- Proszę to odłożyć! - Krzyknął policjant, Dylan jedynie prychnął i wymierzył w niego pistoletem.
Mama pisnęła i złapała się za serce. Nie powinna tego przeżywać, to jeszcze bardziej zniszczy jej zdrowie. Na korytarzu momentalnie zebrali się inni policjanci, ich wszystkie pistolety były skierowane na Dylana. Chłopak wziął policjanta, który miał nas przesłuchiwać i przyłożył do jego głowy pistolet. Złapał jego ręce, które kompletnie obezwładnił i stanął za nim. Podejrzewam, że jego ciało miało służyć jako tarcza. Zdziwiłam się, że policjant nie był na to przygotowany, ale może nie jest już w formie, dlatego do jego obowiązków należy na przykład przesłuchiwanie innych. Dopiero teraz zwróciłam uwagę na zmarszczki na jego twarzy oraz szare włosy.
Starałam się udawać twardą pomimo, że w środku czułam bezradność jakiej jeszcze nigdy nie doświadczyłam.
- Proszę rzucić broń - odezwał się grubym głosem jeden z policjantów.
- A jak nie to co? - Zaśmiał się chłopak.
Bawiło go cierpienie innych, jak zawsze.
- Będziemy zmuszeni do użycia przemocy.
- Takiej jak ta? - Spytał i strzelił w rękę mężczyzny, którego trzymał.
Grace westchnęła głośno. Ciemna krew zaczęła ściekać na podłogę.
- Zostaw go - mówiła płacząc.
Chłopak tym razem posłuchał, teraz jednak pistolet był skierowany na mnie. Znajdowałam się tylko kilka centymetrów od niego. Wiedziałam, że to mój koniec. Mama spoglądała na mnie zapłakana. Spojrzałam na nią próbując powiedzieć jej ostatnie kocham Cię.
Z moich oczu również popłynęła łza, w tym momencie było mi wszystko jedno. I tak zaraz nie będzie miało to znaczenia. Chciałam być wolna, to będę. Nie wiedziałam, że za wolność zapłacę tak wysoką cenę.
- Wiesz kim dla mnie zawsze byłaś? - Zwrócił się do mnie. - Przyjaciółką. Jedyne co mnie bolało to, że nie pomogłaś mi. Osoby, które poznałem pomogły mi przynajmniej zapomnieć na chwilę o otaczającym mnie świecie, a ty tak po prostu mnie zostawiłaś.
- Nie zostawiłam Cię. Zmieniłeś się i zacząłeś się mną bawić. Jak jakąś zabawką!
- Naprawdę? - Udawał zasmuconego. Nie odezwałam się już ani słowem. Czułam zimno pistoletu na moim czole, mój koniec. - Może jednak masz rację - uśmiechnął się.
Wszystko działo się tak szybko chciałam coś zrobić, ale nie byłam w stanie. Rozległ się strzał, ale nie ja dostałam. Dylan strzelił w siebie. Zabił się. Poruszeni policjanci szybko podbiegli do chłopaka, który już był martwy. Stałam tam przerażona, patrząc na dwie kałuże krwi. Poczułam później jak ktoś odciąga mnie na bok.
Razem z mamą przez kolejne dni zrobiłyśmy sobie wolne. Nie byłam w stanie myśleć o niczym innym niż o martwym Dylanie. Coraz bardziej miałam go na sumieniu. Niby nic mu nie zrobiłam, ale wiele razy życzyłam mu śmierci. Wtedy nie liczyłam się z moimi słowami i bardzo tego żałuję.
Postanowiłam chociaż pójść na jego pogrzeb. Na pewno nie będzie mi łatwo tam być, ale Grace i Kristian idą ze mną. Kiedy chłopak dowiedział się o tym co mnie spotkało przestał mnie już unikać chociaż nadal wydaje się czymś zmartwiony. Może martwi się o mnie lub sam ma jakieś problemy...
Zobaczyłam rodzinę Dylana, jego mama podpierała się o tatę i oboje płakali. Podeszła do nich blondynka, o kilka lat młodsza ode mnie. Też płakała, to pewnie jego siostra, której nigdy nie poznałam.
Jej wzrok spoczął na mnie. Popatrzała na mnie wrogo i zaczęła mówić coś do rodziców. Nie wiem co Dylan mógł powiedzieć im na mój temat, ale raczej nie były to dobre rzeczy.
We trójkę staliśmy na uboczu, aby nie rzucać się w oczy, ponieważ na pogrzebie pojawiła się najbliższa rodzina Dylana. Nie było żadnych młodych osób, a przecież miał kolegów. Chyba nagle nie wyparowali. To jeszcze bardziej mnie zdołowało. Może faktycznie byłam w stanie mu jakoś pomóc zanim to wszystko się zaczęło...
- Wiesz, że to nie Twoja wina? - Spojrzał na mnie Kris. Odezwał się jakby wiedział o czym własnie myślę. Grace kiwnęła głową twierdząco zgadzając się z Kristianem, ale ja sama już nie byłam pewna.
- Chyba wiem... - Westchnęłam.
- Przestań się zamartwiać. On może i nie zasłużył na taką karę, ale przypomnij sobie co Ci zrobił. Niszczył Ci życie.
- Wiem to Kristian, ale teraz nie jestem w stanie myśleć o tym, że on mi coś zrobił. Może ja faktycznie mogłam mu jakoś pomóc?
- Jestem pewien, że gdybyś mogła i gdyby on na to pozwolił, to byś mu pomogła.
- Pocieszające - prychnęłam.
- Daj mi dokończyć... Problem w tym, że z Twoich odpowiadań wynika, że to on nie dopuścił Cię do niego. Nie mogłaś nic zrobić. Sam skazał się na taki los i Ciebie jednocześnie.
Kolejny rozdział jeej :D
Piszcie w komentarzach co o nim myślicie i głosujcie jeżeli się podobało ! 💖

CZYTASZ
I'm with you || Kristian Kostov [zakończone]
Fiksi PenggemarIstność siedemnastoletniej Chloe Evans była zawsze poukładana i spokojna. Grono znajomych, bliski przyjaciel. Wszystko zmienia się w wyniku pewnych wydarzeń. Zdesperowana pragnie rzucić dotychczasowe życie. Zmienia szkołę z nadzieją, że będzie mogła...