- Organizuję w piątek imprezę, chciałabyś przyjść? - Spytała.
Chwilę się zastanowiłam i nie za bardzo to widziałam, ale postanowiłam zaryzykować.
- W sumie to nie jest zły pomysł - uśmiechnęłam się.
- Chloe wybierasz się gdzieś?- spytała mama wchodząc do mojego pokoju.
- Zostałam zaproszona na imprezę - odparłam malując rzęsy.
- To świetnie! Wiesz już w co się ubierzesz?
- Nie masz nic przeciwko temu, że wychodzę?
- Nie. Jesteś na tyle odpowiedzialna, że odróżniasz złe rzeczy od dobrych.- powiedziała spokojnie.
- Właściwie to chciałam ubrać tą czarną sukienkę, którą dostałam od Ciebie.
- Dobry wybór, napewno będziesz wyglądać pięknie. Idź się ubierz i pokażesz mi się- zachichotała.
Kiedy się ubrałam i przygotowałam, zeszłam na dół aby pokazać się mamie tak jak prosiła.
- O rany...- Aż tak źle wyglądam??
- Wyglądasz pięknie- westchnęła.
- Dziękuję- uśmiechnęłam się.
- Ktoś po Ciebie przyjedzie?
- Nie... Miałam pójść na piechotę.
- Daj spokój! Podwiozę Cię.
- Jeju mamo, jesteś kochana!
- Idź do samochodu zaraz przyjdę.
Pożegnałam się z mamą i wyszłam z auta.
Stałam właśnie przed piękną willą. Poszłam do drzwi żeby zapukać, ale ze środka dochodziła głośna muzyka więc postanowiłam po prostu wejść.
W środku unosił się zapach alkoholu.
Pomimo, że dom był duży, było bardzo tłoczno.Przepchałem się do salonu w poszukiwaniu kogoś kogo znam, czyli w tym przypadku Krisa, albo... Danieli.
Niestety nikogo z nich nie widziałam. Dostrzegłam drzwi balkonowe, które prowadzą do tarasu, więc postanowiłam tam pójść.
Usiadłam wygodnie na ławce, byłam strasznie zestresowana, bo nie znałam tu nikogo. Chloe może Ty w ogóle się tu nie nadajesz?
Usłyszałam szelest liści za mną. Odwróciłam się, aby zobaczyć co to. W pewnym momencie coś, a raczej ktoś, wyskoczył z krzaków.
- Buu! - Krzyknął śmiejąc się.
- Kris! Prawie dostałam zawału- powiedziałam lekko uderzając kolegę.
- Ee tam, nie znasz się na żartach- zrobił naburmuszoną minę.
- Owszem znam, ale na ten moment obejrzałam za dużo horrorów.
Po tych słowach Kris zaczął śmiać się jeszcze bardziej.
- Jesteś niemożliwy!- powiedziałam najbardziej poważnie jak potrafiłam, ale po chwili wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem.
- Ślicznie wyglądasz- powiedział.
Spojrzałam na niego lekko unosząc brew.
- To znaczy nie to, że coś!- zaczął się tłumaczyć- Wyglądasz inaczej niż zwykle.
- Dzięki?- powiedziałam śmiejąc się.
- Idziemy się przejść?- spytał.
- A co z Danielą?
- Jeszcze nie wie, że tu jestem. Zaraz pójdę się z nią przywitać.
- To możemy iść.
Przechadzaliśmy się po ogrodzie, było ciemno więc nie widziałam czy jest ładny, ale był duży to na pewno.
Zatrzymaliśmy się przed bocznym wejściem.
- To co, rozchodzimy się?- spytałam.
- W sumie to...- Kris miał mówić dalej, ale drzwi przy których staliśmy otworzyły się.
Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, wyszła z nich Daniela całując się z jakimś typem, po chwili zauważyłam, że ten typ to Newt.
- Daniela!- krzyknął zdenerwowany Kris.
Dziewczyna dopiero teraz zobaczyła, że tu jesteśmy.
- Kochanie, to nie tak jak myślisz...
- Przestań ściemniać! Jak mogłaś? Myślałem, że mogę Tobie zaufać, a Ty tak po prostu liżesz się z tym idiotą.
- Hola, hola, wypraszam sobie- odezwał się upity Newt. - Chloe co Ty tu robisz?
- Zamknij się, bo zaraz Cię rozwalę - skomentował Kris.
- Dawaj na solo- odpowiedział Newt.
Po chwili Kris przywalił Newtowi. Zamachnął się, aby ponownie uderzyć, ale złapałam jego rękę.
- Nie rób tego proszę- z jego oczu momentalnie znikła złość i pojawił się smutek.
- Masz rację chodźmy...- chwycił moją dłoń i pociągnął za sobą.
- A z nami koniec Daniela!- krzyknął kiedy odchodziliśmy.
Usiedliśmy na tej samej ławce co wcześniej.
Kris złapał się za głowę - Nie, to niemożliwe. Byliśmy ze sobą tacy szczęśliwi. Ufałem jej...
- Nie martw się, jeszcze wszystko się ułoży- położyłam rękę na jego ramieniu.
- Dlaczego zawsze wszystko musi się schrzanić?- po wypowiedzeniu tych słów z jego oczu zaczęły lecieć łzy. Nie wiedziałam co mam zrobić.
- Kris...- chłopak podniósł głowę do góry i spojrzał na mnie. - Wiem, że jest Ci teraz ciężko, ale kiedyś będziesz szczęśliwy.
Chłopak nie spuszczał ze mnie wzroku. Milczeliśmy wpatrzeni w siebie.
W końcu otrząsnął się i odwrócił głowę.
- Będę już jechał, nie mam ochoty tutaj siedzieć. Mogę Cię podwieźć jeżeli chcesz.
Nie czułam się za dobrze, więc zgodziłam się, aby Kristian mnie podwiózł.
Jak już zauważyliście (albo nie XD) zmieniłam koniec, miałam już gotowy kolejny rozdział, w którym było wszystko wyjaśnione, ale szczerze to nie podobał mi się.
Mam nadzieję, że wybaczycie mi ten błąd.
Zapraszam do gwiazdkowania i komentowania xoxo ❤️
![](https://img.wattpad.com/cover/109400187-288-k446713.jpg)
CZYTASZ
I'm with you || Kristian Kostov [zakończone]
FanfictionIstność siedemnastoletniej Chloe Evans była zawsze poukładana i spokojna. Grono znajomych, bliski przyjaciel. Wszystko zmienia się w wyniku pewnych wydarzeń. Zdesperowana pragnie rzucić dotychczasowe życie. Zmienia szkołę z nadzieją, że będzie mogła...