym fotelu, który ustawiony był na skos w stosunku do łóżka. Przykrył się kocem i obserwował swoją hybrydę, ta zaś skomlała przez sen, jak miała w zwyczaju to robić. Mężczyzna zaśmiał się cicho. Nawet nie zauważył, kiedy zasnął, ale była to spokojna noc, a sen miły dla wyobraźni naszego bohatera. Rano obudził się jako pierwszy. Przetarł zaspane oczy. Rozglądnął się po pokoju, a jego wzrok zarejestrował leżącą na ziemi kołdrę, którą okrył wczoraj ciało Baekhyuna. Kręcąc głową ociężale podniósł materiał i porządnie na nowo owinął nim ciało drobnego chłopaka. Chciał, aby maluch wyspał się porządnie i odpoczął. Ziewając sunął nogami po ciemnych panelach w stronę łazienki. Spędził tam trochę czasu zanim usłyszał dźwięk otwierających się drzwi.
- Hej Chan- usłyszał głos swojego przyjaciela i pracodawcy- Jimina. Wiedział, że chłopak go szuka, więc na tyle głośno ile mógł, by nie obudzić śpiącej hybrydy krzyknął.
- Łazienka!- Ma szczęście jego głęboki głos nie rozniósł się głośno po pomieszczeniu, więc nie martwił się o zakłócanie snu Byuna. Chwilę później usłyszał kroki, a później ujrzał postać drugiego Parka w drzwiach.
- Cześć. - Chłopak usiadł na brzegu wanny najwidoczniej nie chcąc przeszkadzać przyjacielowi w goleniu swojej twarzy. Chanyeol miał bzika na punkcie małych, czarnych, kłujących włosków na jego twarzy i zawsze starał pozbyć się ich jak najszybciej- jak tam?
- W porządku. Jest coraz lepiej.- Spojrzał na Jimina w lustrze,a potem odłożył maszynkę na umywalkę.-Jeśli chodzi o mnie to wciąż czuję się winny, ale chcę zacząć od nowa.
- A co z Baekhyunem?- Mężczyzna dopytywał. Od zawsze był ciekawski i Chan nie miał mi tego za złe.
- Śpi, jak widziałeś. Gdy się obudzi dam mu porządne śniadanie i sprawdzę jego stan. Wczoraj ja jego ciele widziałem tyle ran- przetarł twarz- to co mu zrobili było okrutne, ale minął mu już okres rui, ponieważ jego gorączka znikła i nie czuję tego słodkiego zapachu, a sam przestał się do mnie przystawiać.
- A co z wczorajszym wydarzeniem?- Kolejne pytanie.
- Rozmawiałem z nim. Na początku płakał i nie chciał mnie słuchać, cały czas się ode mnie odsuwał. Nawet nie wiesz, jakim okropnym widokiem to było.
- Domyślam się.
- Dużo czasu zajęło mi, by przestał się szamotać i w końcu mógł mnie posłuchać. Opowiedział mi te wszystkie chore rzeczy, które mu robili- mężczyzna zacisnął dłonie w pięści próbując panować nad swoimi uczuciami.- Byłem naprawdę wkurwiony, bo ta niewinna istotka była ofiarą tyłu cierpień, ale musiałem się uspokoić i wytłumaczyć mu, że to nie jego wina. Znów stał się cichym chłopcem, ale mam nadzieję, że dam radę przywrócić w jego życiu radość.
- Też mam taką nadzieję, stary- poczuł na swoim ramieniu klepnięcie pocieszenia.- Właśnie, czy w takim razie idzieci z nami na jarmark bożonarodzeniowy?
- Jarmark bożonarodzeniowy? Jest początek zimy.- Zdziwił się. Z każdym rokiem przygotowani do świąt zaczynają się wcześniej niż powinny.
- Wiem, ale skoro jest okazja wyjść z domu.
- Nie wiem, czy chcę wyciągać teraz gdzieś Baeka.
- Jak wolisz. Zdjecie z nami obiad?
- Tak, oczywiście. Dzięki za rozmowę Jimin- kiwnął głową w jego stronę posyłając uśmiech wdzięczności.
- Nie ma za co- drugi Park odwzajemnił gest stając w drzwiach. Oboje usłyszeli cichutkie miauknięcie. Chanyeol szybkim krokiem wyszedł z pomieszczenia podchodząc do łóżka, na którym siedziała wystraszona hybryda.
- Dzień dobry- jednak jak na dobrze wychowanego chłopca przystało młodzieniec ukłonił się, a raczej skinął głową w stronę przyjaciela swojego opiekuna.
- Dzień dobry- Jimin w zamian posłał mu delikatny uśmiech nie chcąc spłoszyć Byuna.- Chan, ja będę już iść. Chciałbym odwiedzić ciotkę Joo i Taemina.
- Pozdrów ich w takim razie.
- Zrobię to- wyszedł. Chanyeol usiadł na łóżku obok hybrydy.
- Jak się czujesz, maluchu?- Chciał dotknąć jego policzka, ale chłopak się odsunął w drugi kąt posłania.
- L-lepiej proszę pana- koto-podobny człowiek złapał swój puszysty ogonek i zaczął go nerwowo szarpać.
- Kochanie, nie rób tak, bo zrobisz sobie krzywdę- ponownie wyciągnął rękę w jego stronę chcąc zaprzestać bolesnych czynów Baeka, ale dzieciak na to nie pozwolił. Chanyeol zmarszczył brwi.- Boisz się mnie?
- N-nie- zaprzeczył drżącym głosem. Parkowi się to nie spodobało. Chciał mu tylko pomóc. Pokazać, że zasługuje na szczęście i to szczęście ofiarować drobnemu chłopcu.
- Więc dlaczego się ode mnie odsuwasz?- Zmarszczył brwi.
- J-ja...- kotek spuścił głowę.
- Boisz się mnie! Do cholery!- Wstał- daj mi sobie pomóc! Doceń to!- Krzyczał. Krzyczał głośno raniąc uszy swojego maleństwa. Był tak wściekły, był bezsilny i sfrustrowany właśnie tą bezsilnością.
- P-przepraszam...
- Nie przepraszaj Baekhyun!- Starszy złapał się za włosy i upadł na kolana kładąc głowę na łóżku. Zaczął płakać. Tak po prostu. Musiał odreagować inaczej trzymałby to w sobie. Jego ciało drżało do póki nie poczuł przyjemnego dotyku małych łapek na swojej głowie. Podniósł zapłakany wzrok i spojrzał na uśmiechającego się w jego stronę Baeka.
- Ufam panu. Proszę, niech mi pan pokaże, jak powinienem żyć- i Chanyeol obiecał to sobie. Sobie i małej hybrydzie, że odmieni jej życie starając sie, aby było najlepszym, jakie może mu dać. Jeszcze nie wiedział, że najwspanialszą zapłatą za jego poświęcenie będzie obecność Baekhyuna w jego życiu.

Hybryda|| ChanBaek X JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz