~24~

16.3K 653 237
                                    

– Dobry wieczór Lily.- Cynthia.

– Skąd wiesz gdzie mieszkam? – zaczęłam ostro

– Grzeczniej – warknęła. – Trochę był problem ze znalezieniem mieszkania takiej biedaczki, ale zawsze mi się udaje – powiedziała z wyższością. Nie byłam wtedy zła, nie chciałam płakać. Miałam ochotę zabić tą blond sukę.

– Po co tu przyszłaś?

– Harry jest mój dziecinko i nie odbierzesz mi go. Ani ty ani te twoje bachory – mówiła z odrazą.

– Po pierwsze, nigdy nie mów tak o moich dzieciach – warknęłam i przyjęłam bojową postawę. – Po drugie, nie zamierzam odebrać ci Harry'ego. Ja i on to już skończony rozdział.

– W dupie mam to co uważasz i ode mnie chcesz. Spójrz na siebie. Kim ty w ogóle jesteś? Jak ty wyglądasz. Te paznokcie chyba nigdy nie widziały lakieru, a ten sweter, żenada – zaśmiała się

– Najpierw patrz na siebie, potem na innych. Jesteś pusta i przyznaj, gdyby nie Harry i jego pieniądze nie wyglądałabyś tak jak teraz! – warknęłam. Gdyby nie to, że ściany sąsiadów mają uszy powiedziałabym jej wszystko co o niej myślę.

– Twoje słowa i złość nic nie zdziałają to ja jestem tutaj tą lepszą. – zbliżyła się do mnie z miną zwycięscy. – I lepszą pozostanę. Ani ty, ani te bachory nie odbierzecie mi nawet jednego procenta Harry'ego. Już ja tego dopilnuję! Zawsze dostaję to czego chcę. - skończyła ostro i szybko odeszła na tych niebotycznych szpilkach. Suka. Niby nie interesują mnie jej słowa i zdanie na mój temat, ale boję się o Darcy i Lou.

 ,,Zawsze dostaję to czego chcę".

*****

Gdy tylko Landon przyszedł następnego dnia poprosiłam go o większą ostrożność oraz aby zamykał zawsze drzwi mieszkania na klucz. Oczywiście wypytywał dlaczego. Nie mogłam mu powiedzieć. Nie wiadomo co jeszcze zrobiłby po takiej informacji.

– Wszystko dobrze Lily? – z zamyślenia wzbudził mnie delikatny głos Louis'a.

– Tak, tak. – odwróciłam głowę w jego stronę i uśmiechnęłam się. Chłopak szybko schylił się i musnął moje usta. – Wiesz, że nie możemy tutaj.

– Jeden buziak jeszcze nikomu nie zaszkodził. Ale obawiam się, że drugi może wprowadzić w stan szaleństwa i wielkiej miłości – zaśmiał się i ponownie mnie pocałował.

– Koniec tych czułości Loulou

– Loulou? – uniósł brew na co zareagowałam śmiechem.

– Nie podoba się?

– Jest ślicznie – uśmiechnął się i poprawił włosy. Są takie miękkie. – To do czwórki? - spytał wskazując na tacę z dwoma filiżankami. Przytaknęłam, a chłopak wziął ją w dłonie. Ja miałam ją zanieść.

– Dziękuję – wyszeptałam, a Louis wskazał swój policzek. Zaśmiałam się i złożyłam na nim krótki pocałunek, po którym Tomlinson z szerokim uśmiechem ruszył w stronę stolika. Wrócił po chwili z jeszcze większym bananem na twarzy. – Co się tak szczerzysz?

– Tamta pani powiedziała, że jesteśmy słodcy – powiedział obejmując mnie w talii. Automatycznie mój wzrok skierował się na staruszkę, której chłopak zniósł zamówienie. Uśmiechnęła się do mnie co odwzajemniłam.

– To ty jesteś słodki. – spojrzałam mu w niebieskie tęczówki opierając dłonie na jego torsie.

– Aha, już w to uwierzę. – pokiwał głową jednocześnie przewracając śmiesznie oczami. Zaśmiałam się i ułożyłam głowę na torsie.

– Oj Louis, Louis. – przymknęłam oczy i rozkoszowałam się mocnym uściskiem i pięknym zapachem perfum mojego chłopaka.

*****

Czwartek zaczął się dla mnie bardzo dobrze. Dzieci były wyjątkowo spokojne, a ja pojawiałam się w kawiarni dwadzieścia minut przed czasem. Mój pozytywny nastrój zepsuł telefon od Harry'ego. Kazał pojawić mi się w swoim biurze o tej godzinie co ostatnio. Moja pierwsza myśl, wyniki. Ale takie badania nie robi się w dwa dni, a dwa tygodnie jak nie więcej. Ale to przecież Harry Styles, wielki pan prezes i biznesmen, także można się wszystkiego spodziewać. Równo o szesnastej dwadzieścia stanęłam przed H.Styles. Szybko weszłam do budynku i wjechałam na odpowiednie piętro. Już od drzwi windy powitała mnie uśmiechnięta twarz Liam'a

– Lily! Witaj! – odezwał się radośnie, gdy podeszłam do biurka.

– Cześć Liam. Ja do pana Styles'a.

– Już go powiadomię – wstał zapinając guzik czarnej marynarki i ruszył w moją stronę. – Mam nadzieję, że dzisiaj nie doprowadzi cię do płaczu i nie wyjedziesz z sinymi dłońmi – wyszeptał w moją stronę, a mnie lekko ścięło.

– Jak? – zaczęłam zaskoczona. Musiał mi się przyglądać. Szatyn przyłożył palec do ust i pociągnął za klamkę drzwi gabinetu jego szefa. Po chwili uchylił je szerzej i przepuścił mnie. Kiwnął pogodnie głową i wyszedł zostawiając nas samych. Harry stał tyłem do mnie przed wielkim szklanym oknem, skąd widać było cały Londyn.

– Usiądź proszę – odezwał się ochrypłym głosem, który wzbudził we mnie dziwne mrowienie. Usiadłam na krześle po drugiej stronie biurka i powiesiłam torbę na oparciu mebla. Chłopak w tym czasie zajął miejsce naprzeciwko mnie i bacznie się we mnie wpatrywał. Nie byłam mu dłużna i przyglądałam się jego twarzy. Widoczne kości policzkowe, zarys szczęki, malinowe usta, zarys dołeczków oraz zielone oczy. Te, w których się zakochałam.

– Zaraz Cynthia przyniesie wyniki badań.

– Są tak szybko?

– Jestem nie byle kim – zaznaczył z powagą.

– Widzę, że bardzo jej ufasz.

– Jest moją narzeczoną. – wyraźnie oburzył się moją uwagą. Jednak gdy tylko drzwi się otworzyły na jego twarzy zawitał uśmiech. Do gabinetu weszła ta blond suka. Miała na sobie naprawdę, bardzo krótką obcisłą czarną spódnicę oraz prześwitującą, czerwoną koszulę przez którą widoczny był stanik. I nieodłączne niebotyczne szpilki oraz tona makijażu. Rzygać mi się chce. Podeszła do Styles'a i podała mu kopertę.

– Dziękuję kochanie. Możesz wracać do swoich obowiązków. – obowiązkiem jest pieprzenie się z pracownikami piętro niżej? Dziwne zasady Styles.

Harry otworzył kopertę, która już na początku wzbudziła we mnie mieszane uczucia. Nie było na niej żadnej pieczątki laboratorium, gdzie przeprowadzano badania. Harry wyjął zawartość koperty i rozłożył kartkę. Spojrzałam na jego twarz. Nie wyrażała nic. Po chwili ciszy zgiął ponownie kartkę i podsunął mi ją po blacie. Drżącymi dłońmi otworzyłam kartkę. Pierwsze co to próbowałam znaleźć pieczątkę laboratorium lub podpis laboranta. Niczego takiego nie znalazłam. Spojrzałam więc na dół dokumentu, gdzie znajdował się wynik.

,,Badania genetyczne wykluczają ojcostwo Harry'ego Styles'a w stosunku do Darcy Styles i Louis'a Styles'a"

To niemożliwe...


*******

Dam, dam,  dam, dammm


Our Twins // h.s. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz