14

600 86 28
                                    

Niedzielne poranki zazwyczaj wyglądają tak samo. Razem z mamą szykujemy śniadanie, spożywamy je, sprzątamy, a potem każdy rozchodzi się do swoich pokoi. Siedząc przy biurku zastanawiałam się nad wieloma sprawami, moje rozmyślania przerwał dźwięk telefonu; wiadomość.

Spojrzałam w ekran, a kąciki moich ust powędrowały do góry.

Kristian: Cześć.

Chloe: Hejka. Co tam?

Kristian: Wczoraj znalazłem Twoją bluzkę w moim samochodzie, chyba zapomniałaś ją spakować.

Spojrzałam na moją torbę treningową, której jeszcze nie wypakowałam i szybko udałam się w jej stronę. Rozsunęłam suwak i zaczęłam wyciągać rzeczy. Faktycznie brakowało jednej bluzki, ale byłam pewna, że ją pakowałam.

Kristian: Jesteś?

Chloe: Tak. Wydawało mi się, że ją pakowałam.

Kristian: Nie wiem, jakoś musiała znaleźć się u mnie w samochodzie. Będę musiał Ci ją oddać, ale jak?

Chloe: No nie wiem, może po prostu mi ją przywieziesz?

Kristian: Tylko tyle? A może gdzieś pojedziemy?

Chloe: A gdzie byś chciał?

Kristian: Możemy znowu posiedzieć u mnie. Rodzice i tak są w pracy. Mógłbym przyjechać po Ciebie za pół godzinki, jeżeli chcesz...

Chloe: W  takim razie będę czekać.

Przycisnęłam telefon do klatki piersiowej i pisnęłam z radości. Właściwie czemu tak się cieszyłam z tego spotkania? Sama nie wiem, ale czułam, że wszystko zaczyna się układać.




- I ja ją zjadłem! - mówił śmiejąc się na cały pokój.

- Zjadłeś świeczkę? - spytałam starając się zachować powagę.

- Byłem mały, a ona kolorowa, myślałem, że to część tortu... - rozmarzył się.

Przez chwilę zaczęłam się zastanawiać, jak można pomylić świeczkę z tortem? Mi to się nigdy nie zdarzyło.

- A Ty masz jakieś śmieszne historie z dzieciństwa? 

- Szkoda gadać... - machnęłam ręką.

- No powiedz - uśmiechnął się.

- Jak byłam na wakacjach, miałam wtedy kilka lat. Prosiłam mamę, żeby kupiła mi loda, ale ona mówiła, że nie, bo są drogie. Dla jasności byliśmy wtedy za granicą w jednej z bogatszych dzielnic. No i ja taka rozczarowana wpadłam na pomysł, że wezmę sobie pieniążka z fontanny i sama kupię te lody. Wykorzystałam moment kiedy mama z tatą... - westchnęłam na wspomnienie o tacie.

- Coś nie tak? 

- Nie, wszystko okej - uśmiechnęłam się. - Wracając. Wykorzystałam moment kiedy nie patrzyli i weszłam do tej fontanny. Woda dosięgała mi wtedy do brzucha. Jak zobaczyłam pierwszą monetę, to normalnie zaczęłam skakać z radości, ale kiedy moja mama mnie zobaczyła, to mój entuzjazm się zniknął momentalnie.

Po opowiedzeniu historii, Kristian wybuchnął śmiechem. 

- Ej! To już lepsze niż jedzenie świeczek - skwitowałam.

- No już dobrze, dobrze - uniósł do góry ręce. - Może obej... - przerwał, słysząc odgłos silników obok domu. - Mój ojciec... Przecież miało go tutaj nie być! 

- To co robimy, skoro wrócił? - Spytałam zestresowana.

- Nie wiem, nie wiem... Po prostu bądź miła, postaraj się - zrobił błagalną minę i w tym samym momencie drzwi się otworzyły.


Tato Kristiana zaczął krzątać się w korytarzu, po chwili słychać było kroki zbliżające się w naszą stronę.

Stanął w progu i zmarszczył czoło.

- Dobry wieczór- powiedziałam uśmiechnięta.

- Dobry wieczór- powiedział krzywiąc się na mój widok. - Kristian przedstawisz mi tą młodą damę? - Młodą damę? Z trudem powstrzymałam śmiech.

- Tato. To moja przyjaciółka Chloe. Chloe, to mój tato - powiedział wywracając oczami.

- Przyjaciółka? - Zaczął dopytywać Krisa.

Spojrzałam na Kristiana, w obecności swojego taty był bardzo spięty, musiał się go naprawdę bać.

- Odwieź koleżankę, już późno. Pewnie jeszcze nie odrobiłeś zadań domowych - mówił wyciągając coś ze swojej torby.

- Od kiedy się tym interesujesz?

- Kristian, wyrażaj się grzeczniej.

- No, co? Prawda boli... - zaśmiał się. Tata posłał mu gniewne spojrzenie.

 Czułam się dosyć niezręcznie w tej sytuacji, nie wiedziałam jak się zachować. 

- Może faktycznie powinnam już lecieć? - Zwróciłam się do chłopaka.

- Teraz będziesz jeszcze popierać mojego tatę? - Powiedział ciszej, tak abym tylko ja to usłyszała.

- Rozmawiałem z Jonem - odezwał się ponownie ojciec Kristiana.

- Tato nie teraz... - odparł stanowczo Kristian.

- Spytałem co u Danieli. Zgadnij co powiedział... ' Twój syn z nią zerwał, więc jak może się czuć' - roześmiał się. - Na wspomnienia o Danieli od razu poczułam ukłucie w sercu.

- Przestań!

- Na początku powiedziałem, że to niemożliwe, ale po chwili się zastanowiłem. Ostatnio w ogóle jej nie zapraszałeś. Jeżeli tak samo ma być z tą dziewczyną to lepiej jej to oszczędź.

- Nie mieszaj w to jej. Zresztą to nie Twoja sprawa z kim się zadaję - wycedził przez zęby.

- Chyba jednak moja skoro przejmiesz moją firmę.

- Wypchaj się ta firmą, nie chcę jej -odburknął.

- No proszę, czyżby przez tą dziewczynę tak się zachowujesz? - Przez chwilę zaczęłam czuć  się winna. - Pożegnaj się z koleżanką, porozmawiamy w cztery oczy. 

- Ona nigdzie nie idzie- mówił zakładając ręce na klatkę piersiową.

- Rozśmieszasz mnie swoim zachowaniem synu - prychnął.

- Nie masz prawa mnie tak nazywać.- powiedział i pobiegł w stronę drzwi szturchając tatę.

- Kristian!- Krzyknęłam.

- No i co Ci po takim chłopaku, Chloe? On zawsze jest taki wybuchowy, nie dasz sobie z nim rady. Cokolwiek mówił Ci o sobie, o mnie i o jego mamie. Wierz mi, że nie jest to prawdą. 

- Nie jest moim chłopakiem - podkreśliłam. - Pójdę go lepiej poszukać.

- Jak będziesz przez niego płakać to wspomnisz moje słowa- uśmiechnął się, a ja od razu ruszyłam w stronę drzwi.




Jest i kolejny rozdział 😀.
Jeżeli się podobało to głosujemy i komentujemy kochani 💞.
To bardzo motywuje!

I'm with you || Kristian Kostov  [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz