~8~

19.5K 735 369
                                    

– Lily– zaczął Landon, a ja odsunęłam się od niego.

– Koniec tematu. Harry to skończony rozdział w moim życiu. Nie chcę go znać – zaznaczyłam ostro i upiłam trochę herbaty. – Lepiej powiedz co robiliście dzisiaj. Dały ci w kość? 

– Darcy i Louis to aniołki. Bawiliśmy się, śpiewałem im. Takie różne rzeczy. 

– Jestem ci bardzo wdzięczna za to, że się nimi zajmujesz. Kiedy będę miała więcej pieniędzy podliczysz mi ile mam ci zapłacić.

– Chyba sobie żartujesz Lily. Pomagam ci bo jesteś moją przyjaciółką - powiedział szybko nie pozwalając mi nic dopowiedzieć– Dzwonił dzisiaj Charlie - zaczął smutno. 

– Co się stało? – zapytałam zdenerwowana.

– Nie przyjedzie. Musi zostać w Holandii, ponieważ ma jakiś obowiązkowy projekt na uczelni. 

– Szkoda, tak dawno go nie widziałam. 

– Jak dzieciaki będą większe to do niego polecimy– powiedział zadowolony. Wizja idealna. - Muszę się już zbierać. Ale jutro przybywam o tej samej godzinie– powiedział z uśmiechem. 

– Jeszcze raz ci dziękuję– odprowadziłam chłopaka do drzwi. 

Po szybkim całusie w policzek wyszedł z domu. Posprzątałam w kuchni i ruszyłam do pokoju dzieci. Spały już dość długo, a chciałam aby i przespały większość nocy. Wzięłam na ręce Darcy i przytuliłam do piersi.Pokręciła się przez chwilkę, aż otworzyła oczy. 

– Hej Skarbie. Mama już wróciła. – pocałowałam ją w nosek, na co się uśmiechnęła. Dołeczki po Harry'm.


  *****************************

Wpadłam do kawiarni spóźniona piętnaście minut. Musiałam jechać taksówką, gdyż spóźniłam się na metro. A o tych godzinach jest duży ruch na ulicach. 

– Cześć!– usłyszałam wesoły głos Louis'a, a na twarzy od razu pojawił się szeroki uśmiech. 

– Hej. Jest pani Smith? – spytałam.

– Nie ma jej. Masz szczęście bo dostałabyś reprymendę za spóźnienie się – zaśmiał się, a mnie oblały poty. Wyrzuciłaby mnie gdybym przy niej się spóźniła? 

– Przepraszam. Spóźniłam się na metro i musiałam jechać taksówką. Okropne korki – mruczałam pod nosem zdejmując kurtkę. 

– Nie musisz mi się spowiadać– zaśmiał się przeczesując włosy. Ciekawe jakie są w dotyku?

– Stawaj za kasą, a ja idę zanieść te zamówienia– wskazał na przygotowaną tacę. Wyszedł z uśmiechem zza lady i podążył do stolika, przy którym siedziała starsza para. Podał zamówione napoje i ciasta, po czym wrócił do mnie. 

*****

– Co się tak szczerzysz? – spytałam gdy dochodziła godzina pierwsza po południu, a ludzi w kawiarni ubywało. 

– Lily, ja... – podrapał się po karku. Na jego twarzy malowało się widoczne zestresowanie i niepewność, a w oczach mieniła się nadzieja.– Jutro jest piątek. I mamy wolne. Ja...chciałem zapytać czy umówisz się ze mną– zatkało mnie. Spodziewałabym się po tym chłopaku wszystkiego. Ale nie zaproszenia na spotkanie po dniu znajomości. Lubię Louis'a, jest świetny, ale czy chcę z nim wyjść?

– Nie wiem Louis. To nie zależy ode mnie. Możesz mi dać swój numer i zadzwonię do ciebie dzisiaj wieczorem– powiedziałam spoglądając na szatyna. Wyraźnie był zasmucony moją odpowiedzią. No ale co mam mu innego powiedzieć, kiedy mam w domu dwójkę maluchów i nie mogę wyjść z domu, nie zapewniając im opieki. Przecież nie mogę nadużywać Landon'a. On też ma własne życie. 

– Jasne.– podałam mu mój telefon, a on zapisał się w kontaktach. 

– Dziękuję ci bardzo. Obiecuję, że wieczorem dam ci znać. 

*****************************

– Aaaa! Już was shippuję– odezwał się wesoło Landon kołysząc w ramionach małego Louis'a. 

– Nie wyobrażaj sobie za wiele. Nie wiem czy chcę iść. Z resztą z kim zostaną dzieciaki. 

– Jak to z kim? Z wujkiem Landonem. Prawda Mały? – zapytał śmiesznie chłopca i pocałował go w nosek. Z pewnością mój przyjaciel będzie w przyszłości cudownym ojcem. Dlaczego na jego miejscu tutaj nie stoi Harry? Dlaczego to nie Harry całuje swojego syna w nos? Dlaczego Harry nie kołysze swojego syna?

– Landon za dużo czasu z nimi przebywasz. Częściej widują ciebie niż własną matkę. Jestem okropną matką– powiedziałam chowając twarz w dłonie. 

– Lily, nie płacz proszę. – chłopak podszedł do mnie o objął mnie. Wzięłam od niego chłopca i przytuliłam do piersi. 

– Będę lepszą mamą. Obiecuję. – pocałowałam czółko Louis'a, na co on się uśmiechnął. 

– To jak idziesz czy nie? Ten Louis nie będzie czekał wiecznie. – powiedział radośnie Landon machając mi telefonem przed twarzą.

Iść czy nie iść, oto jest pytanie...

*******************************************************************************************

No właśnie Iść czy nie iść, oto jest pytanie...


Alien xx



Our Twins // h.s. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz